Odsłonięto tablicę upamiętniającą Kuronia
Rodzina, przyjaciele, politycy i liczni warszawiacy wzięli w poniedziałek udział w odsłonięciu na warszawskim Żoliborzu tablicy upamiętniającej Jacka Kuronia.
2010-10-18, 15:17
Decyzję o uczynieniu Kuronia patronem jednego z żoliborskich placów stołeczni radni podjęli w marcu.
Zmarły w 2004 r. Jacek Kuroń był, w powszechnej opinii, jednym z najpopularniejszych polskich polityków. Mieszkał na Żoliborzu, w niedalekiej odległości od placu, który obecnie nosi jego imię.
W uroczystości wzięli udział m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski, b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Tadeusz Mazowiecki i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Obecni byli też członkowie najbliższej rodziny Kuronia - żona Danuta, brat Andrzej i czworo wnucząt.
"Żoliborz kojarzy mi się z Jackiem Kuroniem i jego mieszkaniem na ul. Mickiewicza. Ja, człowiek z dalekiej prowincji, jeżdżąc między Lublinem a Gdańskiem, zatrzymywałem się tutaj - na Żoliborzu, gdzie zawsze oprócz spraw politycznych, dyskusji i wspólnych decyzji, mogłem zjeść bardzo dobry obiad. Jacek i jego żona byli ludźmi nie tylko otwartymi, ale szczególnie gościnnymi" - wspominał marszałek Senatu. Podkreślił, że Kuroń miał olbrzymie zasługi dla powstania demokratycznej i niepodległej Polski.
REKLAMA
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że Kuroń miłował swoich nieprzyjaciół i całe życie dawał siebie innym. "Był człowiekiem otwartym, tolerancyjnym, kochającym ludzi, który chciał pojednania między ludźmi i robił wszystko, żeby tych relacji nie zaogniać" - powiedziała.
"Trudno wyobrazić sobie Jacka na cokole"
List do uczestników uroczystości wystosował prezydent Bronisław Komorowski. Podkreślił w nim, że Kuroń był człowiekiem o wielkiej osobowości oraz legendą i duchem opozycji w czasach PRL. Jak dodał, Kuroń był kimś, o kim mówi się: "kłopoty to jego specjalność" - w tym znaczeniu, że kłopoty innych zawsze gotów był traktować jako swoje, a za swoje poglądy i wybory, często razem z najbliższymi, musiał płacić wysoką cenę.
"Trudno wyobrazić sobie Jacka na cokole, w roli patrona placu lub ulicy, gdyż kojarzy się nam z charyzmatyczną dżinsową koszulą i z nieodłącznym papierosem, bo wiemy, że źle znosił oficjalne konwenanse, patos, celebry i zaszczyty" - napisał Komorowski.
Z wnioskiem o nadanie bezimiennemu dotąd placowi w pobliżu Szkoły Głównej Służby Pożarniczej imienia Jacka Kuronia występowali m.in. Bogdan Borusewicz i Stowarzyszenie im. Gai i Jacka Kuroniów, a także mieszkańcy miasta, w tym przyjaciele Kuronia. Uchwałę w tej sprawie w marcu br. przegłosowali radni PO i Lewicy; radni PiS głosowali przeciw lub wstrzymali się od głosu.
REKLAMA
Jacek Kuroń był działaczem Solidarności, jednym z twórców Komitetu Obrony Robotników, przez wiele lat posłem na Sejm.
Urodził się w 1934 r. we Lwowie. Od 1949 r. był w Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), w 1952 r. wstąpił do PZPR. W listopadzie 1953 r. za krytykę ZMP został usunięty i z organizacji, i z partii. Ponownie wstąpił do PZPR w 1956 r. Był współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników. Z tego okresu działalności Kuronia pochodzi jego słynne hasło: "Nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne".
W lipcu i sierpniu 1980 r. współorganizował sieć informacji o ruchu strajkowym, we wrześniu 1980 r. został ekspertem Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność" w Gdańsku, a następnie Krajowej Komisji Porozumiewawczej i Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Był jednym z autorów strategii działania związku. Wielokrotnie aresztowany, w więzieniu spędził łącznie dziewięć lat.
W rządach Tadeusza Mazowieckiego (1989-90) i Hanny Suchockiej (1992-93) zajmował stanowisko ministra pracy i polityki socjalnej. Wielki rozgłos przyniosły mu akcje społeczne (m.in. Fundacja "Pomoc Społeczna SOS"), mające łagodzić skutki transformacji gospodarczej. Najsłynniejszym przedsięwzięciem były "zupy Kuronia", których można było spróbować także w poniedziałek. Do języka polskiego na stałe wszedł termin "kuroniówka" na określenie zasiłku dla bezrobotnych.
REKLAMA
rr
REKLAMA