Liga Mistrzów: finał Chelsea - Manchester City to triumf pieniędzy. "Duopol, którego od dawna się spodziewano"

Finał piłkarskiej Ligi Mistrzów, w którym 29 maja w Stambule zmierzą się Manchester City i Chelsea Londyn, to zapowiedź przyszłości futbolu - oceniono w angielskich mediach. Zdaniem "The Independent", to konsekwencja ogromnych funduszy tych klubów.

2021-05-06, 12:12

Liga Mistrzów: finał Chelsea - Manchester City to triumf pieniędzy. "Duopol, którego od dawna się spodziewano"

Manchester City wyeliminował w półfinałowym dwumeczu ubiegłorocznego finalistę Paris Saint-Germain, wówczas prowadzonego przez obecnego szkoleniowca Chelsea Thomasa Tuchela, natomiast londyńczycy poradzili sobie z Realem Madryt.

Właścicielem Manchesteru City jest szejk Mansour, członek rodziny królewskiej Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z kolei Chelsea zarządza rosyjski miliarder Roman Abramowicz.

"Dominacja jest nieunikniona przy nieograniczonych inwestycjach kraju oraz oligarchy. To duopol, którego od dawna się spodziewano, a który stał się faktem później niż niektórzy oczekiwali" - napisano na stronie internetowej "The Independent".

REKLAMA

Posłuchaj

Adam Dąbrowski o pierwszym w historii finale Ligi Mistrzów dla Manchesteru City (IAR) 0:52
+
Dodaj do playlisty

Abramowicz kupił Chelsea w 2003 roku, błyskawicznie rozpoczynając zakupy, mające dać sportowy sukces. Nie wahał się wykładać ogromnych jak na tamte czasy pieniędzy za zawodników, szybko sprowadził Jose Mourinho, który był wówczas na fali po wygraniu Ligi Mistrzów z FC Porto.

"The Blues" pod nowymi rządami płacili świetnie, byli atrakcyjnym miejscem dla gwiazd. Szalone zakupy szybko przyniosły efekty. Pierwsze mistrzostwo zostało zdobyte w sezonie 2004/05, później piłkarze sięgnęli po cztery kolejne tytuły, w 2012 roku wygrywając też Ligę Mistrzów i dwukrotnie triumfując w Lidze Europy.

Przed rządami Abramowicza londyński klub w całej swojej historii tylko raz wygrywał ligę angielską, jeszcze w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Klubowa gablota może nie była pusta, ale faktem jest, że to obecne czasy, w których nastąpiły gigantyczne inwestycje, przyniosły większość trofeów i wprowadziły "The Blues" do elity.

Przypadek Manchesteru City jest podobny. W 2008 roku szejk Mansour przejął klub i rozpoczął budowę potęgi. Mistrzostwo z sezonu 2011/12 było trzecim tytułem w historii klubu. I momentem, w którym "Obywatele" zaczęli przystępować do każdego kolejnego sezonu Premier League jako jedni z faworytów.

REKLAMA

Mimo ogromnych nakładów finansowych i świetnych piłkarzy, wygrana Ligi Mistrzów pozostawała poza zasięgiem aż do obecnego sezonu.

To, że finał wywalczyły akurat Chelsea i Manchester City, nie zmienia wiele jeśli chodzi o aspekt finansowy - wszyscy kibice doskonale wiedzą, że PSG czy Real Madryt także należą do elity i klubów dysponujących ogromnymi pieniędzmi. Ekspresowa droga na szczyt paryżan także budziła wiele kontrowersji. Pewne jest jedno - pod względem czysto sportowym temu finałowi nie można nic zarzucić. O Puchar Europy zagrają drużyny, które prezentowały świetny futbol i w półfinałach zdeklasowały swoich rywali.

Warto też zauważyć, że swoje role w półfinałach zarówno w Manchesterze City, jak i w Chelsea, odegrali wychowankowie - Phil Foden i Mason Mount, którzy już niebawem powinni wyrosnąć na liderów reprezentacji Anglii.

REKLAMA

W relacjach angielskich mediów panuje przekonanie, że zwycięstwo Chelsea nad Realem w rewanżu 2:0 (w stolicy Hiszpanii był remis 1:1) było zasłużone i powinno być nawet wyższe, ale londyńczycy zmarnowali wiele dogodnych okazji.

Najbardziej doceniono francuskiego pomocnika N'Golo Kante, który świetnie spisywał się w środku pola, oraz senegalskiego bramkarza Edouarda Mendy'ego za obronienie w pierwszej połowie dwóch groźnych strzałów Francuza Karima Benzemy.

REKLAMA

"Chelsea jest 90 minut od zdobycia korony mistrza Europy po raz pierwszy od 2012 roku i drugi w historii, ale na drodze stoi Manchester City Pepa Guardioli" - podsumował "The Mirror".

Agencja Reutera oceniła, że Chelsea wręcz "zdeklasowała" Real Madryt.

"Nawet mimo powrotu do gry po kontuzji środkowego obrońcy Sergio Ramosa, którego zabrakło przed tygodniem, Real został ograny przez piłkarzy Tuchela. Niemiec wciąż wywiera zadziwiający wpływ na drużynę z zachodniego Londynu i został pierwszym trenerem w historii Champions League, który awansował do finału w dwóch kolejnych sezonach z różnymi zespołami" - zauważono.

Także agencja Associated Press nie szczędziła pochwał londyńczykom.

REKLAMA

Czytaj także:

"Na koniec niespokojnego sezonu Chelsea zapewniła sobie miejsce w finale Champions League. Sprawiła, że najbardziej utytułowany zespół tych rozgrywek wyglądał przeciętnie" - oceniono.

Przypomniano, jak duża krytyka spadła na kierownictwo klubu w styczniu, gdy postanowiono zwolnić jego legendę Franka Lamparda z posady trenera i zatrudnić Tuchela.

"Ta decyzja teraz nie wydaje się już taka okrutna. Nazwiska Lamparda nie zapomniano, nawet skandowano je pod Stamford Bridge w środę przed rozpoczęciem meczu, ale nowy trener szybko tworzy swoją własną legendę" - napisano.

REKLAMA

Dziennikarze BBC uważają, że faworytem finału będzie Manchester City, ale ewentualny triumf Chelsea też nie byłby ogromną niespodzianką.

"W wieczór pełen napięcia, nawet mimo pustych trybun, Chelsea zasłużyła na zwycięstwo, które oznacza angielski finał przeciwko prowadzonemu przez Pepa Guardiolę liderowi Premier League. Chelsea nie będzie faworytem, biorąc pod uwagę obecną formę Manchesteru City. Tuchel będzie koniecznie chciał zrehabilitować się za porażkę w finale poprzedniego sezonu z PSG, a już pokazał, że potrafi ograć City, jak niedawno w półfinale Pucharu Anglii" - przypomniano.

Na Wembley londyńczycy wygrali 1:0 i w finale FA Cup zagrają z Leicester City.

Już w sobotę finaliści LM spotkają się w meczu Premier League w Manchesterze.

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej