Mariusz Jurasik skończył 45 lat
„Trzymaliśmy się razem, nie było mniejszych i większych grup” - wspominał atmosferę w drużynie narodowej. 4 maja 1976 urodził się Mariusz Jurasik. Popularny "Józek" zdobył z reprezentacją Polski piłkarzy ręcznych srebrny i brązowy medal mistrzostw świata.
2021-05-04, 05:00
Pochodzący z zachodniej Polski Jurasik profesjonalną grę w piłkę ręczną rozpoczął w rodzinnym mieście - został zawodnikiem Sobieskiego Żagań. Jednak długo tam miejsca nie zagrzał. Mając 20 lat przeniósł się do jednego z najlepszych klubów Iskry Kielce. W 1996 roku zespół z centralnej Polski zdobył swoje trzecie mistrzostwo i poszukiwał młodych, zdolnych i przyszłościowych zawodników. Tak zaczęła się profesjonalna, sportowa droga Jurasika. W pierwszym sezonie wywalczył z zespołem trzecie miejsce w ligowych rozgrywkach. W tym samy roku w jego karierze rozpoczął się następny, bardzo ważny rozdział. Został powołany do reprezentacji. Właśnie trwały eliminacje do mistrzostw Europy.
"Najbardziej pamiętam jednak mój debiut w reprezentacji. Było to w Zabrzu w hali (…) Pod wodzą trenera Jacka Zglinickiego rywalizowaliśmy z Danią w eliminacjach chyba mistrzostw Europy bądź świata. Miałem wtedy 21 lat. Zdobyłem 9 bramek, choć przegraliśmy mecz jednym lub dwoma trafieniami” - wspominał Jurasik.
Polacy przegrali 19:22. Nie awansowaliśmy na turniej.
W roku 2004 drużynę narodową objął Bogdan Wenta
"Józek" w reprezentacji występował nieprzerwanie przez 6 lat. W 2002 awansował na pierwszy w historii naszej piłki ręcznej czempionat starego kontynentu. Furory nie zrobiliśmy. Po przegranych z Czechami (24:25), Ukrainą (23:30) oraz Szwecją (20:28) zajęliśmy ostatnie miejsce w grupie. W klasyfikacji generalnej zostaliśmy sklasyfikowani na przedostatnim, 15. miejscu. Dwa lata później, dokładnie 28 października, nastąpiła zmiana na pozycji selekcjonera drużyny narodowej. Bogdana Zajączkowskiego zastąpił Bogdan Wenta. Jurasik został odsunięty od gry. W ciągu następnych dwudziestu czterech miesięcy rozegrał tylko sześć towarzyskich potyczek. Karta odmieniła się dopiero pod koniec 2006.
REKLAMA
„To oczywiście nieoficjalna wersja, nie chcę nikogo oskarżać, ale pan Mariusz Czok miał kiedyś powiedzieć Sławkowi Szmalowi: "Jeśli Mariusz Jurasik chce grać w kadrze, to niech do mnie zadzwoni". Wyśmiałem jego propozycję i nigdy nie zadzwoniłem. Na szczęście Bogdan się przełamał, przestał go słuchać i powołał mnie do reprezentacji jesienią 2006 roku” - wspominał.
Sukcesy
Jeszcze przed powrotem Jurasika do kadry, reprezentacja wywalczyła awans na mistrzostwa świata. Na czempionacie ruszyliśmy jak opancerzony czołg. W fazie grupowej zmiataliśmy wszystkich po drodze. Argentynę pokonaliśmy 29:15, Brazylię 31:23. W ostatnim meczu grupowym graliśmy z gospodarzami turnieju. Po bardzo twardej i zaciętej grze odprawiliśmy Niemców (27:25). W rozgrywkach zasadniczych ulegliśmy Francji 22:31. Później wróciliśmy na właściwe tory - ogrywaliśmy kolejno Islandię (35:33), Tunezję (40:31) oraz Słowenię (38:27). To zapewniło nam awans do ćwierćfinału. Tam rozprawiliśmy się z Rosją (28:27). W półfinale z Danią (36:33). Pierwszy, i jak do tej pory jedyny raz w historii, awansowaliśmy do finału mistrzostw świata. Tam ponownie trafiliśmy na gospodarzy. Niestety pojedynek o złoty medal zupełnie nam nie wyszedł. Ulegliśmy 24:29.
„Wiedziałem, że zagrałem słabo, a jednocześnie miałem poczucie, że byliśmy w stanie z nimi wygrać. W szatni odwiedził mnie Jurij Szewcow, klubowy trener z Rhein-Neckar Loewen. Poklepał mnie po plecach i zapytał dlaczego płaczę, skoro jestem wicemistrzem świata? (…) bo rzeczywiście, przed turniejem srebrny medal wziąłbym w ciemno” - opisywał Jurasik swoje emocje.
Jurasika wybrano do zespołu turnieju. Został uznany najlepszym prawoskrzydłowym czempionatu.
REKLAMA
Geneza sukcesów zespołu, który zdobył srebro i brąz mistrzostw globu
Rok później nasi szczypiorniści wyjechali na XXIX igrzyska do Pekinu. Po przebrnięciu rozgrywek grupowych w ćwierćfinale trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowaną reprezentację Islandii. Skandynawowie wygrali 32:30. Odpadliśmy z walki o medale. Ostatecznie zajęliśmy piąte miejsce. W 2009 udaliśmy się na kolejne mistrzostwa świata. Tym razem do Chorwacji. Ostatni mecz grupowy z Norwegią zakończyliśmy zwycięstwem 31:30. Po najsłynniejszym rzucie w naszej historii - i słynnej "jednej Wencie"- awansowaliśmy do półfinałów imprezy. W nim trafiliśmy na gospodarzy i polegliśmy 23:29. W meczu o brąz pokonaliśmy Duńczyków 31:23.
„Trzymaliśmy się razem, nie było mniejszych i większych grup. Inaczej niż w klubach, gdzie kadrę tworzą zawodnicy z różnych krajów (…) w reprezentacji wolny czas spędzaliśmy zawsze razem” - mówił Jurasik.
Po zakończeniu mistrzostw Jurasik podjął decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. W 20210 dał się jeszcze namówić na start na mistrzostwach Europy w Austrii, gdzie nasza reprezentacja zajęła czwarte miejsce.
„Byłem w ósmej klasie. Wuefista kompletował drużynę piłki ręcznej na międzyszkolne zawody. Ponieważ byłem wysoki, zaproponował mi grę w niej (…) Zdobyłem 20 bramek, a wygraliśmy 22:5. Wtedy pomyślałem sobie, że piłka ręczna to fajna gra” - wspominał "Józek".
REKLAMA
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Z drużyną z Kielc wywalczył pięć tytułów mistrza Polski. Grał także poza granicami naszego kraju. Sześć lat spędził w niemieckim Rhein-Necker Loewen. Miał także zupełnie nieudaną przygodę w Katarze.
W reprezentacji wystąpił w 27 meczach mistrzostw świata. Jest pod tym względem rekordzistą, wspólnie z Marcinem Lijewskim. Na mundialach zdobył 107 goli. We wszystkich meczach drużyny narodowej wystąpił 207 razy, zdobywając 704 bramki.
W roku 2012 postanowił zająć się trenerką. Władze Górnika Zabrze, w którym w tamtym czasie występował, zaproponowały mu rolę grającego szkoleniowca.
„Po ośmiu miesiącach łączenia gry z kierowaniem zespołem wiem już, że lepiej zespół prowadzi się z ławki. Wtedy mam zawsze zimną głowę, wiem, co można zmienić, co poprawić. Na boisku, jako gracz, zwłaszcza kiedy się trochę pobiega i zmęczy, brakuje świeżego umysłu i popełniam na pewno błędy” - ocenił Jurasik swoje podejście do nowych obowiązków.
REKLAMA
Będąc trenerem KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zerwał na chwilę z tą zasadą. Jako grający trener, skierował 41 piłek do siatki.
„Nie wiem, ile bramek zdobyłem, ale skoro dziennikarze ustalili, że było ich już 2938 to tylko się z tego cieszę” ocenił.
AK/dziennikzachodni.pl/TVP Sport/radioccm.pl.
REKLAMA