5 lat temu Maja Włoszczowska zdobyła srebrny medal olimpijski

- Uprawiałam różne sporty, ale zawsze w formie zabawy - mówiła. 20 sierpnia, 5 lat temu, Maja Włoszczowska zdobywa srebrny medal olimpijski w kolarstwie górskim. Drugi w swojej karierze.

2021-08-20, 05:00

5 lat temu Maja Włoszczowska zdobyła srebrny medal olimpijski
Maja Włoszczowska. Foto: PAP/Adam Warżawa
  • Na XXXI igrzyska, do Rio de Janerio w Brazylii, nasza kolarka poleciała aby walczyć o najwyższe cele.
  • Osiem lat wcześniej wywalczyła srebro na olimpiadzie w Pekinie.
  • Jako dziecko bardzo lubiła jeździć na rowerze. Nie widziałasiebie w roli profesjonalnej zawodniczki. Niepokoiłasię, czy obowiązek codziennego treningu nie popsuje jej przyjemności jazdy na dwóch kółkach.
  • Aktualnie realizuje się w roli działaczki Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

20 sierpnia 2016 roku. Zwody Cross Country kobiet w dalekiej Ameryce Południowej

Rok wcześniej, Maja Włoszczowska miała okazję poznać trasę przygotowaną na rywalizację o medale, w Brazylii. Usytuowana była na terenie parku olimpijskiego Deodoro. Uznawana była za dosyć wymagającą, techniczną, ale przyjemną dla ścigających się na niej kolarek. Umiejscowiono na niej trzy wzniesienia.

- Podjazdy jak to podjazdy, są ciężkie, ale o stosunkowo przyjemnym nachyleniu umożliwiającym pedałowanie w wyższym rytmie (hurra!!!). Do mety prowadzi długa prosta. Tam, jak i na najdłuższym podjeździe, we znaki daje się silny wiatr, co jest rzadkością na wyścigach XCO. Warto więc chować się za plecami rywali/rywalek - w ten sposób została opisana, przez naszą reprezentantkę, trasa wyścigu, na portalu majawloszczowska.pl.

Do pokonania było sześć pętli, po 5 kilometrów, każda. Po przejechaniu połowy dystansu, na czele znajdowały się trzy zawodniczki. Poza Polką były to, Czeszka Katerina Nash oraz Szwedka Jenny Rissveds. Na przedostatnim okrążeniu nasza reprezentantka oraz Skandynawka narzuciły duże tempo. W ten sposób odpadła od nich kolarka z kraju naszych południowych sąsiadów. Decydująca o podziale medali okazała się akcja Szwedki, cztery kilometry przed metą, na jednym z podjazdów. Uzyskała 100 metrów przewagi nad Włoszczowską. W takiej kolejności minęły linię mety. Polka straciła do mistrzyni olimpijskiej 37 sekund. Na trzecim miejscu finiszowała Kanadyjka Catharine Pendrel, prawie minutę za naszą reprezentantką. W ten sposób pani Maja wywalczyła drugi srebrny krążek w swojej karierze. Pierwszy zdobyła osiem lat wcześniej. Na ręku miała białą opaskę zimieniem i nazwiskiem człowieka, który wywarł największy wpływ na karierę naszej medalistki olimpijskiej. Zginął dwa lata wcześniej w wypadku samochodowym.

- Dedykuję ten medal Markowi Galińskiemu, bardzo żałuję, że go tu nie ma z nami. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj. Michał Krawczyk, który jest obecnie moim trenerem, także współpracował z Markiem bardzo długo. To jego szkołą przygotowywałam się do tego wyścigu i spokojnie mogę ten medal jemu zadedykować - wspomniała Maja Włoszczowska na łamach portalu olimpijski.pl.

REKLAMA

Osiem lat wcześniej zadziwiła cały kolarski świat

Młoda polska kolarka górska, w wieku 20 lat została czempionką globu, na mistrzostwach świata wmaratonie kolarskim. To jedna z najbardziej wyczerpujących dyscyplin. W jej trakcie trzeba pokonać minimum 45 kilometrów bardzo zróżnicowanej trasy. Wyprzedziła o ponad trzy minuty, drugą na mecie Magdalenę Sadłecką. Późniejsze srebra na mistrzostwach świata Cross Country w 2004 oraz 2005 stawiały ją w roli faworytki zbliżających się XXIX igrzysk w stolicy Chin, Pekinie. W wyścigu o medale, wystartowała dopiero z drugiego rzędu zawodniczek. Postanowiła od razu przesunąć się do czołówki. Decyzja ta okazał się bardzo słuszna. Tuż zanią doszło do kolizji, w której faworyzowana reprezentantka Państwa Środka, Ren Chengyuan straciła kilka minut. Po pierwszym okrążeniu nasza reprezentantka była czwarta. Później przyspieszyła, ale na wyprzedzenie liderki, Niemki Sabine Spitz, nie było już czasu. Wywalczyła srebrny krążek olimpijski, przecinając linię mety 41 sekund za reprezentantką naszych zachodnich sąsiadów. Trzecia była Rosjanka Irina Kalentiewa, ze stratą ponad pół minuty.

- To był bardzo trudny wyścig, na srebrny medal pracowałam przez kilka ostatnich lat. Sukces zawdzięczam nie tylko sobie, wielka w tym zasługa trenerów - mówiła na mecie Maja Włoszczowska cytując za rowery.trojmiasto.pl.

W roku 2010 wywalczyła zloty krążek na czempionacie globu w kanadyjskim Mount-Sainte-Anne. Stała się jedną z największych światowych gwiazd kolarstwa górskiego. Wydawało się rzeczą oczywistą, że jest murowaną faworytką do medalu, z najcenniejszego kruszcu, na zbliżających się XXX igrzyskach w stolicy Wielkiej Brytanii. Niestety kontuzja przeszkodziła jej w tych planach.

- Maja jest w trakcie diagnostyki po urazie prawego stawu skokowego w jednym z włoskich szpitali. Na pewno start w igrzyskach olimpijskich w Londynie stanął w tej sytuacji pod znakiem zapytania. Ale jest szansa, że Maja się wykuruje - stwierdził lekarz reprezentacji, Robert Pietruszyński, po wyścigu we włoskim Livigno, na łamach polskieradio24.pl.

REKLAMA

W tym roku wystartowała w wyścigu cross country na olimpiadzie w Tokio 

- Nie wyobrażam sobie poświęcania kolejnego roku życia pod ten cel po to, żeby tylko wystartować. Nauczyłam się przed Rio de Janeiro, że nie można za dużo myśleć o wyniku, tylko o pracy, którą trzeba wykonać. Natomiast jeśli już gdzieś jadę, to z myślą, żeby wygrać. Nie zawsze wychodzi, ale nie widzę siebie w roli turystki w Tokio - wspominała Maja Włoszczowska przed wyjazdem do Japonii, cytując olimpijski.pl.

Niestety występ nie należał do udanych. Trochę przeszkodził, naszej reprezentantce, zator jaki powstał na trasie. Przez niego straciła kilka cennych minut. Ostatecznie, w stawce 38 kolarek, zajęła 20 miejsce, z czasem o ponad osiem i pół minuty gorszym od zwyciężczyni, Szwajcarki Jolandy Neff.

Dzięki mamie zainteresowała się wyścigami rowerowymi

Zupełnie rekreacyjnie potraktowała występ, wspólnie z mamą, w Amatorskich Mistrzostwach Polski „Family Cup”. Tam ją zauważono i zaproponowano zapisanie się do sekcji kolarskiej KS Śnieżka Karpacz.

REKLAMA

- Uprawiałam różne sporty, ale zawsze w formie zabawy. Z rodziną rower i narty, w szkole biegi, gra w koszykówkę, strzelectwo. Gdy pojawiła się opcja trenowania na poważnie w klubie sportowym, z początku miałam obawy. Wydawało mi się, że obowiązek codziennego treningu może zepsuć zabawę- wspominała Maja Włoszczowska, w rozmowie z Iwoną Ludwinek Zarzeką na łamach junior.sport.pl.

Aktualnie realizuje się w roli działaczki sportowej 

W sierpniu tego roku, nasza kolarka górska, została wybrana na siedmioletnią kadencję do Komisji Sportowej Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

- Chciałabym bardzo podziękować wszystkim głosującym na mnie sportowcom oraz Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu za zaufanie. Sport, a w szczególności Rodzina Olimpijska dały mi w życiu wiele dobrego, mam nadzieję teraz odwdzięczyć się za to pracą w komisji na rzecz innych sportowców- stwierdziła dwukrotna srebrna medalistka olimpijska cytując za polskieradio24.pl.

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej