Robert Gadocha, najlepszy lewoskrzydłowy mundialu 1974 roku, skończył 75 lat

Robert Gadocha to jeden z najlepszych piłkarzy w historii polskiego futbolu. Najlepszy skrzydłowy mundialu w Niemczech w 1974 roku. ”Robert Gadocha, Roberta Warszawa kocha” - krzyczeli kibice, ale zawodnik wzbudzał także kontrowersje. 

2021-01-10, 05:00

Robert Gadocha, najlepszy lewoskrzydłowy mundialu 1974 roku, skończył 75 lat
Robert Gadocha . Foto: legia.com
  • Pierwszym boiskiem urodzonego 10 stycznia 1946 roku Roberta Gadochy, na którym rozgrywał mecze z ojcem, były trawniki pod Wawelem
  • Zaraz po odbyciu służby wojskowej przeniósł się do Legii Warszawa
  • Był podporą reprezentacji Polski. Podstawowy zawodnik drużyny Orłów Górskiego
  • Pierwszy polski piłkarz, który w czarnych czasach komunizmu, otrzymał pozwolenie na wyjazd na zachód
  • W 2004 wybuchła afera, której głównym bohaterem był Gadocha

 Pierwsze kroki piłkarskie stawiał pod Wawelem

Swoje umiejętności piłkarskie zaczął kształtować jeszcze jako dziecko. Jego tata ze wszystkich sił pomagał mu rozwijać talent. Ojciec był zagorzałym kibicem Krakowskiej Garbarni. I właśnie tam zapisał Roberta, który jako jedenastoletni chłopiec zaczął profesjonalne treningi. Występował w rozgrywkach juniorskich aż do 19 roku życia. W tamtych czasach, głębokiego komunizmu, o życiu człowieka decydowały władze. On sam niewiele miał do powiedzenia. Wszedł w wiek poborowy, zgłosił się po niego wojskowy klub Wawel Kraków. Tam rozpoczął karierę w drużynie seniorskiej. Trwała ona dwa lata. Tyle ile służba wojskowa.

„Robert Gadocha, Roberta Warszawa kocha”

Informacje poszły resortowymi kanałami. Centralny Wojskowy Klub Sportowy Legia Warszawa rościła sobie prawo do pozyskiwania najlepszych piłkarzy z klubów wojskowych. A Gadocha zyskał miano dobrze grającego, bardzo szybkiego skrzydłowego. Takich piłkarzy na Łazienkowskiej 3 zawsze brakowało. Co ciekawe w tym samym czasie do Legii został ściągnięty poborowy Kazimierz Deyna. Obaj zaczęli rządzić na boisku. Dało to efekty. Już w 1969 roku Legia zdobyła, po trzynastu latach przerwy, trzeci tytuł mistrzowski. Powtórzyła ten sukces także rok później. Gadocha grał pierwsze skrzypce w drużynie, która dotarła w 1970 roku do półfinału Pucharu Mistrzów Krajowych.

„Grał w brazylijskim stylu, kochał dryblingi, często ryzykował, ale kiedy mijał po kilku przeciwników w jednej akcji, ludzie na trybunach wybaczali mu straty piłki w innych sytuacjach. Miał charakterystyczny zwód polegający na prowadzeniu piłki pozornie wolno, w lewo, bokiem, twarzą do obrońcy i zmianie tempa biegu z nagłym zwrotem w prawo" - charakteryzował grę Gadochy, Stefan Szczepłek w książce "Deyna".

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Kazimierz Górski 1200.jpg
Kazimierz Górski miał być zwykłym selekcjonerem. "Kolejnym, któremu pewnie się nic nie uda"

Orły Górskiego

Po raz pierwszy został powołany do drużyny narodowej przez selekcjonera Michała Matyasa. Było to w lipcu 1967 roku. Sukcesy przyszły w momencie, kiedy reprezentację objął trener tysiąclecia Kazimierz Górski. Na igrzyskach olimpijskich w Monachium zdobył z drużyną złoty medal. Dwa lata później, na mundialu w Niemczech, wywalczył trzecie miejsce. Na mistrzostwach nie zdobył żadnej bramki, ale zaliczył aż siedem asyst, dlatego został wybrany - jako lewoskrzydłowy - do jedenastki najlepszych piłkarzy tych mistrzostw. 

„Trafiłem do jego kadry już z jakimś tam doświadczeniem (…) Także mogę śmiało powiedzieć, że z panem Kazimierzem już tak nawet trochę współpracowaliśmy. Często siadaliśmy i dyskutowaliśmy, co jest dobrze, a co źle. Miał do mnie ogromne zaufanie” - wspominał Gadocha współpracę z Kazimierzem Górskim w rozmowie z Rafałem Hurkowskim na Polsat Sport.

Karierę reprezentacyjną zakończył w momencie wyjazdu na zachód Europy.

Pierwszy polski piłkarz, któremu dostał zgodę (przed 31. rokiem życia) na pracę w zagranicznym klubie 

W wieku 29 lat udało mu się uzyskać pozwolenie na wyjazd na zachód. Był jednym z najlepszych zawodników świata, co potwierdził na mundialu. Chciał trafić do Niemiec. Jednak ówczesna komunistyczna władza nie chciała się zgodzić aby grał w RFN. Okazało się, że zawodnikiem zainteresowany był francuski klub FC Nantes. Miał on rozliczne kontakty we władzach Komunistycznej Partii Francji. A oni bardzo przyjaźnili się z Edwardem Gierkiem. I dzięki tym koneksjom udało się doprowadzić transfer do końca. We Francji grał przez dwa lata. Później wyjechał do Stanów Zjednoczonych i tam zakończył karierę.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Żmuda Boniek Smolarek Młynarczyk 1200.jpg
40 lat temu rozpoczął się proces "bandy czworga". "Wybuchła awantura, a Józek przecież nie prowadził samolotu"

Na początku XXI wieku rozpętała się afera

Grzegorz Lato w latach 1982 do 1984 występował w meksykańskim klubie Atlante FC. Traf chciał, że w tym samym zespole, w tym samym czasie, grał Argentyńczyk, Ruben Hugo Ayala. Był on podstawowym zawodnikiem reprezentacji kraju na rozgrywanym w RFN 1 1974 roku mundialu. W Meksyku obaj panowie poznali się i zaprzyjaźnili. Trzydzieści lat później, w jednym z wywiadów dla "Przeglądu Sportowego", Lato opowiedział zaskakującą historię.

„Argentyńczycy ustalili, że każdy zawodnik i dwaj trenerzy ze swojej premii za zakładany awans do drugiej rundy oddadzą Polakom po tysiąc dolarów. W sumie 24 tys., dolarów. Do przekazania ich zobowiązał się właśnie Ayala” - wyznał Lato.

Nie ujawnił nazwiska zawodnika, któremu te pieniądze miały być przekazane w polskiej reprezentacji. Ale te pieniądze nigdy nie dotarły do zawodników reprezentacji Polski. Media podjęły trop. Okazało się, że wszystkie poszlaki wskazywały na Roberta Gadochę. On dopiero dziesięć lat później wypowiedział się na ten temat.

„Nie wziąłem tych pieniędzy. Przecież gdyby do czegoś doszło, moi koledzy siłą rzeczy wszystkiego by się dowiedzieli! Dlaczego to wyszło dopiero po 30 latach? Ja po prostu byłem człowiekiem, na którym dało się sporo zarobić. To wszystko dzieło mojej byłej żony. Była wpływowa, pracowała dla MSW (…) Moje nazwisko zostało zszargane” - zarzekał się Gadocha w Polsat Sport.

REKLAMA

Do dnia dzisiejszego afera ta nie została do końca wyjaśniona.

Mimo kontrowersji, Robert Gadocha był jednym z najwybitniejszych skrzydłowych w historii naszej reprezentacji, przedstawicielem najlepszej polskiej drużyny narodowej „Orłów Górskiego”.

„Gadocha posiadł wszystkie umiejętności. Podporządkowuje on swoją grę drużynie. Rezygnuje ze strzelania na bramkę, gdy widzi, że kolega znajduje się na lepszej pozycji. Mało jest takich piłkarzy” -mówił o nim Stefan Kovacs, były trener Ajaksu, w latach 1973-75 selekcjoner reprezentacji Francji.

AK 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej