15 lat temu zmarła Teresa Ciepły. "Była niezwykłą osobą"
"Od niej odbierałam w finale pałeczkę w biegu, który skończył się złotym medalem dla Polski” - wspominała IO w Tokio Irena Szewińska. Była jedną z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletek. Wywalczyła trzy krążki na dwóch igrzyskach. 8 marca 2006 roku zmarła Teresa Ciepły, mistrzyni olimpijska w sztafecie 4 x 100 m z Tokio.
2021-03-08, 05:00
W przerwie, pomiędzy igrzyskami w Rzymie a olimpiadą w Tokio, pani Teresa zdobyła dwa złote medale na mistrzostwach Europy w roku 1962. W sztafecie 4 x 100 oraz biegu na 80 metrów przez płotki. Po tym sukcesie Polka otrzymała propozycję życia. Władze uniwersytetu Santa Barbara w Kalifornii zaoferowały jej stypendium. Wspólnie z mężem uznali, że jest to dla niej wielka szansa. Ale bardzo szybko wróciła. Nie wiedziała wyjeżdżając, że jest w ciąży. Właśnie dlatego podjęła decyzję o powrocie do kraju. W roku 1963 urodziła pierwszą córeczkę Aleksandrę. Kilka ta później przyszłą na świat Lidia.
Największe sukcesy pani Teresy
Za wszelką cenę postanowiła wrócić do sportu. I dokonała tego z wielką klasą. Zapowiedziała swój start na igrzyskach w Tokio. W wyścigu na 80 metrów przez płotki, była faworytką. W biegu kwalifikacyjnym zajęła, w swojej grupie, dopiero trzecie miejsce, uzyskując 10,7 sekundy. Ten sam rezultat dał jej drugie miejsce w półfinale. Bieg o złoty medal rozgrzał do czerwoności publiczność na stadionie. Ciepły wpadła na metę praktycznie równo z Karin Balzer. Właśnie ją pokonała w finale mistrzostw Europy. Na finiszu nieznacznie lepsza była jednak Niemka. Obie panie miały ten sam czas 10,5. W ten sposób polka wywalczyła drugi medal olimpijski w swojej karierze. Tym razem srebrny. Bieg odbył się 19 października, w dniu urodzin pani Teresy.
Nikt nie liczył na złoto. Wydawało się, że Amerykanki są poza zasięgiem
Ciepły, lecąc na igrzyska, wcale nie była pewna występu w sztafecie 4 x 100 metrów.
"Na wspólnym zebraniu zapowiedziałem, że będą się eliminować cztery zawodniczki: Piątkowska i Ciepły o pierwszą zmianę, Sobottowa i Górecka o trzecią. Kłobukowska i Kirszenstein (po wyjściu za mąż Szewińska, przyp. redakcji) zostały zwolnione. Chodziło o to, aby nie obarczać młodych dodatkowym stresem. Zgodziły się wszystkie” - wspominał trener Polek, Andrzej Piotrowski na kierunektokio.pl.
REKLAMA
Zwycięsko z rywalizacji wyszły pani Teresa oraz Halina Górecka. W dwóch eliminacyjnych biegach sztafetowych rozpoczął się korespondencyjny pojedynek pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi. Zwycięsko wyszły z niego nasze reprezentantki. Pokonały w swoim wyścigu Wielką Brytanią oraz ZSRR. Uzyskały czas 44,6 sekundy. Panie z USA wygrały z Niemkami oraz Węgierkami. Pokonały dystans w 44,8. Finał rozegrany został 21 października.
Tak go wspominał trener naszych złotek, w rozmowie z Jerzym Suszką, na kierunektokio.pl:
„Poleciałem na koronę stadionu. Chciałem zobaczyć z góry. Przedarłem się przez tabuny porządkowych i siadłem na ostatniej ławce, na wysokości zmiany Teresa – Irena… Widziałem tylko dwie sztafety. Naszą i amerykańską. Nasze na czwartym, Amerykanki na piątym (…) W prawej ręce trzymałem papierosa, lewą włączyłem wiszący na szyi stoper. Gdy wygrały, nie mogłem wyłączyć, by złapać czas. W drugim ręku kończył mi się papieros. Parzył palce, a ja nie czułem. Obie ręce były niewładne”.
Przez cały dystans Polski nie ustępowały Amerykankom. Na ostatniej zmianie biegła Ewa Kłobukowska. Trafiła idealnie w zmianę z Górecką. Po prostu odleciała biegnącej obok niej Amerykance, Edith McGuire.
REKLAMA
W niesamowicie emocjonalny sposób ostatnie metry skomentował Bohdan Tomaszewski w relacji Polskiego Radia:
„Następuje zmiana, Kłobukowska na pierwszym miejscu. Polka. Kłobukowska, złoty, złoty, będzie złoty. Jest już złoty”.
Polki nie dość tego, że wygrały finał, to pobiły ówczesny rekord świata wynikiem 43,6 sekundy. Jest to jedyny krążek z najcenniejszego kruszcu, jaki udało się w naszej historii, zdobyć reprezentantkom naszego kraju w biegu sztafetowym 4x100 metrów.
Cztery lata wcześniej Ciepły wywalczyła wraz z koleżankami brąz, także w sztafecie
XVII igrzyska odbyły się w stolicy Włoch, Rzymie. Wtedy jeszcze, pani Teresa, występowała pod panieńskim nazwiskiem Wieczorek. Wraz z Barbarą Janiszewską, Celiną Jesionowską oraz Haliną Richter wywalczyły trzecie miejsce w finale sztafety 4 x 100 m. Uległy o pół sekundy drużynie Stanów Zjednoczonych oraz o dwie dziesiąte Niemkom.
REKLAMA
Jej talent odkryła mama. W tragicznych latach drugiej wojny światowej mała Teresa wraz z rodzicami została wywieziona na roboty do Niemiec. Alianci bardzo często bombardowali fabryki, w których pracował cała rodzina. W związku z tym musieli chronić się do odległego o 1500 metrów schronu.
„Gdy wbiegaliśmy do schronu, Teresa już tam była ze swoją lalką. To był wcielony diabeł, ta dziewczyna. Nikt za nią nie nadążył, gdy biegła” - wspominała mama.
W historii startów Polaków na igrzyskach olimpijskich niewielu lekkoatletów zdobyło więcej medali niż Ciepła. Chodziarz Robert Korzeniowski, cztery złote krążki. Irena Szewińska swoje pierwsze złoto wywalczyła wspólnie z panią Teresą w Tokio. Dorobek pani Ireny to trzy medale z najcenniejszego kruszcu, dwa srebra i dwa brązy. Anita Włodarczyk, rzucająca młotem, trójskoczek Józef Szmidt oraz kulomiot Tomasz Majewski, wywalczyli po dwa złote medale.
„Była niezwykłą osobą. Znałam ją bardzo dobrze od wielu lat. Przecież razem biegałyśmy w sztafecie w Tokio. Od niej odbierałam w finale pałeczkę w biegu, który skończył się złotym medalem dla Polski. Podziwiałam ją wtedy jako młoda zawodniczka. Przed olimpiadą w Tokio Tereska wracała przecież do sportu po urodzeniu córeczki. I ten powrót był wspaniały, zakończony zdobyciem dwóch medali na igrzyskach” - wspominała Teresę Ciepły koleżanka z bieżni, Irena Szewińska, na kierunektokio.pl:.
REKLAMA
AK
REKLAMA