"Wybitny aktor i niezwykły człowiek". Dzisiaj pogrzeb Krzysztofa Kowalewskiego

W Warszawie odbędą się dziś uroczystości pogrzebowe Krzysztofa Kowalewskiego. Popularny i ceniony aktor zmarł 6 lutego. Od wielu lat zmagał się z cukrzycą i chorobami serca. 20 marca skończyłby 84 lata.

2021-03-19, 11:04

"Wybitny aktor i niezwykły człowiek". Dzisiaj pogrzeb Krzysztofa Kowalewskiego
Krzysztof Kowalewski . Foto: Forum/Tomasz Adamowicz

Krzysztof Kowalewski zostanie pochowany (godz.13.30) w rodzinnym grobie na Cmentarzu Powązkowskim, na którego rzecz sam wielokrotnie kwestował. Wcześniej (godz.11.30) odbędą się uroczystości żałobne w Kościele Środowisk Twórczych przy placu Teatralnym w Warszawie. Z uwagi na obostrzenia sanitarne będą w nich mogły uczestniczyć jedynie osoby znajdujące się na liście gości.

Powiązany Artykuł

Krzysztof Kowalewski 1200 forum-0429702805.jpg
Krzysztof Kowalewski: aktorem zostałem wskutek prowokacji

Krzysztof Kowalewski grał w teatrze, filmach i w serialach. Jego dorobek to ponad sto ról filmowych, wśród nich takie, które przeszły do historii polskiej kinematografii, a także 1400 audycji radiowych.
Widzom kojarzył się przede wszystkim z rolami komediowymi w takich filmach, jak "Nie ma róży bez ognia", "Brunet wieczorową porą", "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" czy "Miś".

Posłuchaj

Dzisiaj pogrzeb Krzysztofa Kowalewskiego. Relacja Pauliny Kurek (IAR) 0:54
+
Dodaj do playlisty

Choć zyskał popularność i sympatię widzów rolami filmowymi, nade wszystko cenił teatr. Podkreślał, że to właśnie teatr decyduje o wartości aktora. - Aktorstwo jest dla mnie jakby życiem. Cenię je i taką mam pasję. Nie rozdzielam tego od życia - powiedział w jednym z wywiadów.

REKLAMA

Przez kilkadziesiąt lat był związany z Teatrem Współczesnym w Warszawie. Zagrał też ponad tysiąc ról w Teatrze Polskiego Radia, choć słuchaczom znany jest przede wszystkim jako pan Sułek ze słuchowiska Jacka Janczarskiego "Kocham pana, panie Sułku", w którym stworzył duet z Martą Lipińską. Pan Sułek - "starszy bęcwał w młodym wieku", jak określił tę postać sam Kowalewski - pojawił się na antenie radiowej Trójki w 1973 roku. Pozostał na niej przez niemal 30 lat. Na każde "Kocham Pana, Panie Sułku..." Pani Elizy, czyli Marty Lipińskiej, odpowiadał nerwowym: "Cicho!".

Czytaj też:

Za kreacje stworzone w Polskim Radiu w 1992 roku Krzysztof Kowalewski został uhonorowany Wielkim Splendorem - wyróżnieniem przyznawanym za wybitne kreacje w słuchowiskach oraz twórczy wkład na rzecz rozwoju i umacniania rangi radia artystycznego w Polsce.

Krzysztof Kowalewski został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2002) i Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (2009).

REKLAMA

"Komik szczególnego rodzaju"

 - To był człowiek niespodzianka, wspaniały. Komik szczególnego rodzaju. To nie był komizm, który by na siłę w człowieku wymuszał śmiech, bezmyślny rechot - powiedział o Krzysztofie Kowalewskim krytyk i historyk teatru Tomasz Mościcki.

- Wiele jest określeń tego wybitnego aktora i niezwykłego człowieka – zauważa Mościcki. - Po śmierci Krzysztofa Kowalewskiego jednak niemal na wszystkich portalach społecznościowych żegnano Pana Sułka. Była to wielka rola, bardzo wyrazista, ale obawiam się, żeby ten wybitny wszechstronny aktor nie został w tym Panu Sułku "ukamienowany". Tak mawiał Jerzy Koenig - "ukamienować kogoś w pomnik". Gdyby tak się stało z twórczością Krzysztofa Kowalewskiego, byłoby to bardzo niesprawiedliwe - dodał historyk teatru.

"Kiedy się pojawiał, uśmiech częściej gościł na twarzach"

- Krzysztof Kowalewski był człowiekiem sympatycznym, serdecznym. Kiedy się pojawiał, uśmiech częściej gościł na twarzach. Urzekał autoironią i inteligencją połączoną z poczuciem humoru - powiedział z kolei Maciej Englert, dyrektor stołecznego Teatru Współczesnego.

- Z Krzysztofem Kowalewskim znaliśmy się niemal pół wieku, a w teatrze spędziliśmy razem 40 lat. Był dobrym duchem teatru i jego filarem. Jednym z tych aktorów, wokół których skupia się i buduje zespół, artystą, którego możliwości wpływały na dobór repertuaru. Inspirował. Nie wiem, czy bym wystawiał "Martwe dusze", gdybym nie miał Kowalewskiego do roli Cziczikowa - wspomina Englert.

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej