Jan Domarski skończył 75 lat
- Uderzenie było dość precyzyjne, a interwencja Shiltona to już nie moja sprawa – wspominał Jan Domarski najważniejszego gola w historii polskiej piłki nożnej. 28 października, 75 lat temu, urodził się strzelec złotej bramki na Wembley.
2021-10-28, 05:00
- Całą swoją karierę spędził na Podkarpaciu, z krótką przerwą na występy we Francji
- W meczu z Anglią, o awans na X mistrzostwa świata w Niemczech, znalazł się tam gdzie powinien i zrobił to co do niego należało
- Cały czas związany jest ze swoim regionem. Obecnie działa w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej
Drabinianka, dzielnica Rzeszowa
Właśnie tam, 28 października 1946 roku, przyszedł na świat Jan Domarski. Kiedyś, malutka wieś na obrzeżach stolicy Podkarpacia, teraz jest jej dzielnicą. Od zawsze zainteresowany był piłka nożną. A w niej najbardziej podobało mu się zdobywanie bramek. Uganiał się za futbolówką po podwórkach i na terenie szkoły. Żyć bez niej nie mógł. Postanowił zapisać się do dziecięcych drużyn miejscowej Stali. Z nią zawiązał się na bardzo długo. Przeszedł wszystkie szczeble młodzieżowe. Zadebiutował także w pierwszym zespole. Rozegrał w barwach rzeszowskiego klubu 205 meczów strzelając 55 bramek.
- Jestem jej wychowankiem, wiele zawdzięczam Stali. Grałem tutaj w drużynie trampkarzy, juniorów, seniorów. Ze Stali powoływano mnie do reprezentacji narodowej - stwierdził Jan Domarski w rozmowie na łamach "Przeglądu Sportowego".
Stal, ale z miasta leżącego nieopodal Rzeszowa
W roku 1972 Domarski został zawodnikiem Stali Mielec. Tam kariera Domarskiego nabrała rozpędu. Został jednym z najlepszych napastników najwyższego szczebla rozgrywkowego. W Mielcu przez cztery lata zaliczył 104 występy, w których zdobył 36 goli. Jego bardzo dobra forma oraz zmiana podejścia ówczesnych władz do transferów zagranicznych, doprowadziła do jego wyjazdu poza granice kraju. 29 sierpnia 1976 r., podczas meczu z Górnikiem Zabrze odbyło się uroczyste pożegnanie napastnika.
REKLAMA
- Przed rozpoczęciem gry przed mielecką publicznością po raz ostatni pojawił się na płycie boiska, ale w cywilu, Jan Domarski. Zasłużonego zawodnika, który definitywnie kończy występy w drużynie Mielca, żegnano bardzo serdecznie - opisał ten moment Jan Filipowicz na łamach "Katowickiego Sportu".
Stal wygrała ten pojedynek 2:0, a polski napastnik wyjechał do francuskiego Nimes Olympique. Grał tam dwa lata, a potem wrócił do swojego macierzystego klubu w Rzeszowie. Karierę zawodniczą zakończył w wieku 35 lat.
Orzeł Górskiego
Dzięki swojej postawie na ligowych boiskach dostąpił zaszczytu debiutu w reprezentacji. Selekcjoner Michał Matys postanowił sprawdzić przydatność Domarskiego w meczu eliminacyjnym do igrzysk olimpijskich, które miały odbyć się w Meksyku. 4 sierpnia 1967 r., Domarski w Moskwie zagrał pełne 90 minut w pojedynku ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zakończył się on remisem 2:2. Sześć lat czekał, aby stać się podstawowym zawodnikiem drużyny narodowej. 6 czerwca 1973 r. po raz pierwszy zagrał w kadrze prowadzonej przez Kazimierza Górskiego, który przygotowywał zespół na eliminacje czempionatu globu w Niemczech. Wszedł na plac gry w 59. minucie pojedynku z Anglią (w Chorzowie Polacy wygrali 2:0).
Pierwszą swoją bramkę strzelił w meczu przeciwko Walii. W 54. minucie, strzałem z narożnika pola karnego, pokonał Garego Sprakea.
REKLAMA
17 października, stadion Wembley
Reprezentacja Polski pojechała do jaskini lwa. Byliśmy skazani na pożarcie. Do awansu wystarczył nam remis, ale nikt w to nie wierzył. Przez pierwszą połowę broniliśmy się bardzo dzielnie. Na tablicy wyników widniał rezultat 0:0. A na początku drugiej stał się cud. W 57. minucie Jan Domarski otrzymał podanie z lewej strony. Ruszył na angielską bramkę. I strzelił.
- Uderzenie było dość precyzyjne, a interwencja (Petera przyp. red.) Shiltona to już nie moja sprawa. Każdy kto oglądał spotkanie, widział, że biegłem prawie z połowy boiska, by to wykończyć. Grzegorz Lato podał mi idealnie, ale miałem tylko jedną możliwość, strzelać z pierwszej piłki. Nie mogłem kombinować z przyjęciem. Gdybym się na to zdecydował, zrobiłbym głupstwo, bramka by pewnie nie padła i nie mielibyśmy czego wspominać - stwierdził strzelec najważniejszego gola w dziejach polskiej piłki nożnej w rozmowie dla portalu sportowefakty.wp.pl.
Mecz zakończył się „zwycięskim” remisem 1:1. Awansowaliśmy na czempionat globu. Wyeliminowaliśmy mistrzów świata z 1966 roku. Trafienie Domarskiego znalazło się na liście pięćdziesięciu najważniejszych bramek w historii futbolu, sporządzonej przez brytyjski dziennik „The Times”.
REKLAMA
Polak pojechał na mundial. Wystąpił przez kilka minut w zwycięskich meczach z Argentyną (3:2) oraz Jugosławią (2:1). Zagrał cały pojedynek w nazywanym "meczem na wodzie" spotkaniu z Niemcami (0:1). Była to jedyna nasza przegrana potyczka na tamtym mundialu. To był ostatni występ Domarskiego w koszulce z białym orłem. W narodowych barwach rozegrał 17 spotkań, w których strzelił 3 bramki.
Trener
Nie mógł obyć się bez futbolu. Postanowił zająć się trenerką. Mając olbrzymie doświadczenie zdobyte na boiskach ligowych jak i w czasie gry w reprezentacji, chciał przekazać młodzieży swoją wiedzę. Odbył stosowne kursy i rozpoczął pracę jako asystent głównego szkoleniowca w Resovii. Później prowadził samodzielnie Stal Sanok. Zajmował się także przedstawicielem piątej ligi - Wisłokiem Wiśniowa. Kilka lat temu powrócił do swojego macierzystego klubu z Rzeszowa.
- Pracuję w Stali. Jestem odpowiedzialny za szkolenie grup młodzieżowych i jeśli trzeba jakiegoś trenera zastąpić, to prowadzę treningi. A oprócz tego dla zdrowia też jeszcze troszkę uprawiam sport – wspominał Domarski w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".
W 2020 r. postanowił zaangażować się w pracę w Kotwicy Korczyna. Zatrudnił go były piłkarz, a obecnie prezes klubu, Patryk Fryc.
REKLAMA
- Dobrze znamy się z Patrykiem, chciał żeby im pomóc i szybko doszliśmy do porozumienia. Na razie umówiliśmy się, że poprowadzę drużynę do końca rundy jesiennej - stwierdził strzelec najważniejszej bramki w naszej historii na łamach gol24.pl.
Jednak zajmował się zespołem tylko przez dwa miesiące. Teraz jest pracownikiem Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej i realizuje się w roli działacza w swoim regionie.
AK
REKLAMA
REKLAMA