Ryszard Kulesza - trener, selekcjoner i działacz
- To jest kpina, farsa. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego - ocenił finisz rozgrywek ligowych w 1993 roku. 28 września, 90 lat temu, urodził się Ryszard Kulesza, piłkarz, trener i działacz związkowy. Przez ponad dwa lata był selekcjonerem Biało-Czerwonych. Zmarł w 2008 roku.
2021-09-28, 05:00
Ryszard Kulesza przyszedł na świat 28 września 1931 roku w Warszawie. Gdy miał 13 lat podczas Powstania Warszawskiego stracił ojca, a sam cudem uniknął śmierci, ale został wywieziony na roboty do kraju najeźdźcy. Udało mu się jednak uciec. Sam, pieszo wrócił do Polski.
Po wojnie został zawodnikiem Okęcia. Później zasilił szeregi stołecznej Polonii, a następnie Gwardii. Na jakiś czas wyjechał do Bydgoszczy. Tam reprezentował lokalny klub o nazwie Polonia. W wieku trzydziestu lat postanowił zakończyć karierę piłkarską. Futbol go jednak wciągnął, stał się pasją jego życia. Przygodę z nim kontynuował w roli szkoleniowca. W roku 1972 został trenerem Lechii Gdańsk. Po dwóch latach zajął się szkoleniem młodzieżowych reprezentacji Polski. Został także asystentem samego Kazimierza Górskiego. Później także kolejnego trenera reprezentacji Jacka Gmocha.
Mimo strasznych przeżyć z dzieciństwa, Kulesza był człowiekiem wyjątkowo spokojnym. Był także osobą bardzo uczciwą. Starał się unikać konfliktów.
- Z reguły Kulesza starał się być wyrozumiałym człowiekiem. Był niespecjalnie rygorystyczny - mówił Andrzej Iwan, jeden z podopiecznych Kuleszy.
REKLAMA
Konfliktem zakończyła się jego współpraca z Gmochem. Kulesza wolał ustąpić. Ich drogi rozeszły się przed mundialem w Argentynie w 1978.
Selekcjoner
Biało- Czerwoni występy w Ameryce Południowej zakończył się na drugiej rundzie turnieju. Gmoch ustąpił ze stanowiska. W październiku 1978 Ryszard Kulesza zajął jego miejsce.
- Był jednym z najlepszych polskich trenerów. Pewnie nie postawiłbym go na tej półce, co Górskiego i Piechniczka, ale ze wszystkimi innymi najlepszymi już tak - stwierdził Michał Listkiewicz.
Nowy selekcjoner bardzo ochoczo zabrał się do dzieła. Eliminacje do mistrzostw Starego Kontynentu rozpoczął w dobrym stylu - od wygranych 2:0 z Islandią i Szwajcarią. Przed zbliżającym się meczem z Niemiecką Republiką Demokratyczną w Lipsku byliśmy zdecydowanym faworytem.
REKLAMA
Pobłażliwość względem piłkarzy nie wyszła mu na dobre
Zgrupowanie przed pojedynkiem z NRD wypadło tuż przed Wielkanocą. .
- Gdy Kulesza zawitał rano do hotelu, nie poznał drużyny. Wyprawa do Lipska zakończyła się porażką (…) Wynik 2:1 dla gospodarzy ujawnił wyraźne braki w kondycji straconej w Novotelu (hotel, w którym rozpoczęło się zgrupowanie przyp.red.) - opisał te wydarzenia Andrzej Jucewicz w książce „Wielcy selekcjonerzy”.
Przegrana spowodowała, że nie awansowaliśmy na Euro. Ugodowy trener jednak nie wyciągnął konsekwencji z tej brzemiennej w skutki sytuacji. A jak się jest bezkarnym, to można robić co się chce. Apogeum nastąpiło w grudniu 1980 w czasie tak zwanej „Afery na Okęciu”. Jeden z zawodników, Józef Młynarczyk, przyjechał na lotnisko będąc pod wpływem alkoholu. Selekcjoner zdecydował, że nie poleci on z drużyną na mecz eliminacji mistrzostw świata na Maltę. Jednak koledzy z reprezentacji - Zbigniew Boniek, Ryszard Terlecki oraz Władysław Żmuda zaprotestowali przeciwko tej decyzji. Kulesza się ugiął. Dziennikarze będący świadkami tej sytuacji rozdmuchali aferę. Po powrocie z pojedynku trener podał się do dymisji.
- Ktoś musiał zapłacić głową. Dlatego Ryszard powiedział ówczesnemu prezesowi Marianowi Rybie: zostawcie chłopaków, weźcie mnie - opowiadał Michał Listkiewicz.
REKLAMA
Został odwołany ze stanowiska w trybie natychmiastowym.
Kontynuował karierę na kontynencie afrykańskim
Kulesza był uważany za szkoleniowca z bardzo dobrym warsztatem. Docenili to działacze z Tunezji. Zaproponowali mu posadę selekcjonera drużyny narodowej. Prowadził ją dwa lata. Później zaangażował się w pracę z zespołami klubowymi w tym kraju a także w Maroku. W roku 1988 zakończył pracę trenerską. Powrócił do kraju.
Został działaczem Polskiego Związku Piłki Nożnej
Zaangażował się w prace związkowe. Został członkiem prezydium. Zaproponowano mu także objecie pozycji przewodniczącego Rady Trenerów. Zaangażował się w powołanie do życia Szkoły Trenerów PZPN. Od 1991 pełnił funkcję wiceprezesa do spraw trenerskich.
W ostatniej kolejce sezonu 1992/93 miała miejsce tak zwana „niedziela cudów”. Dwa kluby - Legia Warszawa oraz ŁKS Łódź - nadspodziewanie wysoko wygrały swoje mecze. Gra toczyła się o mistrzostwo kraju. Zespół ze stolicy miał trzybramkową przewagę nad ŁKS-em. Wygrał mecz z Wisłą Kraków 6:0. W tym samym czasie klub z Łodzi pokonał Olimpię Poznań 7:1. Prezydium Zarządu unieważniło wyniki obu spotkań. Tym samym tytuł zdobył Lech Poznań. Motorem tych decyzji był Kulesza.
REKLAMA
- To jest kpina, farsa. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Polska piłka została ośmieszona, zgnojona, a działacze udają, że nic się nie stało. Nie takie powinny być kary, tylko sto razy surowsze, z degradacją wszystkich czterech drużyn włącznie (…) Dziecko dwuletnie widzi, co się dzieje - grzmiał Kulesza w wystąpieniu przed prezydium PZPN.
Od tego momentu został znienawidzony przez kibiców Legii i ŁKS.
Zmarł 19 maja 2008 roku.
AK
REKLAMA
REKLAMA