45 lat temu Irena Szewińska ustanowiła rekord świata

- Najwięcej radości przyniosły mi pierwsze medale w igrzyskach w Tokio oraz ten ostatni, złoty w Montrealu na 400 m. - wspominała. 29 lipca, 45 lat temu, w czasie igrzysk w Montrealu, Irena Szewińska ustanowiła rekord świata w biegu na 400 metrów, który do dnia dzisiejszego jest rekordem Polski - 49,26 sekundy.

2021-07-29, 05:00

45 lat temu Irena Szewińska ustanowiła rekord świata
Irena Szewińska podczas gali Nagrody Sportowe Polskiego Radia im. Bohdana Tomaszewskiego . Foto: Wojciech Kusiński/Polskie Radio

Pani Irena Szewińska przyszła na świat w rosyjskim Petersburgu, rok po zakończeniu II wojny światowej. Tata Jakub Gustaw pochodził z Warszawy i tam z całą rodzina przeprowadzili się w 1947 roku. Jak wszystkie dzieci w tamtych czasach interesowała się sportem. Jej predyspozycje biegowe odkryła nauczycielka wychowania fizycznego w szkole podstawowej. Na jednej z lekcji zorganizowała sprawdzian.

- Ja też pobiegłam. Pani Lilianna spojrzała na stoper i powiedziała: słuchaj Irenko, chyba mi się stoper popsuł. Spróbuj jeszcze raz. Pobiegłam raz jeszcze. Okazało się, że stoper się wcale nie popsuł - wspominała Irena Szewińska w reportażu TVP Sport.

I tak rozpoczęła swoja wspaniałą karierę. Jej pierwszym szkoleniowcem został oszczepnik Jan Kopyto. Po rozpoczęciu startów, w barwach stołecznej Polonii, jej karierą zajął się Janusz Szewiński. Uprawiał biegi na 400 metrów przez płotki. Zaczął trenować panią Irenę, a kilka lat później został także jej mężem.

Jako osiemnastolatka zdobyła pierwszy złoty medal olimpijski

Przed XVIII igrzyskami w stolicy Japonii, Tokio, w 1964 roku, w Polsce pojawiły się dwie młode, bardzo zdolne sprinterki. Pani Irena oraz Ewa Kłobukowska. Ich talenty eksplodowały na olimpiadzie. Obie wystąpiły, wspólnie z Haliną Górecką oraz Teresą Ciepły, w sztafecie 4 x 100 metrów. Faworytkami na tym dystansie były reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Jednak, ku zaskoczeniu wszystkich kibiców, pierwsze linię mety przecięły Polski. W dodatku ustanowiły ówczesny rekord świata, wynikiem 43,6 sekundy. Nasze reprezentantki zdobyły złote medale.

REKLAMA

- Nie wiem, dlaczego ta konkurencja była w Polsce tak silna. Złożyło się na to mnóstwo elementów, od właściwej selekcji po świetnych trenerów (…)Wszyscy spotykali się na zgrupowaniach, gdzie panowała wspaniała atmosfera. Rywalizacja była, ale zdrowa - powiedziała po latach Irena Szewińska podając za sport.onet.pl.

I tak zaczęła się jej wielka kariera. Jeszcze w Japonii zdobyła dwa srebra, w biegu na 200 metrów oraz w skoku w dal. Cztery lata później wywalczyła drugi złoty medal. Dokonała tego na dystansie na 200 m. Dołożyła także brąz na 100. W 1972, na następnych igrzyskach w niemieckim Monachium, wydawało się, że jej kariera nieubłaganie zbliża się do końca. Osiągnęła, jedynie, trzecie miejsce na 200.

Wielkimi krokami nadchodziła olimpiada w kanadyjskim Montrealu

Na szczęście Irena Szewińska nie zamierzała przestać wygrywać.

- Mój mąż, a zarazem trener, śmiał się ze mnie, że jestem pilna aż do przesady. I nawet wtedy, gdy była plucha albo mróz i zaspy śniegu, wychodziłam na dwór, żeby zrealizować zaplanowaną jednostkę treningową. Wiedziałam bowiem, że tylko drogą systematycznych przygotowań można dojść do podium - wspominała multimedalistka olimpijska na łamach polsatsport.pl.

REKLAMA

Na zawodach, w Ameryce Północnej, została zgłoszona do dwóch konkurencji. Swojej koronnej, 200 metrów, oraz do dystansu dwa razy dłuższego. Po zastanowieniu, postanowiła skoncentrować się na biegu na 400. Aby dotrzeć do finału trzeba było odbyć trzy rundy kwalifikacyjne. W pierwszej pobiegła spokojnie, zajmując trzecie miejsce, z czasem 52,75. W ćwierćfinale chciała także oszczędzać siły. Jednak ta taktyka mogła zakończyć się tragicznie. Z każdego wyścigu, do dalszej rywalizacji wychodziły po cztery zawodniczki. Irena Szewińska wystartowała na piątym torze. Obserwowała przeciwniczki. Nie widziała jednak, biegnącej na pierwszym torze, Brytyjki, Donny Hartley. A ta bardzo niebezpiecznie zbliżała się do Polski. Zabrakło jej tylko 0,29 sekundy aby wyeliminować Panią Irenę. To zdarzenie wpłynęło na Szewińską bardzo mobilizująco. W półfinale pobiegła bardzo szybko. Zwyciężyła, zdobywając nowy rekord olimpijski, 50,62. W tym samym wyścigu miała wystąpić przyszła gwiazda biegów sprinterskich, Marita Koch, z Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Ale widząc formę, w jakiej znajdowała się Polska, postanowił zrezygnować ze startu.

29 lipca 1976 roku, stadion olimpijski w Montrealu

Do finału, poza Polką, zakwalifikowało się siedem zawodniczek. Trzy Amerykanki oraz po dwie reprezentantki Finlandii a także NRD. Pani Irena miała wystartować z najlepszego, czwartego toru. Dzięki temu mogła obserwować wszystkie zawodniczki i kontrolować zmagania. Po starcie, do połowy dystansu, biegła równo z reprezentantką naszych zachodnich sąsiadów, Christiną Lathan. Mniej więcej, na 350 metrze dystansu, Polska przyspieszyła. Wpadła na linię mety niezagrożona. Uzyskała, najlepszy ówczesny czas na naszym globie, 49,28 sekundy. Została, po raz trzeci, mistrzynią olimpijską. Zdobyła swój siódmy medal, na czwartych z rzędu igrzyskach. Żaden inny polski sportowiec, nie może poszczycić się takim dorobkiem. Jedynie Robert Korzeniowski, nasz wybitny chodziarz, wywalczył więcej krążków z najcenniejszego kruszcu, ma ich w swoim dorobku cztery.

- Najwięcej radości przyniosły mi pierwsze medale w igrzyskach w Tokio oraz ten ostatni, złoty w Montrealu na 400 m, kiedy ustanowiłam rekord świata 49,28 - wspominała Irena Szewińska na łamach "Przeglądu Sportowego".

Nasza wybitna reprezentantka wystąpiła jeszcze na olimpiadzie w Moskwie, w 1980 roku. Jednak nie udało się jej wywalczyć miejsca na podium.

REKLAMA

Wynik, osiągnięty przez Polkę w Kanadzie utrzymał się w tabelach światowych przez następne siedem lat. Nowy rekord został ustanowiony przez reprezentantkę Czechosłowacji Jarmilę Kratochwilową, 47,99. W1985 poprawiła go Koch, osiągając czas 47,60.

Niemniej wynik Ireny Szewińskiej do dnia dzisiejszego, czyli po 45 latach, nadal jest aktualny w Polsce. 

- I ten rekord pozostał do dzisiaj. Wtedy wygrałam ten bieg i pobiłam rekord świata. To także była dla mnie szczęśliwa olimpiada - stwierdziła Polka w rozmowie z Danielem Kortlanem na portalu naszamlawa.pl.

Rezultat jaki osiągnęła Szewińska, w 1976 roku, zapewnił by jej złoty medal olimpijski na igrzyskach w Atenach, Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro. To świadczy o ponadczasowym osiągnięciu naszej sportsmenki.

REKLAMA

 Ak

 

 

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej