6 lat temu Paweł Fajdek pobił rekord Polski

- Jadąc ze zgrupowania w Spale, do Szczecina, nie myślałem o żadnym rekordzie - wspominał. 9 sierpnia, 6 lat temu, Paweł Fajdek ustanowił rekord naszego kraju w rzucie młotem. Uzyskał 83,93 metra.

2021-08-09, 05:00

6 lat temu Paweł Fajdek pobił rekord Polski
Paweł Fajdek . Foto: Shutterstock

Żarów na Dolnym Śląsku

To malutka miejscowość położona nieopodal Wałbrzycha. Miejsce gdzie już bardzo dawno temu czas się zatrzymał. W niej wychowywał się Paweł Fajdek. Urodził się 4 czerwca 1989 roku w pobliskich Świebodzicach. Przyszły mistrz świata już w czasach młodzieńczych uważał, że musi wszystkim swoim rówieśnikom udowodnić kto jest na podwórku najważniejszy. Był bardzo postawnym młodzieńcem, co zwróciło na niego uwagę sztabowi szkoleniowemu lokalnego klubu ULKS Zielony Dąb Żarów. Zajął się rzutem motem. Właśnie wtedy uznał, że to będzie jego przyszłość. Nie zrażał się niepowodzeniami. Na pierwszych mistrzostwach Polski młodzików zajął ostatnie miejsce z wynikiem 34,51 metra. W wieku 17 lat był już najlepszy w kraju. Rzutem na odległość 69,97 zdobył złoty medal czempionatu naszego kraju.

- W naszej grupie młociarskiej byłem najmłodszy. Mimo to postanowiłem, że co roku będę pokonywał jednego chłopaka. Wojtek Dominik starszy ode mnie i z dłuższym stażem był tak samo ambitny jak ja, czyli mówiąc krótko i dosadnie, gdy przegrywał dostawał kurwicy (…) Walczyliśmy jednak świetnie. We wszystkim zawsze musiałem być najlepszy, zostało mi to zresztą do dzisiaj - wspominał Paweł Fajdek na łamach swojej książki „Petarda. Historie z młotem w tle” współautorstwa Pawła Skraba oraz Pawła Hochstima.

Najmłodszy w historii mistrz świata w rzucie młotem

W roku 2013 wystartował w 14 mistrzostwach świata w lekkiej atletyce. W kwalifikacjach zajął dopiero 9 miejsce z przeciętnym rezultatem 76,17. Pierwszy rzut finału okazał się na wagę złota. Młot poszybował na odległość 81,87 metra. To było aż o 62 centymetry dalej niż dotychczasowy rekord życiowy naszego zawodnika.

- Nie planowałem wygrać konkursu pierwszym rzutem. Chodzi o to, żeby zaliczać rzuty i raz za razem się poprawiać. Jeśli ktoś się nastawia na pierwszy rzut, to nieraz może nie wyjść i później to siada na głowie - mówił Paweł Fajdek , cytowany na sport.pl.

REKLAMA

Został najmłodszym zawodnikiem, który wygrał mistrzostwa w tej konkurencji. Miał 24 lata i dwa miesiące. Zdetronizował kolegę z reprezentacji, Szymona Ziółkowskiego. On w wieku 25 lat zwyciężył na czempionacie globu rozgrywanym w 2001 roku, w kanadyjskim Edmonton.

6 lat temu, na mityngu w stolicy Pomorza Zachodniego, osiągnął najlepszy życiowy rezultat

Od roku 1954 organizowany jest memoriał jednego z najlepszych polskich lekkoatletów, Janusza Kusocińskiego. W 2016 przeprowadzono go w Szczecinie. Fajdek potraktował start w zawodach jako przetarcie przed zbliżającym się czempionatem globu, w stolicy Chin, Pekinie. Miting odbył się na stadionie imienia Wiesława Maniaka, naszego srebrnego medalisty olimpijskiego w sprincie z igrzysk w Tokio w 1964 roku. W trakcie zawodów, mistrz świata rzucił młotem na odległość 83,93 metra. Poprawił o 55 centymetrów swój najlepszy rezultat uzyskany rok wcześniej, podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej. Tym samym został rekordzistą Polski.

- Jadąc ze zgrupowania w Spale, do Szczecina, nie myślałem o żadnym rekordzie. Start w mityngu potraktowałem jako przerywnik w ciężkiej pracy, którą nadal trzeba wykonywać. Po podróży byłem wyluzowany i przystąpiłem do konkursu bez „wariacji”, dlatego dwukrotne poprawienie rekordu Polski jest dla mnie wielkim i miłym zaskoczeniem. Ot, taka nagroda za codzienny wysiłek. Ale... odpoczynku nie mam w planie, wracam do Spały. Tam będę do soboty, a we wtorek odlot do Pekinu, na mistrzostwa świata" - powiedział Paweł Fajdek na łamach polsatsport.pl.

Nieprzerwana, do dnia dzisiejszego, seria czempionatów globu

Na kontynencie azjatyckim wygrał z przewagą ponad dwóch metrów z reprezentantem Tadżykistanu, Dilszodem Nazarowem. Polak uzyskał wynik 80,88. Trzecie miejsce w rywalizacji zajął rówieśnik Fajdka, Wojciech Nowicki. Dwa lata później w stolicy Wielkiej Brytanii, Londynie sytuacja się powtórzyła. Z tą różnicą, że drugie miejsce zajął lekkoatleta Rosyjski Walerij Pronkin. Pan Paweł osiągnął 79,81. W roku 2019 odbył się 17 czempionat globu w Katarze. Na stadionie narodowym Chalifa. Najlepsze rezultaty w kwalifikacjach osiągnęli Polacy. Fajdek był lepszy tylko o 35 centymetrów od Nowickiego. W finale, po raz czwarty z rzędu, wygrał pan Paweł, odległością 80,50. I tym razem, na trzecim stopniu podium, zameldował się pan Wojciech.

REKLAMA

- Zadanie wykonane, wynik mogłyby być lepszy, ale każdy z czterech zaliczonych rzutów dawał złoty medal. Jest dalej niż przed dwoma laty w Londynie to też nieźle i fajnie, że udało się rzucać równo. Zrobiłem swoje, dobre nastroje przed kolejnym sezonem i trzeba teraz odpocząć - zaznaczył czempion globu, cytując za rmf24.fm.

Nikt do tej poty nie stanął na najwyższym stopniu podium, w zawodach rzutu motem, cztery razy z rzędu.

Zupełnie nie udane olimpijskie boje, ze szczęśliwym happy endem

Drastycznie inaczej przedstawia się historia startów Fajdka na igrzyskach. Na zawodach w Londynie w 2012 roku ,wszystkie trzy próby w eliminacjach spalił. Cztery lata później, odbyły się zawody na XXXI olimpiadzie, w brazylijskim Rio de Janeiro. Do sierpnia 2016, pan Paweł był niepokonany na wszystkich zawodach, w których startował. Był stu procentowym kandydatem do złotego medalu. Jednak jego strat zakończył się katastrofą. W kwalifikacjach pierwszy rzut spalił. Drugi był bardzo słaby. Osiągnął jedynie 71,33 metra. Ostatnia próba była także nieudana, młot poleciał o 67 centymetrów dalej niż w poprzednim rzucie. Polak nie zakwalifikował się do walki o medale.

– Mnie na igrzyskach zabiło czekanie na zawody (…) Siedziałem i czekałem, ale dziesięć dni mnie pokonało. Pięć, sześć dni czekania na taki start to jest maksimum, bo to, co się dzieje w głowie zaczyna być problemem, bo chcesz już wystartować i za dużo myślisz. Dla mnie to była formalność, miałem oddać rzut, wziąć medal i zawinąć się na chatę. Na treningach byłem w życiowej formie, rzucałem po 83 metry, liczyłem na rekord Polski, a może i na coś więcej. Tak bardzo chciałem wygrać, że organizm się zablokował. Organizm, nie głowa - wspominał czterokrotny mistrz świata, w wywiadzie na łamach sportowefakty.wp.pl.

REKLAMA

O zwycięstwo w finale walczył natomiast Nowicki. I jak to miał w zwyczaju wywalczył brązowy medal, wynikiem 77.73 metra. Złoto zdobył Nazarow, posyłając młot na odległość 78,68.

W tym roku, przed wyjazdem na igrzyska do Tokio, Fajdek postanowił zmienić trenera. Został nim Szymon Ziółkowski. Jednak początek kwalifikacji znowu był bardzo zły. Pierwszy rzut 74,28 nic nie dawał. Drugie podejście Polak spalił. Zaczęła się nerwówka. Została mu ostatnia próba. Na szczęście udana. Młot poszybował na odległość 76,46. To dało 9 miejsce eliminacji. Po raz pierwszy w życiu, pan Paweł awansował do finałowej rozgrywki na igrzyskach. W nich, przez moment, był na drugiej pozycji. Jednak Norweg Eivind Henriksen wyprzedził go o 5 centymetrów. Ostatecznie Fajdek zdobył swój pierwszy medal, brązowy. A zdobywcą mistrzostwa olimpijskiego, okazał się kolega z drużyny, wiecznie trzeci Nowicki.

- Zrobiłem, co mogłem. Dałem z siebie wszystko. Wydaje mi się, że pokonałem, na tyle, na ile mogłem, ten stres, te demony - stwierdził Paweł Fajdek cytując za polskieradio24.pl.

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej