Trójmorze jako marka. Ekspert OSW: region musi się rozwijać, tworzyć infrastrukturę, kończy się czas poddostawców

- Obecnie, również za sprawą Amerykanów, powoli udaje nam się zaszczepiać wizję Trójmorza i pokazywać, że bez współpracy regionalnej Unia Europejska sama nie rozwiąże za nas wszystkich problemów – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Konrad Popławski z OSW. - Państwa regionu chciałyby się rozwijać nie tylko jako peryferia w stosunku do UE, ale jako jedne z jej silnych centrów rozwojowych, które też tworzą koncepcje, produkty, usługi i wzmacniają tym samym konkurencyjność całej UE – dodaje. Jak zaznacza, projekt Trójmorza jest pojęciem spinającym te wysiłki w zakresie infrastruktury, także cyfrowej, oraz odpowiedniej polityki na arenie UE, reprezentowania interesów regionu.

2020-12-09, 19:15

Trójmorze jako marka. Ekspert OSW: region musi się rozwijać, tworzyć infrastrukturę, kończy się czas poddostawców
Szczyt Inicjatywy Trójmorza w Warszawie w 2017 roku . Foto: PAP/Radek Pietruszka

Powiązany Artykuł

08813308 (1).jpg
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska

 Trójmorze: po co i dlaczego

- Największym sukcesem Trójmorza jest to, że projekt cały czas postępuje. Na początku chyba niektórzy wątpili, czy ma szanse – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Konrad Popławski z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Trójmorze powstało z inicjatywy prezydentów Polski i Chorwacji w 2015  roku – wówczas dwanaście państw Unii Europejskiej położonych w rejonie trzech mórz - Bałtyckiego, Czarnego i Adriatyckiego zdecydowało, że chcą tworzyć wspólnie platformę współpracy. To Polska. Chorwacja, Rumunia, Austria, Bułgaria, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Węgry. Pierwszy szczyt Trójmorza miał miejsce w 2016 roku. Państwa regionu chcą m.in. wzmocnić sieć infrastruktury północ-południe, połączenia między państwami regionu: transportowe, energetyczne, cyfrowe, współpracować ze sobą gospodarczo, realizować wspólne projekty gospodarcze i polityczne.

REKLAMA

Projekt Trójmorza ma kilka grup celów do spełnienia. Jedna z najważniejszych dotyczy nadrobienia zapóźnienia infrastrukturalnego tej części Europy, którego powody są historyczne – dominacja ZSRR nie pozwalała na rozwój państw regionu. Świat tymczasem biegnie do przodu.

- Rola regionu Europy Środkowo-Wschodniej jako poddostawców dla koncernów, jako poddostawców dla Niemiec czy koncernów Europy Zachodniej – już się kończy – ostrzega ekspert OSW. - A jeśli chcemy być rzeczywiście nie tylko peryferyjną częścią UE, nie tylko poddostawcami, to musimy zbudować naszą przewagę w dziedzinie infrastruktury, powiązań gospodarczych, relacji interpersonalnych. Jeśli przedsiębiorcy z regionu będą współpracować jedynie przy okazji realizacji zleceń dla największych koncernów w wielkich hubach biznesowych w Londynie, Paryżu, Berlinie, to wówczas będą zasilali swoją kreatywnością jedynie innowacyjność najsilniejszych gospodarek i to one dalej będą spijać całą śmietankę  – mówi ekspert.

Dodaje jednak, że taka sytuacja nie jest korzystna dla całej UE jako Wspólnoty, gdyż wciąż duży potencjał rozwojowy Europy Środkowej, której zaległości wynikają też w dużej mierze z czasów zimnej wojny, nie jest w pełni wykorzystany.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

5583347 (1).jpg
B. attaché USA w Polsce o wschodniej flance NATO: wieści o śmierci mózgowej Sojuszu są przesadzone, jak to ujął Mark Twain

Wymiary Trójmorza: infrastruktura i platforma polityczna w ramach UE

Region charakteryzują zapóźnienia infrastrukturalne: drogowe, energetyczne, etc. względem zachodniej części. Część z nich już nadrobiono. Jednak, jak zaznacza nasz rozmówca, nasz region potrzebuje dodatkowej agendy rozwojowej, by z czasem starać się dorównywać krajom Zachodu. I jednocześnie potrzebuje też agendy politycznej, by wspólnie przedstawiać interesy regionu na forum Unii Europejskiej.

- Celem jest konkurencyjność całej Europy […]. Na szczyt Trójmorza przyjeżdżali komisarze z UE, prezentując stanowisko, że Trójmorze jest komplementarne do UE. Tak bym też je postrzegał – zauważa dr Konrad Popławski. Analityk dodaje, że lwia część projektów będzie realizowana z funduszy europejskich – dzięki „starym krajom Unii Europejskiej”, które rozumieją sytuację Europy  Środkowej, ale, jak dodaje, przede wszystkim wciąż mogą zarabiać na jej modernizacji. 

Ekspert OSW zauważa, że łatwiej będzie Trójmorzu nadrobić braki w grupie państw niż pojedynczo, ponieważ z perspektywy inwestorów zagranicznych jesteśmy postrzegani jako duży makroregion, który ma szansę na budowę swoich specjalizacji rozwojowych. Konieczna jest też współpraca transgraniczna przy rozwijaniu szlaków między państwami – by ich planowanie nie pozostało jedynie na mapie nigdy niezrealizowanych przedsięwzięć.

Dyskusje w UE

Trójmorze, jak zaznacza analityk, może też równoważyć bardzo dynamiczny duet Francji i Niemiec w polityce Unii. – Bo może być też platformą do wypracowania to stanowisk, by UE nie zapominała o potrzebach średnio rozwiniętych państw, by nie był to projekt, który faworyzuje tylko najbogatszych. W UE kształtuje się bardzo silny podział ekonomiczny, na silną prosperującą Północ i słabe, pogrążone w nieustannych kryzysach Południe. Trójmorze byłoby moim zdaniem jedną z szans na niwelowanie podziałów w UE. Jeśli państwa UE nie nauczą się ucierać wspólnych interesów, uwzględniać różnych potrzeb rozwojowych, istnieje ryzyko zawłaszczenia agendy Unii Europejskiej przez najsilniejszych – stwierdził nasz rozmówca.

REKLAMA

W rozmowie więcej o narzędziach, poprzez które realizuje się Trójmorze, o stosunku Stanów Zjednoczonych do Trójmorza, o flagowych projektach, o stosunku do aktorów zewnętrznych, o współpracy z Ukrainą i Białorusią.

Więcej w rozmowie.

PolskieRadio24.pl: Projekt Trójmorza pokazuje coraz większy potencjał – na różnych polach, infrastruktury drogowej, energetycznej, polityki. Ostatni szczyt Trójmorza skupiał się na rozwoju cyfrowym?

Dr Konrad Popławski (Ośrodek Studiów Wschodnich): COVID i kolejna fala pandemii utrudniły organizację tegorocznego szczytu Trójmorza. Przedsięwzięcia, które Estończycy przygotowywali niemal rok, musiały być przeprowadzone w formie cyfrowej. Estonia starała się jednak zostawić trwały ślad w historii kształtowania Trójmorza, próbując ustalić agendę cyfrową dla Trójmorza i przedstawiając wizję przyszłości regionu jako hubu cyfrowego, usług digitalnych i przedsiębiorstw z tym związanych.

REKLAMA

To atrakcyjna wizja. Estonia przedstawiła też pewne środki osiągnięcia celu. Na przykład zaznaczyła, że koncentrując się na twardej infrastrukturze, należy od razu uzupełniać ją o infrastrukturę cyfrową. Zatem gdy budujemy nowe drogi, koleje, to nie zapominajmy o bardzo dobrych, szybkich łączach cyfrowych, biegnących wzdłuż tych dróg, tak żeby na przykład za jakiś czas mógł poruszać się nimi autonomiczny transport, np. autonomiczne ciężarówki. A jest to bardzo prawdopodobne, nawet w perspektywie 10 lat.

W takim przypadku nie powinno być problemów dotyczących m.in. pogorszenia się sygnału na przykład na granicach między państwami – bo wtedy takie przedsięwzięcie z punktu widzenia logistyki nie ma sensu.

Największym sukcesem Trójmorza jest to, że projekt cały czas w postępuje. Na początku chyba niektórzy wątpili, jakie szanse ma Trójmorze.

Teraz, również za sprawą Amerykanów, powoli udaje nam się zaszczepiać wizję Trójmorza i pokazywać, że bez współpracy regionalnej sama Unia Europejska za nas nie rozwiąże wszystkich problemów.

REKLAMA

Jeśli chcemy być rzeczywiście nie tylko peryferyjną częścią UE, nie tylko poddostawcami, to musimy zbudować naszą przewagę w dziedzinie infrastruktury, powiązań gospodarczych, relacji interpersonalnych. Jeśli przedsiębiorcy z regionu  będą współpracować jedynie przy okazji realizacji zleceń dla największych koncernów w wielkich hubach biznesowych w Londynie, Paryżu, Berlinie, to wówczas będą zasilali swoją kreatywnością jedynie innowacyjność najsilniejszych gospodarek i to one dalej będą spijać całą śmietankę.

Jeśli ktoś inny będzie organizował nasze gospodarki, musimy wówczas pogodzić się z rolą poddostawcy. To znaczy, że będziemy wykonywać pewne zlecenia, ale nie można liczyć, że w ten sposób Polska dobije się do kręgu państw najwyżej rozwiniętych.

Do tej pory wystarczyło korzystać z naszej przewagi kosztowej, ale teraz, gdy bezrobocie w całym regionie należy do najniższych w UE, żeby się wspiąć na szczyt najwyżej rozwiniętych gospodarek, trzeba dać coś od siebie - wymyślać własne produkty. Trzeba mieć pomysł na własną gospodarkę, podjąć pewne ryzyko.

Łatwiej będzie to zrobić razem, ponieważ z perspektywy inwestorów zagranicznych jesteśmy postrzegani jako swego rodzaju makroregion. Patrzą na nas jako na część Unii Europejskiej, trochę słabiej rozwiniętą, wciąż z niższymi płacami – ale z bardzo dobrymi perspektywami, dobrze rozwiniętą bazą przemysłową, talentami w zakresie cyfryzacji, technologii, programowania.

REKLAMA

Trzeba jednak połączyć siły i wysiłki, wymieniać się pomysłami i koncepcjami, tak by wiedza zaczęła przepływać przez region i byśmy razem wspięli się na wyższy poziom.

Na ostatnim szczycie zdefiniowano ponownie te cele, przedstawiono także Fundusz Trójmorza.

Ostatni sukces ostatniego roku to powstanie Funduszu Trójmorzu. Część państw zdecydowała się wpłacać środki do tego funduszu.

Są pierwsze informacje o inwestycjach tego funduszu – zamierza kupić producenta taboru kolejowego.

REKLAMA

Jak poinformował Bank Gospodarstwa Krajowego, Fundusz Trójmorza kupił 100% udziałów w spółce Cargounit.

Środków jest na razie dość mało. Liczymy jednak, że inwestycje realizowane z Funduszu Trójmorza będą stały wysoko na agendzie politycznej.

Projekty transgraniczne powinny być przy tym, to zaznaczmy, realizowane równolegle przez wszystkich zainteresowanych. Tu mamy przykład współpracy polsko-czeskiej – jeśli budujemy wspólnie autostradę, to obie strony powinny w porównywalnym czasie ją zakończyć. Tylko wielostronna współpraca doprowadzi nas do celu w postaci lepszych połączeń infrastrukturalnych i cyfrowych w regionie.


Dwie umowy na projekt i budowę tzw. południowej i zachodniej obwodnicy Białegostoku w ramach szlaku S19 Via Carpatia podpisano w środę 9.12. w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku. Infografika PAP Dwie umowy na projekt i budowę tzw. południowej i zachodniej obwodnicy Białegostoku w ramach szlaku S19 Via Carpatia podpisano w środę 9.12. w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku. Infografika PAP

W Trójmorzu chodzi zatem o to, by zbudować infrastrukturę drogową, kolejową, energetyczną, także cyfrową. Chodzi o zintensyfikowanie rozwoju gospodarki. Jest to ważne z tego względu, że region jest zapóźniony historycznie ze względu na to, że za czasów żelaznej kurtyny, dominacji ZSRR, po prostu nie mógł się rozwijać.

Mamy dużo niższą gęstość połączeń infrastrukturalnych. W interesie wszystkich państw regionu jest ich wspólny rozwój. To oznacza lepszy dostęp do rynków zagranicznych, a wiele krajów Trójmorza to gospodarki bardzo otwarte, bardzo zależne od handlu zagranicznego.

Lepsza infrastruktura wzmacnia aspekt konkurencyjności, poprawia bezpieczeństwo. W czasie pandemii okazywało się czasem, że towary nie docierały, następowała przerwa w łańcuchu dostaw. Dywersyfikacja szlaków dostaw pewnych towarów jest zabezpieczeniem na przyszłość. Czasem wręcz warunkuje to pozostanie na rynku UE. Odcięcie od dostaw pewnych komponentów grozi bowiem zatrzymaniem całego procesu produkcyjnego dużych koncernów. To może przełożyć się na straty liczone w milionach, a w niektórych przypadkach nawet miliardach euro.

REKLAMA

Kolejnym pomysłem jest praca nad poszukiwaniem wspólnych interesów regionu na forum Unii Europejskiej. UE zmienia się po brexicie, kształtuje się tandem francusko-niemiecki.

Pora zatem, by ukształtowały się także inne ośrodki, przedstawiające swoje koncepcje?

Wydaje się, że Berlin i Paryż mają teraz otwartą furtkę do formowania wspólnej agendy, bo wiele ich koncepcji było wcześniej blokowanych przez Brytyjczyków. Potencjalnie obie stolice mogą zdominować agendę UE, tym bardziej, że pojawiają się pomysły daleko idących reform UE. Są idee, by Unia była bardziej protekcjonistyczna, subsydiowała w większym stopniu koncerny europejskie. Niektórzy jednak obawiają się, że może to dotyczyć w dużym wymiarze koncernów francuskich czy niemieckich.

Były już przykłady inicjatyw, które pod płaszczykiem europejskim de facto wspierały interesy francuskie i niemieckie.

Ważne jest zatem, by też brać udział w dyskusji i proponować wspieranie interesów regionu, by brać udział w opracowywaniu planów UE.

Trójmorze może być zatem platformą do wypracowania takich stanowisk, by UE nie zapominała o potrzebach średnio rozwiniętych państw, by nie był to projekt, który faworyzuje tylko najbogatszych.

REKLAMA

W UE kształtuje się bardzo silny podział ekonomiczny – na silną, prosperującą Północ i słabe, pogrążone w nieustannych kryzysach Południe. Trójmorze byłoby moim zdaniem jedną z szans na niwelowanie podziałów w UE. Jeśli państwa Unii nie nauczą się ucierać wspólnych interesów, uwzględniać różnych potrzeb rozwojowych, istnieje tu ryzyko zawłaszczenia agendy Unii Europejskiej przez najsilniejszych.

Jest zatem kilka wymiarów działania Trójmorza.

Jeden z wymiarów jest geograficzny: jesteśmy blisko, jesteśmy atrakcyjnymi rynkami, dość szybko rosnącymi, więc czemu nie korzystać ze wzrostu gospodarczego naszych krajów.

Drugi aspekt dotyczy tego, że w Trójmorzu jesteśmy gospodarkami średnio rozwiniętymi. Tutaj wszyscy mamy pewne pułapki i wyzwania rozwojowe. Wszystkie państwa Trójmorza mają ambicje wspiąć się na wyższy poziom, tak by zarabiać na poziomie zachodnim i w związku z tym razem może być łatwiej przełamywać pewne bariery, a przynajmniej przeforsować pewne instrumenty korzystne dla państw średnio rozwiniętych.

Zatem pierwszy wymiar to infrastruktura, łącznie z cyfryzacją, drugi jest gospodarczo-rozwojowy.

Jest jeszcze trzeci wymiar. Chodzi o stosunki z państwami spoza Unii Europejskiej.

REKLAMA

Entuzjastycznie do przyszłych perspektyw udziału w Trójmorzu podchodzą ukraińscy i białoruscy niezależni eksperci. Na razie, co prawda, Trójmorze to projekt unijny.

Ukraina może współpracować z Trójmorzem, na przykład w kwestiach globalnych, infrastrukturalnych.

Myślę jednak tutaj także o graczach globalnych. Poprzez format Trójmorza mocno aktywizują się Amerykanie.

Od 2011 roku krajami Europy Środkowej szczególnie mocno interesują się Chińczycy, chcą być obecni w regionie. I realizują niektóre projekty infrastrukturalne, mają swój pomysł jak urządzić region, żeby był on jak najmocniej wprzężony w chińskie przedsięwzięcia.

Rosjanie są na razie mniej aktywni, choć starają się przez cały czas prowadzić swoją agendę energetyczną.

REKLAMA

Ważne jest w tym kontekście, żeby to nie gracze zewnętrzni definiowali nasze potrzeby rozwojowe, a żebyśmy sami ustalali, co jest dla nas najbardziej potrzebne, a potem sami szukali sposobów finansowania tych inicjatyw, albo poprzez środki unijne, poprzez wspólny lobbing w UE, który będzie na pewno skuteczniejszy albo poprzez współpracę z partnerami zewnętrznymi - z Japonią, Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Koreą Południową.

A perspektywy są tutaj bardzo szerokie. Trzeba dodać, że mamy czas pandemii, w którym biznes jest bardzo mocno zaniepokojony, jest trochę bardziej zainteresowany bezpieczeństwem i wiele wskazuje na to, że duża część inwestycji z dalekich krajów Azji będzie przenoszona z powrotem do Europy.

W takich okolicznościach regionem wyjątkowo korzystnym dla inwestorów może być właśnie Europa Środkowa – ze zdolnymi, zmotywowanymi pracownikami, wciąż mniejszymi pensjami niż na zachodzie Europy, a jednocześnie taki, który prawdopodobnie wyjdzie z pandemii mniej zadłużony, z mniejszymi stratami, z niezbyt wysokim bezrobociem.

Jak te cele wcielać w życie w praktyce? Jest lista projektów, są wysiłki na rzecz dodatkowego finansowania, co jeszcze? Jak się tworzy Trójmorze w praktyce?

Ważna jest lista projektów. W ostatnim czasie udaje się bliska współpraca z Amerykanami, którzy mają duży wpływ na wiele państw regionu.

REKLAMA

Pomagają w realizacji agendy energetycznej regionu. Mają w tym także interes – chcą eksportować gaz do Europy Środkowej, jednocześnie przyczyniają się do rozwoju Trójmorza, dzięki ich narzędziom dyplomatycznym wiele krajów zaangażowało się w tworzenie infrastruktury dla importu amerykańskiego LNG, która też potem będzie mogła służyć do importu gazu płynnego z innych rejonów świata. To oznacza kolejne źródła, uniezależniające region od gazu z Rosji, dające nam większe pole manewru.

Pytanie, czy Amerykanie będą też zainteresowani współpracą w innych dziedzinach. Na pewno zwiększyłoby to skuteczność inicjatywy, byłoby motywujące dla wielu krajów. Bo większość państw Europy Środkowej nadal chce mieć ścisłe relacje z USA. Jest to zupełnie inna perspektywa od Europy Zachodniej. Tam postrzeganie Stanów Zjednoczonych jest dużo gorsze. Dla Amerykanów silniejsze interesy z Europą Środkową to może być też sposób na umocnienie relacji z całą UE, której oni też potrzebują w swojej rywalizacji z Chinami.

Dużo w tych relacjach polityki. Niemniej jednak widzimy jaskółki pewnych intensywnych relacji gospodarczych – w tym roku ogłoszono dwie duże inwestycje koncernów amerykańskich – Google zamierza zainwestować w Polsce, wybudować centrum danych warte 2 mld dol., inwestycję wartą 1 mld dolarów planuje też Microsoft – łączy się on z dostępem do usług chmury obliczeniowej.

Na marginesie ostatniego szczytu zawarto międzyrządową umowę o współpracy w zakresie rozwoju programu cywilnej energetyki jądrowej w Polsce. Finansowanie Trójmorza zaś to przede wszystkim fundusze unijne, środki własne, tworzy się także Fundusz Trójmorza.

Fundusz Trójmorza traktowałbym jako jeden z elementów finansowania, jednak w najbliższym czasie nie stanie się on kluczowy. Na pewno nie zastąpi środków unijnych, nie należy się spodziewać nagłego napływu kapitału inwestycji zagranicznych. Z UE dostajemy bezzwrotne dotacje, zaś do Funduszu wpływałyby raczej kredyty.

REKLAMA

Traktowałbym Trójmorze jako platformę planowania projektów do realizacji. Finansowanie zapewne będzie mieszane. Czasem zapewne dołożą coś Stany Zjednoczone, czasem może Chiny.

Kluczem do Trójmorza jest identyfikacja potrzeb i szans. Nie stanie się ono szybko wehikułem finansowym. To daleka droga.


Zatem do Trójmorza należy koordynacja projektów i opracowanie nowych.

Systematycznie pojawiają się nowe projekty. Wiedza o potencjale regionu i perspektywicznych branżach będzie się powiększać. Gdy przyjdą sukcesy, inwestycje zaczną przynosić wzrost, to skokowo może wzrosnąć zainteresowanie inwestorów prywatnych.

Do ważnych projektów należą m.in. transgraniczne projekty infrastrukturalne.

Flagowym projektem, który jest starszy niż Trójmorze, jest Via Carpatia. To droga wiodąca przez państwa bałtyckie, wschód Polski, Słowację, Węgry, Rumunię, aż ku Grecji. Faza koncepcyjna tego szlaku pochodzi sprzed wielu lat. Trójmorze bardzo przyspieszyło ten projekt. Droga ta ma szansę być wpisana do głównych szlaków transportowych UE – na razie nie jest. Kiedy powstanie, przyczyni się zapewne do silniejszego powiązania gospodarczego Europy Środkowej.

REKLAMA

Równie długo pracujemy nad projektami dywersyfikacji energetycznej. Mamy już terminal w Świnoujściu. W tym roku zapadła decyzja, że na wyspie Krk w Chorwacji powstanie dodatkowy terminal LNG, którym też będzie transportowany gaz z USA. Są już porozumienia ws. budowy gazociągów od tego terminala do kolejnych krajów. Docelowo LNG ma trafiać m.in. na Węgry.

Projekty będą uzgadniane między państwami. Każde z nich ma swoje priorytety. Słowenia marzy, by budować lepsze połączenia ze swoim portem w Koprze. To jeden z bardzo ciekawych i strategicznych portów, który może skrócić drogę morską z Azji do Europy Środkowej.

Towary trafiające z Azji, z Chin do Europy muszą opłynąć całą Afrykę albo popłynąć Kanałem Sueskim. Przedtem nim trafią do nas, muszą opłynąć całą Europę. Droga przez Słowenię pozwala oszczędzić kilka dni, może nawet tydzień.

Pojawiają się zatem różnego rodzaju projekty. Trójmorze zbiera projekty z poprzednich lat. To praca konceptualna z przestrzeni wielu lat, dla niej Trójmorze staje się swoistą marką.

REKLAMA


PAP PAP

Trójmorze pokazuje cel działań i przypomina, że potrzebujemy ich na szerszą skalę.

Dzięki tej marce zwiększa się prawdopodobieństwo, że projekty zostaną zrealizowane. Nie tylko będziemy o nich więcej mówić, pojawi się świadomość korzyści z takich rozwiązań i wola polityczna.

Nie spodziewałbym się gigantomanii w zakresie projektów – nie jest ona oczywiście potrzebna. Nie chodzi o projekty wielkie same z siebie – ale te przydatne. Jednak wystarczy spojrzeć na Europę Środkową jako siatkę połączeń – wiele elementów nie jest wciąż połączonych. Brak na przykład połączeń Polski z Czechami, Słowacją. Kiedyś dochodziło do paradoksów, że bardziej opłacało się wieźć towary drogami niemieckimi do Czech i Słowacji wzdłuż granicy – teraz się to zmienia.

Czasem brak niedużego odcinka, wymagającego drobnej koordynacji działań, może stanowić zator, hamując przepływ towarów w regionie.

Nie oczekiwałbym gigaprojektów jak w Chinach, dróg po 20 pasów z jednego końca Europy na drugi. Chodzi o tworzenie serii małych projektów, które potem mają integrować Europę Środkową w silny organizm gospodarczy, kreując w ten sposób też regionalny podział pracy.

REKLAMA

Wśród ważnych dla Polski projektów są Via Baltica, Rail Baltica, Centralny Port Komunikacyjny.

Chcemy zwiększyć tzw. konektywność (connectivity), łączność regionów. Liczymy, że Centralny Port Komunikacyjny może się stać międzykontynentalnym hubem dla regionu. Jest ważnym elementem Trójmorza, ale jest to projekt realizowany narodowo. Moim zdaniem wpisuje się w cele Trójmorza, choć na razie przynajmniej nie wpisuje się w agendę tego projektu. Bardzo ważne będą też drogi, linii kolejowe, które połączą port z innymi krajami – ale na razie nie są one częścią agendy trójmorskiej.

Jakie są perspektywy dla Ukrainy, Białorusi? Od kiedy pojawiła się inicjatywa Trójmorza, eksperci niezależni z Ukrainy, Białorusi, zaznaczali, że ważny byłby w przyszłości udział tych krajów w tej inicjatywy. Może przyjąć, że możliwe są różne formy współpracy.

Projekt Trójmorza na razie zrzesza państwa Unii Europejskiej – chodzi m.in. o uwarunkowania prawne, administracyjne, też polityczne. W państwach poza UE są one często zupełnie różne, tak że dość trudno tworzyć większe formaty. Chodzi o przepisy klimatyczne, ekologiczne, związane z administracją.

Natomiast lepsze połączenia infrastrukturalne Polski i Litwy z regionem przysporzą też korzyści Ukrainie, Białorusi. W tych krajach branża logistyczna jest silna, skorzystają na lepszej siatce połączeń. To też przybliży je do Europy. Krótszy czas przejazdu z tych państw umożliwia im dogodniejsze prowadzenie biznesu, lepszy rozwój gospodarczy. Mogą tworzyć agendę rozwojową w oparciu o plany Trójmorza. Drogi będą miały też odgałęzienia w kierunku tych państw.

Na przykład mówi się o nowym kolejowym Jedwabnym Szlaku. Część towarów, których 90 procent przejeżdża przez granicę Polski i Białorusi, ma być dystrybuowane z Polski na południe Europy, na Słowację, Węgry, do Rumunii, Bułgarii. Są perspektywy, że nowy jedwabny szlak ruszy też przez Ukrainę.

REKLAMA

Trójmorze jest jednym z instrumentów polityki zagranicznej, które ma sprzyjać gospodarczemu powiązaniu państw wschodniej UE. To nie znaczy, że nie funkcjonują inne formaty, w których współpracujemy na przykład z Ukrainą, czy Białorusią. Jednak na przykład państwa Partnerstwa Wschodniego mają zupełnie inne potrzeby rozwojowe niż państwa średniorozwinięte, ich agenda powinna być dostosowana do ich potrzeb.

Oczywiście państw tych nikt nie wyklucza. Dla nas byłoby jak najbardziej korzystne, żeby też uczestniczyły z nami w wolnej wymianie gospodarczej. W im większym zakresie będziemy punktem centralnym handlu w regionie, więcej będziemy na  tym korzystać.

Jaka jest rola Niemiec w Trójmorzu?

Trójmorze jest bardzo atrakcyjnym projektem. Zależało im na tym, aby być krajem co najmniej stowarzyszonym z Trójmorzem, ponieważ jest to jednak dowartościowanie wschodniej części Unii Europejskiej, a więc też poszukiwanie bardziej zrównoważonej drogi rozwoju. Może to nie zawsze będzie łatwa współpraca, jeśli państwa Europy Środkowej będą prezentowały asertywnie swoje postulaty, ale w ten sposób Unia Europejska będzie się rozwijała bardziej stabilnie.

Niemcy są potrzebne Trójmorzu – bo Berlin ma duży wpływ na to, jak będą wydawane środki unijne. Liczyłbym na empatię ze strony Niemiec na postulaty Europy Środkowej.

REKLAMA

Rola regionu jako poddostawców dla koncernów, jako poddostawców dla Niemiec czy koncernów Europy Zachodniej – już się kończy.

Państwa regonu chciałyby się rozwijać nie tylko jako peryferia w stosunku do UE, ale jako jedne z jej silnych centrów rozwojowych, które też tworzy pewne pomysły, koncepcje, produkty, usługi i wzmacnia tym samym konkurencyjność całej UE.

Liczę, że nasze postulaty zostaną zrozumiane. Myślę, że to zrozumienie jest obecne. Na szczyt Trójmorza przyjeżdżali komisarze z UE, prezentują stanowisko, że Trójmorze jest komplementarne do Trójmorza. Tak bym też je postrzegał.

Jakie widzi pan perspektywy rozwoju Trójmorza? Wspomniał pan, że jest to projekt, który pozwoli zachować spójność UE, poprzez przyspieszenie rozwoju potrzebującej tego wschodniej części.

Główną perspektywą jest uczynienie z regionu jednego z centrów rozwojowych Unii Europejskiej. Na to liczymy. To było też obecne w wizji Estonii: bardzo zdigitalizowanej Europy Środkowej. Chodzi o transport autonomiczny, z nowoczesną branżą energetyczną, z którego nie wyjeżdżają utalentowani ludzie, bo mogą tworzyć bardziej nowoczesne biznesy tutaj, na miejscu.

REKLAMA

***

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej