Jose Maria Gutierrez Hernandez skończył 45 lat
- Podobało mi się, gdy byłem zauważany i to, że motywowało mnie, gdy na mnie gwizdali czy mnie obrażali - stwierdził kontrowersyjny gracz klubu ze stolicy Hiszpanii, Jose Maria Gutierrez Hernandez. 31 października, 45 lat temu, urodził się Guti.
2021-10-31, 06:00
Jose Maria Gutierrez Hernandez, przez kibiców nazywany Guti, prze 14 lat grał w Realu Madryt. W historii klubu jest tylko siedmiu piłkarzy, którzy rozegrali więcej meczów niż on. Największą liczbą może poszczycić się Raul, który wystąpił aż 741 razy. Gutierrez ma ich na koncie 542. Na liście najlepszych strzelców zajmuje dopiero 24. pozycję (77 goli na koncie).
Torrejon de Ardoz
Urodził się 31 października 1976 roku w Madrycie. Już w wieku 9 lat trafił do szkółki piłkarskiej Galacticos. Na boisku szkolnym wypatrzyli go skauci. Karierę wspierali rodzice.
- Bardzo dziękuję moim rodzicom za wszystko, co dla mnie zrobili (…) Oni dali mi dużo miłości i zawsze się mną opiekowali, odkąd byłem mały. Przeżyli trudne finansowo dni. Wiedziałem o tym, ale zawsze byli po mojej stronie, z uśmiechem, aby mi pomóc. Na szczęście, jak tylko mogłem, odwzajemniłem całą tę miłość - wspominał Guti na łamach marca.com.
Dość szybko został dostrzeżony przez selekcjonerów reprezentacji młodzieżowych.
REKLAMA
Początki w Galacticos
W 1994 Real objął argentyński szkoleniowiec Jorge Valdano. Obserwując młodych zawodników, występujących w drugiej drużynie, uznał, że czas, aby zacząć ich wprowadzać do podstawowego składu. I tak Jose Maria Gutierrez Hernandez zadebiutował w La Liga. Stało się to 2 grudnia 1995 r. W 60. minucie zastąpił Jose Emilio Amaviscę. Real pokonał Seville 4:1.
- Zawsze to mówiłem. Dla mnie Real Madryt to wyśnione miejsce - stwierdził po debiucie.
Trzy lata później, kiedy szkoleniowcem został Włoch Fabio Capello, Guti zdobył pierwszy z pięciu tytułów mistrza Hiszpanii. Galacticos - po 32 latach przerwy - wywalczyli także Puchar Mistrzów. Gutierrez jednak w finale nie wystąpił. Jego klub pokonał 1:0 Juventus Turyn.
Był zawodnikiem niezwykle zadziornym. Pierwszym tego objawem była awantura jaką zrobił … ówczesnemu trenerowi Realu, Walijczykowi, Johnowi Toshackowi. Nie spodobała mu się decyzja szkoleniowca i po jednym ze spotkań zwyzywał trenera, za co na kilka miesięcy trafił do rezerw.
REKLAMA
Guti uwielbiał także wdawać się w dyskusje z kibicami rywali.
- Podobało mi się, gdy byłem zauważany i to, że motywowało mnie, gdy na mnie gwizdali czy mnie obrażali. Dokładałem do tego swoją cegiełkę - wspominał.
Z klubem z Santiago Bernabeu, świętował następne tryumfy
W 2000 r. znowu Real dotarł do finału Champions League, ale w finale z Valenią ( wygranym 3:0) nie zagrał z powodu kontuzji kostki.
REKLAMA
Sytuacja powtórzyła się dwa lata później. Drużyna ze stolicy Hiszpanii dotarła, przy dużym udziale Gutierreza, do pojedynku o puchar. Josa Maria był już przygotowany do wejścia na murawę, ale zmiany potrzebował bramkarz.
Gdy w Realu pojawili się Ivan Helguera i Alberto Celades, a także Brazylijczyk Flavio Conceicao, Francuz Claud Makelele, czy w końcu Portugalczyk Ronaldo, grający w środkowej linii boiska. Gutierrez poczuł się zagrożony, ale nie maił zamiaru odchodzić z ukochanego klubu. Zmienił pozycję i został napastnikiem.
W tej roli także bardzo dobrze sobie radził. Świetnie uzupełniali się z rodakiem Fernando Morientesem. Jednak znowu jego występy zostały przerwane przez niestosowne zachowanie w stosunku do szkoleniowców. W jednym z ligowych meczów ówczesny menadżer, Portugalczyk Carlos Queiroz zdjął go w 55. minucie. Tak go to rozwścieczyło, że rzucił o ziemię opaskę kapitańską i w niewybrednych słowach zrecenzował decyzję trenera. Kosztowało go to dłuższą przerwę w grze. Kilka lat później, gdy szkoleniowcem był Manuel Pellegrini pozwolił sobie na wygłoszenie bardzo krytycznych opinii pod adresem trenera. Znowu odsunięto go na klika miesięcy. W styczniu 2011 odszedł z Galacticos. Został zawodnikiem tureckiego Besiktasu Istambuł. Nie była to udana zmiana. Po niespełna roku odszedł i ogłosił zakończenie kariery.
Do Realu Madryt chce wrócić jako trener.
REKLAMA
- To byłoby naprawdę znaczące. Wiem, że muszę wiele osiągnąć, aby tam być, ale bycie tam jako zawodnik wymagało również wielkiego wysiłku. Nie boję się tego. Jedyne, czego pragnę, to mieć możliwość robienia rzeczy dobrze, aby moja praca była doceniana i stale się rozwijała.
AK
REKLAMA