Prof. Parczewski ostrzega przed V falą pandemii. "Duże ryzyko"
Specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski podkreślił, że rozpędzająca się piąta fala epidemii w Polsce może bardzo obciążyć system ochrony zdrowia. - Istnieje duże ryzyko, że za chwilę hospitalizacji osób z COVID-19 będzie więcej - stwierdził lekarz, zaznaczając przy tym, że większa liczba przyjęć do szpitali jest opóźniona o ok. dwa tygodnie względem tendencji wzrostu zakażeń koronawirusem.
2022-01-22, 07:26
Prof. Miłosz Parczewski ocenił, że sytuacja epidemiczna w Polsce jest coraz trudniejsza. - Piąta fala COVID-19 rozpędza się - niestety - zgodnie z przewidywaniami, właściwie co do przecinka. Mówiliśmy o zwiększeniu liczby przypadków w drugiej połowie stycznia i to dokładnie się sprawdza. Prawdopodobnie w kolejnych dniach będzie coraz więcej nowych przypadków zakażeń - powiedział lekarz naczelny ds. COVID-19 w szczecińskim szpitalu wojewódzkim.
Dodał, że nie przełożyło się to jeszcze na liczbę hospitalizacji, ale - jak przypomniał - większa liczba przyjęć do szpitali i zgonów jest opóźniona o ok. dwa tygodnie względem fali wzrostu zakażeń.
- Istnieje duże ryzyko, że za chwilę hospitalizacji będzie więcej. Nawet, jeżeli Omikron jest wariantem łagodniejszym, statystyki liczb się nie oszuka - jeśli zakażeń będzie dużo - a prawdopodobnie tak będzie - pewien procent osób będzie zagrożony ciężkim przebiegiem choroby, co może spowodować zajęcie łóżek covidowych i ograniczenie w funkcjonowaniu służby zdrowia - wskazał prof. Parczewski.
Omikron. Czy jest łagodniejszy?
Ekspert przestrzegł, aby nie lekceważyć wariantu omikron, szczególnie w przypadku osób starszych. Jak zaznaczył, dane dotyczące łagodnego przebiegu choroby pochodzą częściowo z krajów afrykańskich, w których społeczeństwo jest młodsze.
REKLAMA
- Jeśli osoba starsza jest niezaszczepiona, a mamy w Polsce jeszcze istotny procent takich osób powyżej 60. roku życia, ryzyko, że zakażenie skończy się ciężko lub źle, jest istotne i wzrasta z każdym rokiem życia - zaznaczył lekarz.
Przypomniał też, że podawana liczba nowych przypadków zakażeń zależy też od dostępu do diagnostyki, który jest dużo szerszy, a zakażenie koronawirusem jest diagnozowane szybciej, niż na początku pandemii.
- Sama liczba przypadków nie znaczy wcale, że dzieje się coś złego - w drugiej fali nie diagnozowaliśmy trzech z czterech zakażonych pacjentów. Im więcej osób będziemy "wyłapywać", tym większa będzie podawana liczba przypadków i to wcale nie znaczy, że sytuacja jest dramatyczna - zastrzegł prof. Parczewski.
Zaznaczył, że szybkość diagnostyki powoduje też szybsze odizolowanie zakażonej osoby, dzięki czemu wirus nie będzie transmitowany dalej.
REKLAMA
- Powikłania po COVID-19 u dzieci. "Praca serca wraca do normy po trzech miesiącach"
- Omikron w Polsce. Prof. Tomasiewicz: wielu z zakażonych nie wymaga hospitalizacji
Zobacz także: wiceszef MZ Waldemar Kraska w "Salonie politycznym Trójki"
jp
REKLAMA