Policja strzela do protestujących w Birmie. Stany Zjednoczone "głęboko zaniepokojone"
Stany Zjednoczone są "głęboko zaniepokojone” doniesieniami, że siły bezpieczeństwa Birmy strzelały do protestujących i nadal zatrzymują i nękają demonstrantów - powiedział w sobotę rzecznik Departamentu Stanu USA, Ned Price.
2021-02-21, 02:41
Dwie osoby zginęły w sobotę w Mandalaj, drugim co do wielkości mieście Birmy, kiedy policja i żołnierze strzelała, by rozproszyć protesty przeciwko wojskowemu zamachowi stanu 1 lutego.
Powiązany Artykuł
Birma: służby tłumią uliczne protesty. Policja użyła broni
Protestujący wyszli na ulice w miastach i miasteczkach w całej Birmie i domagali się zakończenia rządów wojskowych, przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aresztowanej przez wojsko.
Do tłumienia protestów skierowano setki policjantów - twierdzą obecni na miejscu korespondenci AFP. Największe siły policyjne były zaangażowane w rozpędzenie pokojowej demonstracji w pobliżu stoczni. To właśnie tam doszło do użycia broni.
- Masowe protesty w Birmie po puczu wojskowym. ONZ ostrzega juntę
- Zamach stanu w Birmie. Wojsko otworzyło ogień do protestujących
"Przyjęliśmy sześciu mężczyzn z ranami postrzałowymi; stan dwóch rannych jest ciężki" - podało kierownictwo szpitala miejskiego w Mandalaj. W ocenie lekarza zajmującego się rannymi funkcjonariusze używali ostrej amunicji.
Media podkreślają, że podczas tłumienia trwających od 1 lutego protestów birmańska policja raczej nie używała dotąd ostrej amunicji, ale zdarzały się odstępstwa. W piątek w szpitalu w Naypyida zmarła uczestniczka protestów postrzelona przez policję 9 lutego. W sobotę liczba wszystkich ofiar śmiertelnych wzrosła do trzech.
REKLAMA
Sankcje
"Jesteśmy po stronie mieszkańców Birmy" - napisał na Twitterze Price. Wielka Brytania stwierdziła, że rozważy dalsze działania przeciwko osobom zaangażowanym w przemoc wobec demonstrantów, zaś francuskie ministerstwo spraw zagranicznych określiło przemoc jako "niedopuszczalną".
"Strzelanie do pokojowych demonstrantów w Birmie jest nie do przyjęcia" - napisał na Twitterze brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab. „Rozważymy dalsze działania, z naszymi międzynarodowymi partnerami, przeciwko tym, którzy miażdżą demokrację i duszą sprzeciw”.
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Nowa Zelandia ogłosiły ograniczone sankcje od czasu puczu, ze szczególnym uwzględnieniem przywódców wojskowych.
W wieczornych wiadomościach telewizji państwowej Birmy nie było informacji o protestach ani o ofiarach. W stolicy kraju Rangun przed ambasadą USA zgromadziły się w sobotę wieczorem dziesiątki protestujących, głównie kobiet, ich protest polega na czuwanie przy świecach i śpiewaniu piosenek przeciwko zamachowi stanu.
dn
REKLAMA