Martina Navratilova skończyła 65 lat
- Zaczęłam uderzać piłkę o ścianę w wieku 5 lat, na prawdziwy kort weszłam, gdy miałam 7 i nigdy nie oglądałam się za siebie - wspominała Martina Navratilova. 18 października, 65 lat temu, urodziła się jedna z największych gwiazd kobiecego tenisa.
2021-10-18, 05:00
W czeskiej Pradze, jednym z najpiękniejszych miast Europy, 18 października 1956 roku przyszła na świat Martina Subertowa. Gdy miała 3 lata jej ojciec opuścił rodzinę. Matka ponownie wyszła za maż. za Miroslava Navratila, trenera.
- Zaczęłam uderzać piłkę o ścianę w wieku 5 lat, a następnie weszłam na prawdziwy kort w wieku 7 lat i nigdy nie oglądałam się za siebie. Zawsze kochałam tenis, który jest wielkim wyzwaniem, ponieważ piłka nigdy nie wraca w ten sam sposób - mówiła Navratilova w jednym z wywiadów.
Pod okiem ojczyma robiła postępy. Jako piętnastolatka wywalczyła tytuł mistrzyni Czechosłowacji.
Gdy stała się pełnoletnia wybrała wolność w Stanach Zjednoczonych. Tam poprosiła o azyl polityczny. W tym samym momencie odmówiła gry w reprezentacji Czechosłowacji.
- Kiedy dotarłam do Ameryki, było tyle przestrzeni i kolorów. Możliwości wydawały się nieskończone. Przynajmniej tak się czułam w wieku 18 lat. Ale oczywiście nie musiałam przejść drogi zwykłego imigranta, ani walczyć o znalezienie pracy i domu, w obcym kraju. Mogłam grać w tenisa. Mówiłam w języku angielskim i zarabiałam pieniądze. To było naprawdę łatwe - stwierdziła Martina Navratilowa na łamach theguardian.com.
Obywatelstwo Stanów Zjednoczonych otrzymała 21 lipca 1981 roku.
Po ucieczce do USA przeszła na zawodowstwo
Od razu zaczęła odnosić sukcesy i piać się w rankingu. W 1978 roku jako 21-letnia zawodniczka wygrała Wimbledon. W drodze do finału pokonała największe gwiazdy - reprezentującą Stany Zjednoczone Tracy Austin oraz Goolagong. W finale zmierzyła się z Amerykanką Chris Evert. Początek nie był najlepszy. Pierwszego seta przegrała bardzo wyraźnie 2:6. Jednak w drugim przełamała się i zwyciężyła 6:4. W trzecim secie Navratilova wygrała 7:5. 10 lipca tego samego roku została numerem jeden klasyfikacji WTA.
W sumie Navratilova wywalczyła 18 wielkoszlemowych tytułów w grze pojedynczej. W 1984 roku w grze podwójnej skompletowała też klasycznego Wielkiego Szlema. Jest rekordzistką jeżeli chodzi o liczbę tygodni (106), jakie spędziła na czele rankingu deblistek. Była jedną z pięciu tenisistek, którym udało się liderować w rankingu WTA singlistek i w grze podwójnej.
W 1985 na firmamencie pojawiła się Niemka Steffi Graf. To ona została królową tenisa po Navratilovej. Panie na korcie spotykały się osiemnaście razy. Zwycięstwami podzieliły się równo.
Navratilova zeszła z tronu 16 sierpnia 1985 roku. Byłą najlepsza niemal przez osiem lat, z krótkimi przerwami na rzecz amerykanek Evert i Austin. Navratilowa wygrała w sumie 167 turniejów w grze pojedynczej, co jest rekordem, zarówno w rozgrywkach żeńskich, jak i męskich.
- Dziwne jest to, że absolutnie nie żałowałam, kiedy przeszłam na emeryturę - mówiła. - Miałam wspaniałe życie z dala od kortu. W ogóle nie tęskniłam za tenisem. A potem zgodziłam się komentować na Wimbledonie. O rany, właśnie wtedy stary robak zaczął gryźć -dodawała na łamach theguardian.com.
W 2010 stoczyła najważniejszy pojedynek w swoim życiu
W czasie kontrolnych badań u byłej tenisistki wykryto raka piersi. Nigdy na korcie się nie poddawała, tym razem także podjęła walkę. Zakończyła się ona sukcesem.
- Zajęło mi trochę czasu, zanim wyzdrowiałam. Od kilku miesięcy jestem w świetnej formie i jestem wolna od raka, więc wszystko jest w porządku - wspominała w jednym z wywiadów.
W trudnym momencie życia narodziła się nowa idea. Navratilova założyła fundację "Laureus Sport For Good”. Jej celem jest wsparcie dla najmłodszych, dawanie dzieciom możliwości zaangażowania się w sport. - Mam nadzieję, że dzięki temu zaangażowaniu nauczą się wielu rzeczy. Chcemy umieścić ich w bezpiecznym środowisku, pomóc im w razie potrzeby, a być może uzyskają szkolne stypendium, dzięki umiejętnościom, których my ich nauczymy - stwierdziła Martina Navratilowa w rozmowie z Ash Marshall na bleacherreport.com.
AK