"Rosja śledziła zabójców Litwinienki"
Takie nowe informacje przynoszą depesze opublikowane przez demaskatorski portal WikiLeaks.
2010-12-12, 10:35
Rosyjskie władze śledziły przyszłych zabójców Aleksandra Litwinienki, byłego rosyjskiego agenta zamordowanego w Londynie 4 lata temu, ale zostały powstrzymane przez brytyjski rząd. Londyn zapewniał wówczas Moskwę, że "wszystko jest pod kontrolą".
Były agent KGB Aleksander Litwinienko, który mieszkał i pracował w Wielkiej Brytanii, został w listopadzie 2006 roku otruty polonem 210, rzadko występującym izotopem tego radioaktywnego pierwiastka.
Jego współpracownicy oskarżyli o mord władze w Moskwie. Śmierć Litwinienki stała się przyczyną ochłodzenia stosunków między Londynem i Moskwą, a Wielka Brytania zażądała od Rosji ekstradycji byłego ochroniarza Litwinienki Adrieja Ługawoja, aby postawić go przed sądem za zabicie byłego agenta KGB. Rosja jednak odmówiła, a Ługawoj, który zaraz potem został wybrany na deputowanego, co dało mu immunitet, zaprzeczał, by miał jakikolwiek związek z tą sprawą.
Kreml nie miał nic wspólnego ze śmiercią Litwinienki?
Najnowsze depesze WikiLeaks opublikowane przez stronę internetową dziennika "Guardian:" świadczą o tym, że przedstawiciele rosyjskich władz informowali przed śmiercią Litwinienki, że śledzą jego przyszłych zabójców. Są też dowodem na to, że Kreml nie miał nic wspólnego z jego śmiercią. Notatka datowana 26 grudnia 2006 roku, jest zapisem ze spotkania przedstawiciela rosyjskiego prezydenta Anatolija Safonowa i ambasadora amerykańskiego Henry'ego Crumptona, do jakiego doszło w ambasadzie amerykańskiej w Paryżu.
REKLAMA
Według notatki, Safonow miał utrzymywać, że przedstawiciele rosyjskich władz wiedzieli o osobach, które sprowadziły do Londynu radioaktywne substancje i śledzili je. Jednak brytyjski rząd zapewnił Moskwę, że "trzyma rękę na pulsie". Zaraz potem doszło do zatrucia Litwinienki.
kh
REKLAMA