Znany amerykański aktor na Marszu dla Życia: przez aborcję mogło nie być mojej żony i dzieci"
- Moje dzieci i żona żyją dzięki odważnym ludziom takim jak wy, którzy maszerują na Marszu dla Życia - powiedział Kirk Cameron, aktor, producent filmowy i działacz pro-life. Przemawiał on 21 stycznia w Waszyngtonie, na 49. Marszu dla Życia.
2022-01-25, 12:18
Marsz dla Życia jest największą doroczną demonstracją praw człowieka na świecie. Jak podkreślają organizatorzy, to nie tylko protest pro-life, ale spotkanie, by "celebrować życie".
- Świętujemy każde życie, od momentu poczęcia. Wyobrażamy sobie świat, w którym każde życie jest celebrowane, cenione i chronione - zapraszali organizatorzy. Do wydarzenia przyłączył się znany aktor Kirk Cameron, który w pewnym momencie kariery zajął się wsparciem projektów pro-life i realizacją filmów o tej tematyce.
"Mogło nie być mojej żony i dzieci"
Cameron wyjaśniał, dlaczego jest proliferem, podkreślając, że kwestia obrony życia jest dla niego sprawą osobistą. Przywołał historię swojej żony Chelsea, znanej podobnie, jak i on z programu telewizyjnego "Growing Pains". Jak mówił, Chelsea niemal stała się ofiarą aborcji.
- Matce Chelsea zabrakło jednej wizyty u lekarza, aby moja żona się nie urodziła - przyznał. - Nasza pierwsza czwórka dzieci jest adoptowana. Tak niewiele brakowało, aby w ogóle ich nie było, a gdyby moja żona Chelsea się nie urodziła, nie byłoby też dwójki naszych naturalnie urodzonych dzieci. Tak więc moja szóstka dzieci i moja żona są tutaj dzięki kochającym, współczującym i odważnym ludziom, takim jak wy, którzy maszerują dzisiaj na Marszu dla Życia – mówił do zgromadzonych w Waszyngtonie.
REKLAMA
"Jestem dumny, że mogę być z wami"
Jak mówił Kirk Cameron, aby skończyły się aborcje, nie wystarczy coroczny Marsz dla życia, ale potrzebna jest ciągła walka. - Dlaczego tu jesteśmy? Biblia - księga, która zbudowała Amerykę - mówi, że ci, którzy nienawidzą Boga, kochają śmierć, my jednak jesteśmy rodziną wiary. Kochamy Boga, dlatego kochamy życie. I nasza nadzieja nie jest w Białym Domu. Nie jest w Kongresie. Nasza nadzieja nie leży w ludziach, którzy nami rządzą, ani w prawach, które ustanawiamy w tym narodzie. Nasza nadzieja jest w mocy Boga działającej w sercach jego ludu - powiedział aktor.
- Będziemy maszerować razem tego popołudnia, ale po zakończeniu tego dnia chcę, abyśmy wszyscy pamiętali o wykonywaniu rozkazów, które zostały nam dane przez naszego naczelnego dowódcę, który mieszka w niebiosach - powiedział Cameron. - Nakazy przychodzące z nieba przypominają nam, abyśmy postępowali sprawiedliwie, miłowali miłosierdzie i chodzili pokornie z naszym Bogiem. To właśnie będziemy robić tego popołudnia i jestem dumny, że mogę być z wami - podkreślił.
Czytaj także:
- Działaczka pro-life: problemem jest brak wiedzy. Co czwarty młody w USA uważa, że życie zaczyna się w chwili narodzin
- "Obowiązuje precedens z 1972 roku". Maciej Kożuszek o złożoności prawa aborcyjnego w USA
- Przełomowa decyzja Sądu Najwyższego USA w sprawie aborcji. Biden: to atak na prawa kobiet
pg,EWTN,Opoka
REKLAMA
REKLAMA