Atak na Monikę Sales wstrząsnął tenisowym światem

„Zobaczyłam mężczyznę w czapce z daszkiem z szyderczym uśmiechem na twarzy” - wspominała Monica Seles. 30 kwietnia 1993 roku, podczas turnieju w Hamburgu, tenisistka została zaatakowana nożem.

2021-04-30, 04:55

Atak na Monikę Sales wstrząsnął tenisowym światem
Tenis. Foto: Shutterstock

Z tenisem ziemnym zaprzyjaźniła się w wieku 5 lat. Jej tata, Karoly, wielki fan tego sportu, uczynił wszystko, aby stała się jak najlepszą tenisistką. A ona robiła olbrzymie postępy. W wieku 17 lat ustrzeliła pierwszą lewę Wielkiego Szlema. Zwyciężyła na kortach Rolanda Garrosa we French Open. Rok później tryumfowała już w trzech turniejach. Poza ponownym triumfem w Paryżu, zerwała skalpy w Australian Open a także US Open. W okresie od początku 1991 do lutego 1993 dotarła do 33 finałów, wygrała 22 razy. W rozgrywkach Wielkiego Szlema, w których startowała w tym czasie zgarnęła aż siedem lew. Jedyną której nie udało jej się zdobyć to Wimbledon. W 1992 dotarła do finału. W nim spotkała się z Niemką Steffi Graf. Uległa po dwóch krótkich setach 2:6 i 1:6. Serbka wszystkie tytuły zdobyła nie mając jeszcze 20 lat. To nigdy wcześniej, ani nigdy później, nie miało miejsca w historii tenisa ziemnego.

Umarła królowa niech żyje królowa

Od roku 1987 na kortach niepodzielnie rządziła Steffi Graf. Niemka wciąż jest rekordzistką - w turniejach Wielkiego Szlema triumfowała 22 razy. 

„Czuję się bardzo wdzięczna za możliwości, jakie mam teraz, po zakończonej karierze, które dał mi tenis. Niesamowite doświadczenia i wspomnienia, które zdobyłam przez sport, wszystkie wzloty i upadki (…) Tenis w zasadzie dał mi takie życie, że nie chciałabym być nigdzie indziej” - wspominała.

Jednak jej kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Seles w wieku 18 lat zdetronizowała Graf. W marcu 1991 roku została liderką klasyfikacji WTA. I nie miała wcale chęci z tej pozycji rezygnować. Wielkie rywalki w finałach wielkoszlemowych turniejów, od 1990 roku, spotykały się cztery razy. I tylko raz, w Wimbledonie tryumfowała Graf.

REKLAMA

Świat stanął na głowie

W trzeciej rundzie Citizen Cup w Hamburgu Seles zmierzyła się z Magdaleną Maleewą z Bułgarii. W pierwszym secie Seles pokonała reprezentantkę Bałkanów 6:4. W drugim Maleewa przełamała podanie Serbki i prowadziła 3:0. Seles wzięła się w garść i wygrała następne 4 gemy. W przerwie każda z zawodniczek usiadła, aby napić się wody i chwilkę odsapnąć. W tym momencie nastąpił atak - do Sales  podszedł mężczyznę, który stał tuż za nią.

„Pamiętam, jak siedziałam tam i wycierałam się ręcznikiem, a potem pochyliłam się do przodu, żeby napić się wody, nasz czas prawie się skończył, a usta wyschły. Kubek ledwie dotknął moich ust, kiedy poczułam okropny ból w plecach (…) zobaczyłam mężczyznę w czapce z daszkiem z szyderczym uśmiechem na twarzy. Jego ramiona były uniesione nad głowę, a dłonie ściskały długi nóż. Znowu zaczął rzucać się na mnie. Nie rozumiałam, co się dzieje” - napisała Seles w swojej autobiografii „Przezwyciężyć strach”.

Bardzo szybko pojawiał się służba medyczna. Monica o własnych siłach się podniosła. Zabrano ją z kortu i przetransportowano do szpitala. Towarzyszyła jej mama i brat. Diagnoza była na szczęście dobra. Atak nożem spowodował przecięcie skóry na plecach, ale nie uszkodził żadnego organu wewnętrznego. Gdyby jednak cios był mocniejszy i ostrze weszło głębiej, mogło uszkodzić nerwy, co grozi paraliżem. Szczęśliwe do tego nie doszło. Zaraz po opatrzeniu w szpitalu tenisistka udała się na lotnisko i poleciała prywatnym odrzutowcem do Stanów Zjednoczonych.

Kim był zamachowiec?

Osobą, która zaatakowała bezbronną sportsmenkę, był bezrobotny tokarz Gunter Parche. Fanatyczny kibic Steffi Graf. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że jego idolka straciła pierwsze miejsce w rankingu WTA. W dodatku na rzecz młodziutkiej zawodniczki z Serbii. W jego głowie zakiełkowała myśl, aby zaatakować Seles. Ukarać tenisistkę, która zepchnęła z piedestału jego faworytkę. I niestety udało mu się zrealizować swój pomysł. Zaraz po ataku został obezwładniony. Wyprowadzono go z kortu i przekazano niemieckiej policji. Natychmiast został przesłuchany.

REKLAMA

„Mężczyzna powiedział dość wyraźnie, że nie chciał zabić Moniki Seles. Chciał ją tylko zranić i uniemożliwić jej grę, aby Steffi Graf znów mogła zostać numerem jeden. Według naszych informacji nie było innego motywu ataku” - mówił zaraz po zatrzymaniu, rzecznik prasowy miejscowych stróżów prawa.

Parche nie został posądzony o usiłowanie zabójstwa.

„Oskarżenie mnie jest całkowicie uzasadnione. Chciałem tylko zranić Monikę Seles. W żadnym wypadku nie chciałem poważnie jej zranić lub tym bardziej zabić" - brzmiało oświadczenie Niemca.

Czyn Parche określono jako napaść kwalifikowaną. W Niemczech takie przestępstwo podlega niewspółmiernie niskiej karze w stosunku do próby zabójstwa. Za swój atak został skazany na wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu. 

REKLAMA

Monica Seles bardzo długo nie mogła otrząsnąć się z traumy

Tenisistka wpadła w bardzo głęboką depresję. Całkowicie straciła pewność siebie. Żyła w ciągłym lęku. Na dodatek kilka miesięcy po ataku, u jej ojca zdiagnozowano raka. To jeszcze pogłębiło jej stres.

„Byłam bardzo długo w ciemnym miejscu. Bardzo nieszczęśliwa. Nie miałam pojęcia jak sobie poradzić po ataku. Czułam, że pochłania mnie czarna dziura, coraz bardziej i coraz głębiej” - wspominała w wywiadzie udzielonym „Los Angeles Times”w 1995 roku.

Pokonała depresję i wróciła na korty, ale już nigdy nie osiągnęła poziomu jaki reprezentowała przed zamachem.

„Gdybym tego nie zrobiła, gdybym nie poszła do psychologa, pożegnała bym się ze wszystkimi”. - mówiła.

REKLAMA

A Steffi Graf? Po ataku na Monicę powróciła na pierwsze miejsce rankingu WTA i utrzymała się na nim jeszcze przez cztery lata. 

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej