Maciej Żurawski skończył 45 lat

- Graliśmy na wysokim poziomie na wielu frontach i nie miało dla nas znaczenia, z kim się mierzymy - wspominał. 12 września, 45 lat temu, urodził się Maciej Żurawski. Jeden z najlepszych polskich napastników.  

2021-09-12, 05:00

Maciej Żurawski skończył 45 lat
Maciej Żurawski . Foto: PR

Karierę sportową rozpoczął w wodzie

Maciej Żurawski przyszedł na świat 12 września 1976 roku, w Poznaniu. Od najmłodszych lat zainteresowany był sportem. Miał dwie pasje, pływanie i piłkę nożną. Jednak ta pierwsza, wymagała bardzo dużo poświęceń i niesamowitej dyscypliny.

- W tamtych czasach chodziłem w szkole podstawowej do klasy o profilu pływackim. Nie muszę chyba tłumaczyć, że to wiązało się z poświęceniem, bo pływanie tego po prostu wymaga. I w końcu mój trener pływania w szkole (…) powiedział mi, że tak się dalej nie da i że muszę się zdecydować, co chcę poważnie trenować, pływanie czy piłkę nożną. Ponoć miałem zadatki na niezłego pływaka, choć wielkim wzrostem nie grzeszyłem. Decyzję trzeba było jednak podjąć. Szczerze mówiąc, wybór był dość prosty. Nawet długo się nie zastanawiałem i postawiłem na futbol - wspominał Maciej Żurawski w rozmowie z Bartoszem Karczem na łamach gazeta.krakowska.pl.

Mając osiem lat zasilił szeregi grup młodzieżowych Warty Poznań. Od samego początku chciał strzelać bramki. Ofensywa to był jego żywioł. Dużo swobody na boisku, no i zdobywanie goli. A to przecież jest najważniejsze w piłce nożnej.

Bardzo szybko wyrobił sobie pozycję na polskich ligowych boiskach

W wieku osiemnastu lat zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Nie był to udany mecz. Jego klub, Warta, uległa Widzewowi Łódź, 0:4. Po trzech latach przeszedł do lokalnego rywala, Lecha. Tam zdobył swoją pierwszą, ze 121 strzelonych w ekstraklasie, bramkę. W 83 minucie, pojedynku z Górnikiem Zabrze, wyprowadził zespól z Poznania na prowadzenie, 2:1. Jednak goście ze Śląska w samej końcówce wyrównali. Dzięki swojej bardzo ciekawej grze, został zauważony przez sztab szkoleniowy Wisły Kraków. Zasilił jej szeregi w roku 1999. I to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. W ciągu sześciu sezonów zdobył cztery tytuły mistrza Polski oraz dwa Puchary naszego kraju. Dodatkowo Puchar Ligi Polskiej oraz Superpuchar.

REKLAMA

- Graliśmy na wysokim poziomie na wielu frontach i nie miało dla nas znaczenia, z kim się mierzymy. Nikt nie narzekał, że przyjeżdża trudny rywal, czy częstotliwość spotkań jest duża. Nie zastanawialiśmy się, czy wygramy, tylko ile goli strzelimy. Kibice myśleli podobnie. Pytali nas, ile goli wbije Żurawski, ile dołoży Tomek Frankowski i Marcin Kuźba. Byliśmy tak pewni siebie, że kompletnie nie czuliśmy strachu i obawy przed innymi zespołami - stwierdził Żurawski w rozmowie z Mateuszem Skierawskim na sportowefakty.wp.pl.

Do swoich boiskowych sukcesów dołożył jeszcze dwie korony najlepszego strzelca ekstraklasy. W meczu z GKS Katowice, w roku 2004, przekroczył liczbę 100 bramek zdobytych dla Wisły. W sumie dla zespołu, z miasta Smoka Wawelskiego, zdobył 102 gole. Z tym, że ten ostatni dopiero w sezonie 2010/2011.

Był już rozpoznawalny na rynku europejskim

Dzięki tryumfom w polskiej lidze, Wisła występowała w europejskich pucharach. I tam święciła sukcesy. Największe miały miejsce w Pucharze UEFA. W roku 2003 klub z Krakowa dotarł do 1/8 finałów, w którym uległ minimalnie, jedną bramką w dwumeczu, włoskiemu SS Lazio Rzym. W 10 meczach tych rozgrywek Żurawski zdobył 10 goli. Najlepszym strzelcem rywalizacji, okazał się Szwed Henrik Larsson, któremu udało się strzelić 11 bramek.

- W tamtym okresie, w pierwszych rundach eliminacji gromiliśmy rywali, którzy kilka lat później wygrywali z polskimi zespołami w ostatniej fazie kwalifikacji - wspominał zawodnik krakowskiego klubu, w rozmowie z Maciejem Rafalskim na sport.tvp.pl.

REKLAMA

Dzięki swojej postawie na rynku europejskim, został zauważony, przez najlepszy w tamtych czasach zespół ligi szkockiej, Celtic Glasgow. Występował w nim przez trzy kolejne sezony. W każdym roku wywalczył tytuł mistrza i raz zdobył Puchar kraju kiltów i kobz. 

- Liga szkocka nie mogła wywoływać takich emocji, ale już nazwa Celtic Glasgow przyprawiała o dreszczyk. Zadałem sobie pytanie: zostaje i już nie wyjeżdżam, czy próbuję? Chciałem pójść do klubu walczącego o wysokie cele, o Ligę Mistrzów. Celtic spełniał te wszystkie wymogi - stwierdził Żurawski, w rozmowie z Mateuszem Skierawskim na sportowefakty.wp.pl.

Po opuszczeniu Szkocji, grał jeszcze w greckiej AE Larisie oraz cypryjskiej Omonii Nikozja.

Był wielokrotnym reprezentantem Polski. Rozegrał 72 spotkania i strzelił 17 goli

Do drużyny biało czerwonych trafił jako piłkarz Lecha Poznań. Zadebiutował w meczu ze Słowacją w 1998 roku, wygranym przez nasz zespól 3:1. Wszedł w 69 minucie, zastępując Piotra Reissa. Bramki nie zdobył, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie. Jednak do dużych turniejów nie miał szczęścia. Był uczestnikiem dwóch mundiali. W 2002 roku, na XVII mistrzostwach świata w Korei Południowej, zagrał w trzech meczach. Cztery lata później w Niemczech, wystąpił w każdym spotkaniu biało czerwonych. Odpadliśmy z nich w fazie grupowej. W pojedynkach tych nie zdobył żadnej bramki. W roku 2008, w pierwszym meczu czempionatu starego kontynentu, na którym wystąpiła reprezentacja Polski, doznał kontuzji. Tuż przed występem na mistrzostwach Europy zdobył 1200 gola w historii naszej drużyny narodowej.

REKLAMA

- Znajomy niedawno mi powiedział, że urodziłem się za wcześnie. Może coś w tym jest, ale nasze czasy też były ciekawe. Dwa razy awansowaliśmy na mundial, pierwszy raz na Euro. Każdy z nas chciał zaistnieć, przejść do historii i zajść jak najdalej. Niestety, nic z tego nie wyszło ani w Korei, ani w Niemczech, ani w Austrii - wspominał Maciej Żurawski na łamach sport.onet.pl.

Kończył karierę na dwa razy

W roku 2012 Żurawski zakończył oficjalne występy na boisku. Dwa lata wcześniej, po powrocie z wojaży zagranicznych, zawitał ponownie w Wiśle Kraków. Wywalczył z klubem piąty tytuł mistrza Polski. Wystąpił w 21 meczach, w których zaliczył 1 bramkę. Jednak nie mógł żyć bez piłki. W 2014 postanowił zasilić drużynę trzecioligowego Porońca Poronin. Grał tam przez jeden sezon. Zdobył w tym czasie 21 goli. Po definitywnym zawieszeniu butów na kołku, udziela się w studiach telewizyjnych w roli eksperta.

- Obecnie łapię się na tym, że wkurza mnie, kiedy wypada dłuższa przerwa od komentowania albo nie robię meczu w danej kolejce. To znaczy, że mnie do tego naturalnie ciągnie. Wszyscy pytają, dlaczego nie chcę zostać trenerem, ale z tym jest właśnie na odwrót, nie mam do tego zapału, poczucia, że chciałbym - stwierdził Maciej Żurawski, w rozmowie z Pawłem Muzykiem, na sport.onet.pl.


AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej