"Reżim chce odciąć ludzi od informacji". Dzikawicki: bardzo ważne jest wsparcie dla Biełsatu i mediów na uchodźstwie

- Reżim próbuje zastraszyć Biełsat, dziennikarzy i naszych czytelników – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Alaksiej Dzikawicki, wiceszef Biełsatu. W ostatnich dniach reżim wzmógł działania przeciw tej stacji: MSW Białorusi uznało "zasoby internetowe" Biełsatu za "formację ekstremistyczną", a przedstawicielka Biełsatu w Mińsku Iryna Słaunikawa trafiła do aresztu. - Na Białorusi prawie nie ma już mediów niezależnych, konieczne jest wspieranie ich redakcji na uchodźstwie, tak by dziennikarze pozostali w profesji - apeluje nasz rozmówca.

2021-11-04, 20:15

"Reżim chce odciąć ludzi od informacji". Dzikawicki: bardzo ważne jest wsparcie dla Biełsatu i mediów na uchodźstwie
Studio Biełsatu. Foto: FORUM/KACPER PEMPEL

Powiązany Artykuł

pap_20210528_1EQ (1).jpg
"Kryzys na granicy to część hybrydowej wojny Kremla, realizowana przez Mińsk". Siwczyk: brak sankcji wobec Rosji to błąd

W rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wicedyrektor Biełsatu Alaksiej Dzikawicki podkreśla, że Biełsat jest na celowniku reżimu od wielu lat. Dziennikarze Biełsatu byli wielokrotnie aresztowani, karani grzywnami. Dwie dziennikarki Biełsatu Kaciaryna Andriejewa i Daria Czulcowa odbywają obecnie wyrok 2 lat więzienia w związku z tym, że prowadziły relację wideo na żywo z miejsca protestów po śmierci aktywisty Ramana Bandarenki.

W lipcu MSW Białorusi uznało Biełsat za kanał "ekstremistyczny". Obecnie MSW Białorusi ogłosiło, że uznaje "zasoby internetowe" Biełsatu za "formację ekstremistyczną". Wicedyrektor Biełsatu powiedział, że to bardzo niejasne sformułowanie, nie jest pewne, kogo ma dotyczyć, z pewnością jednak reżim chce zastraszyć dziennikarzy stacji i przede wszystkim widzów i czytelników Biełsatu. 

Alaksiej Dzikawicki ocenia, że reżim zdaje sobie sprawę z siły Biełsatu i stąd wszystkie nowe formy represji wypróbowuje najpierw na tej stacji.

Czytaj także:

Reżim Łukaszenki w ostatnim czasie jeszcze bardziej wzmógł ataki na Biełsat. W ostatnich dniach aresztowano oficjalną przedstawicielkę Biełsatu na Białorusi Irynę Słaunikawą, zarzucono jej "przechowywanie" na Facebooku "ekstremistycznych" materiałów Biełsatu "w celu demonstracji".

Reżim chce odciąć ludzi od informacji

Dzikawicki podkreśla, że celem Łukaszenki jest pozbawienie Białorusinów dostępu do niezależnej informacji. Dlatego, jak mówi, bardzo ważne jest wsparcie dla mediów na uchodźstwie, dla redakcji, które próbują kontynuować pracę, po tym, gdy setki dziennikarzy musiały opuścić Białoruś. Jak podkreślił, trzeba dbać o zachowanie tych instytucji, i o to, by dziennikarze pozostali w zawodzie. – Trzeba ich wspierać, tak jak Polska wspiera Biełsat – podkreślił.

W aresztach przebywają obecnie dziesiątki dziennikarzy i blogerów, w tym przedstawicieli największych białoruskich mediów niezależnych Białorusi – Biełsatu, agencji BelaPAN, "Naszej Niwy", portalu tut.by i innych. Większość portali internetowych zablokowano na Białorusi, te jednak starają się przekazywać informacje przez strony proxy i media społecznościowe. Zdelegalizowano także niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (baj.by), prowadzące m.in. monitoring represji.

Więcej w rozmowie.

REKLAMA

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl: MSW Białorusi poinformowało, że uznaje "zasoby internetowe telewizji Biełsat" za "formację ekstremistyczną". Co to oznacza?  

Aleksiej Dzikawicki, wicedyrektor Biełsatu: To reżim, który torturuje i bije swoich obywateli. Chce odciąć Białorusinów od wszelkiej niezależnej informacji, zastraszając społeczeństwo i dziennikarzy.

Nie wiadomo dokładnie, co ma oznaczać uznanie Biełsatu, czy osób związanych z Biełsatem, za "formację ekstremistyczną". Czy tzw. ekstremistami są ci, którzy pracują w Biełsacie, czy ci, którzy rozpowszechniają informacje Biełsatu, czy ci, którzy je czytają?

REKLAMA

Jeśli ta ostatnia opcja, to na Białorusi czyta lub ogląda Biełsat regularnie około 40 procent ludności. To oznaczałoby, że reżim wpisał kilka milionów obywateli na listę ekstremistów. To jest absurd.

Oczywiście. Zapewne jednak reżim przygotował sobie w taki sposób nowe narzędzie represji. To kolejny atak na Biełsat w ostatnim czasie. Kilka dni temu do aresztu trafili dziennikarka Biełsatu Iryna Słaunikawa oraz jej mąż Alaksandr Łojka, z zarzutami rozpowszechniania "treści ekstremistycznych". Ale kampania przeciw Biełsatowi toczy się od lat.

Zdecydowanie tak, Biełsat jest najpotężniejszym medium przekazującym informacje na Białoruś. Na Białorusi mediów niezależnych pozostało już bardzo niewiele, niemal ich już nie ma. A Biełsat nie jest tylko telewizją, nadaje nie tylko przez satelitę, ale także przez Internet, jest obecny w sieciach społecznościowych.

Władza rozumie, że Biełsat jest bardzo silny. By odciąć Białorusinów od naszych informacji, próbuje się na wszelkie sposoby zastraszyć nas, a szczególnie naszych czytelników i widzów, wymyślając coraz to nowe paragrafy, które mają uderzyć w Biełsat.

REKLAMA

Władze uderzają obecne w Biełsat, a także w inne niezależne media, w portal tut.by (na emigracji odtworzony jako zerkalo.io), "Naszą Niwę", "Nowy Czas", agencję BelaPAN. Dziennikarze między innymi tych mediów siedzą w więzieniach i aresztach. Dwie dziennikarki Biełsatu zostały skazane na dwa lata więzienia.

W więzieniu ponad siedem miesięcy przebywa także polski dziennikarz Andrzej Poczobut. Kampania przeciwko mediom niezależnym, także przeciw Biełsatowi, trwa jednak z przerwami stale od kilkunastu już lat.

Wcześniej niektóre redakcje niezależne na Białorusi otrzymywały akredytację. Biełsatowi zawsze jej odmawiano. Wszystkie represje wypróbowywano najpierw na Biełsacie. W haniebnym ratingu działań władz białoruskich Biełsat jest priorytetem.

Jak można pomóc mediom na Białorusi?

To bardzo trudne. Prawo na Białorusi nie funkcjonuje właściwie. Jeśli jest rozkaz, by kogoś zamknąć w więzieniu, paragraf się znajdzie. Dotyczy to nie tylko dziennikarzy, ale także aktywistów, obrońców praw człowieka.

Konieczna jest presja polityków wobec tego reżimu. W innym razie okazywanie pomocy mediom będzie bardzo trudne.

Jak sprawić, żeby do Białorusinów docierały informacje o sytuacji w ich kraju?

Bardzo ważne jest, by wspierać media białoruskie na uchodźstwie. Chodzi między innymi o to, by dziennikarze, którzy utracili możliwość pracy na  Białorusi, pozostali w profesji. Bardzo wielu dziennikarzy zostało zmuszonych do wyjazdu z Białorusi w ciągu ostatniego roku. Można szacować, że to jest kilkaset osób.

REKLAMA

Ludzie ci powinni nadal zajmować się pracą w mediach, to kwiat białoruskiego dziennikarstwa. Jeżeli odejdą do pracy w banku czy w taksówkach, to za rok czy dwa nie będzie komu odradzać mediów niezależnych na Białorusi.

To rzeczywiście niezwykle zdolni dokumentaliści, reporterzy, reżyserzy, reportażyści – nietuzinkowe i bardzo utalentowane osoby. Poza Białorusią i osobami, które czytają białoruskie media, nie ma tej świadomości, a szkoda.

Oczywiście trzeba zadbać o to, by media na uchodźstwie mogły istnieć jako instytucje. Na szczęście mamy XXI wiek, można docierać do widza przez satelitę, przez Internet.

Bardzo ważne jest wsparcie dla tych redakcji, które znajdują się obecnie nieraz w opłakanych warunkach za granicą.

Tak jak Polska wspiera Biełsat, tak Zachód powinien okazywać wsparcie także innym mediom na uchodźstwie.

REKLAMA

***

Z Alaksiejem Dzikawickim, wicedyrektorem Biełsatu rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej