Tadeusz Walasek

- Oszukany na ringu w Rzymie, Tadeusz Walasek, dostał jednak złoty medal. Od kibiców - napisano na łamach "Przeglądu Sportowego". 4 listopada, 10 lat temu, zmarł wybitny, polski pięściarz. Zdobywca srebrnego i brązowego medalu olimpijskiego.

2021-11-04, 05:00

Tadeusz Walasek
Boks. Foto: Flickr/Aberro Creative

Dwudziestoletni, wspaniale zapowiadający się pięściarz, wyjechał na XVI olimpiadę, do australijskiego Melbourne. Do rozpoczynającego turniej boju, w wadze półśredniej do 67 kg., z Irlandczykiem, Frederickiem Tiedtem, podszedł wyraźnie stremowany. Debiut zakończył się porażką 1:4. Jedynym pocieszenie pozostał fakt, że zawodnik pochodzący z zielonej wyspy, doszedł aż do finału. Tam uległ Rumunowi, Nicolae Lince. A tego z kolei, rok wcześniej, zmiótł z ringu Walasek. Polak, na następną olimpijską walkę musiał poczekać cztery lata.

XVII igrzyska odbyły się w stolicy Włoch, Rzymie. Nasz pięściarz rywalizował w wadze średniej, do 75 kg. Nie było na niego mocnych. W eliminacjach po 5:0 odprawił kolejno: Pakistańczyka, Sultana Mahmouda, Australijczyka, Teifiona Daviesa oraz reprezentanta Republiki Południowej Afryki, Frika van Rooyena. Dopiero półfinał przyniósł nieco emocji. Polak rozstrzygnął go na swoja korzyść. Wygrał 4:1 z Rosjaninem Jewgienijem Fieofanowem. W walce o najwyższy laur olimpijski skrzyżował rękawice z Amerykaninem Edwardem Crookiem. Przez cały pojedynek przeważał. Panował niepodzielnie na ringu. Werdykt sędziowski zadziwił sportowy świat. Przyznano zwycięstwo reprezentantowi Stanów Zjednoczonych, 3:2.

- To była polityka, (Kazimierz przyp. red.) Paździor miał już złoto, (Zbigniew przyp. red.) Pietrzykowski był faworytem w walce z (Cassiusem przyp. red.) Clayem, więc trzy mistrzowskie tytuły dla Polaków to by było za dużo. Więc ocyganili Tadka - wspominał, tę oczywistą pomyłkę sędziowską, Marian Kasprzyk, kolega Walaska, zdobywca brązu na tej samej olimpiadzie, w kategorii do 65 kg.

- To był czysty skandal. Tadzio walczył wspaniale, pokazywał najpiękniejsze cechy boksu Feliksa Stamma - lewy, lewy, prawy, odskok - mówił, jeden z najbardziej utytułowanych naszych pięściarzy, Jerzy Kulej.

REKLAMA

Całe polskie społeczeństwo, za namową dziennikarzy Przeglądu Sportowego, postanowiło ufundować Walaskowi złoty medal. Ludzie przynosili pierścionki, sygnety, złote łańcuszki, przekazywali pieniądze. I tak nasz bokser, stał się jedynym w historii polskiego sportu zawodnikiem, który otrzymał szczerozłoty medal, imitację krążka olimpijskiego.

Na XVIII igrzyskach, w stolicy Japonii, Tokio, jak to miął w zwyczaju, eliminacje przeszedł bez najmniejszego problemu. Po 5:0 polegli następujący pięściarze: Australijczyk, John Bukowski, Argentyńczyk, Juan Aguilar oraz reprezentant Zjednoczonej Republiki Arabskiej, Ahmed Hassan. Polak, w półfinale natknął się na jednego z najlepszych ówczesnych bokserów, Rosjanina, Walerija Popienczenko.

- Trzecie starcie. Nasz mistrz postawił na jedną kartę, zagrał vabanque, zaatakował bardzo ostro. Chciał wyprzedzić natarcie przeciwnika, chciał uwydatnić przewagę, odnieść efektowne zwycięstwo (…) Oczywiście mógł Walasek poczekać i przegrać na punkty. Ale przecież dążył do zwycięstwa i musiał zaryzykować. I wtedy stało się. Popienczenko czyhał na lukę w zasłonie, wyłapał ją, celnie skontrował Walaska - tak został opisany przebieg walki, zakończony nokautem naszego zawodnika.

Tym samym Polak wywalczył brązowy medal. Po zawodach postanowił zakończyć swoją pięściarską karierę. W jej czasie stoczył 421 pojedynków, 378 z nich wygrał, 9 zremisował i 34 przegrał.

REKLAMA

Talent czystej wody

Trzy lata przed agresją Niemiec na Polskę, w 1936 roku, w Elżbiecinie, małej wsi na obrzeżach Łomży, przyszedł na świat Tadeusz Walasek. Pożoga wojenna rzuciła jego całą rodzinie najpierw do Archangielska, na północy Rosji, a później do Duszanbe w Tadżykistanie. Po zwycięstwie nad okupantami, udało im się wrócić do Polski. Osiedlili się w Kotlinie Kłodzkiej. I tam pierwsze pięściarskie kroki stawiał młody Tadeusz. W wieku 14 lat stoczył debiutancką walkę na ringu. W wadze muszej, do 54 kg. Stanął naprzeciwko 21 letniego zawodnika.

- Kto na to pozwolił? Ten facet zbije dzieciaka na kwaśne jabłko! Skandal - krzyczeli przerażeni kibice.

Jak się okazał bardzo się mylili. Tak balansował ciałem, że żaden cios przeciwnika go nie dosięgnął. Był zdecydowanie szybszy. Poczekał aż adwersarz się zmęczy i zaatakował. Tak wygrał swoją pierwszą profesjonalną walkę. Zrobiło się o nim głośno. Zainteresował się, młody pięściarzem, Paweł Szydło. Szkoleniowiec, który wspólnie z Feliksem Stammem, przygotowywał pięściarską reprezentację biało czerwonych, do pięciu olimpiad, w latach 1952 - 1968.

Od tego czasu Walasek coraz częściej pojawiał się na międzynarodowych turniejach. Jeden z największych sukcesów, osiągnął rok przed swoją pierwszą olimpiadą. Osiemnastolatek doszedł do finału towarzyskiego turnieju, gdzie zmierzył się z najlepszym, ówczesnym, zawodnikiem wagi półśredniej. Późniejszym mistrzem olimpijskim.

REKLAMA

- Zaraz po gongu Linca skoczył do przodu, wypuścił piekielny sierp i... wylądował w linach! Tak było do końca walki. Walasek robił pół obrotu w lewo lub w prawo, Linca przelatywał obok, obrywając jednocześnie jeden lub dwa proste. Rumun wściekał się, za wszelką cenę chciał choć raz trafić Walaska, lecz wszystkie jego poczynania przypominały miotanie się szaleńca - w ten sposób opisano tamtą, wybitną walkę Polaka.

Jedyny, wywalczony na ringu, złoty medal, w karierze Walaska

Nasz reprezentant trzykrotnie uczestniczył w czempionacie starego kontynentu. W 1957 w finale musiał uznać wyższość Włocha, Nino Benvenutiego. Dwa lata później także nie udało mu się wywalczyć najwyższego stopnia podium. Uległ Rosjaninowi Giennadijowi Szatkowowi. Ale co się odwlecze to nie uciecze. XIV mistrzostwa Europy odbyły się w 1961 roku, w stolicy Jugosławii, Belgradzie. W wadze średniej, do 75 kg. Polak zmierzył się w pojedynku o tytuł, z reprezentantem ZSRR, Jewgienijem Fieofanowem

- Pierwsza i druga runda były wyrównane, rezerwowałem siły na trzecie starcie. Ale przecież i

Fieofanow mógł tak samo myśleć. W każdym razie obaj szykowaliśmy się do finiszu, do rozstrzygnięcia pojedynku. Obaj też poszliśmy w pewnym momencie do przodu, zderzyliśmy się. Po

REKLAMA

dziś dzień nie wiem jak to się stało, że Rosjaninowi, w tym właśnie momencie, pękł łuk brwiowy - wspominał Tadeusz Walasek.

Sędzia zakończył walkę przed czasem. Polak został, jedyny raz w swojej karierze, czempionem starego kontynentu.

Po zakończeniu kariery został oficerem śledczym

Kilka lat przed zawieszeniem rękawic na kołku, reprezentował barwy Gwardii Warszawa. Milicyjny klub zaoferował mu pracę w resorcie. Walasek szybko awansował do stopnia kapitana. Jednak nie mógł zapomnieć o boksie. Postanowił zrezygnować z działań w roli stróża prawa i zająć się szkoleniem. Rozpoczął pracę w klubie z Warszawy. Nie udało mu się zdobyć najwyższego lauru olimpijskiego jako zawodnik, ale dokonał tego jako szkoleniowiec. Jego wychowankiem był Jerzy Rybicki, ostatni polski złoty medalista. Zwyciężył on w finale wagi lekkośredniej, na XXI igrzyskach w kanadyjskim Montrealu, 45 lat temu.

Tadeusz Walasek zmarł 4 listopada 2011 roku. Został pochowany na cmentarzu w Kobyłce.

REKLAMA

- Takich bokserów, jak Tadeusz, już nie ma. Ciężko będzie nam wychować kogoś o tak wielkich umiejętnościach i niespotykanej kulturze osobistej jak Tadeusz - podkreślił jego wychowanek w mowie pożegnalnej.

AK 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej