Krzysztof Wybieralski, olimpijczyk z Sydney

50 lat temu urodził się Krzysztof Wybieralski, zawodnik uprawiający hokeja na trawie, olimpijczyk z Sydney.

2022-02-01, 05:00

Krzysztof Wybieralski, olimpijczyk z Sydney
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: lazyliama/Shutterstock.com

Jak grać w hokeja bez lodu?

Okazuje się, że można. Zamiast śliskiej nawierzchni jest trawa, zamiast krążka jest piłka o średnicy 7 centymetrów. Na boisku rywalizuje jedenastu zawodników tak jak w futbolu. Mimo zbliżonej do siebie nazwy, oraz używania kija, obie dyscypliny nie mają ze sobą wiele wspólnego. Hokej na trawie to zupełnie niezależny sport zespołowy. Pierwszy oficjalny mecz, rozegrano na ziemiach polskich, 1 lipca 1907 roku we Lwowie. Drużyny lokalnych Czarnych i Pogoni uzyskały bezbramkowy remis. Dwadzieścia dwa lata później debiut zaliczyła nasza drużyna narodowa. W Poznaniu, który stał się polskim centrum tej dyscypliny, polegliśmy w meczu z Czechosłowacją, 0:4.

Rodzinny sport

Pierwszą poważną międzynarodową imprezą, na jaką udało nam się awansować, była XV olimpiada rozegrana w Helsinkach, stolicy Finlandii. Tam, w pierwszym meczu ulegliśmy Niemcom 2:7. To spowodowało, że nie mieliśmy szans na medal. W całym turnieju zajęliśmy 6 miejsce. Wyeliminowaliśmy, po dwumeczu, Belgię 2:2 i w powtórzonej potyczce 1:0 oraz Szwajcarię 1:0. Decydujący o 5 pozycji pojedynek, przegraliśmy, ponownie, z naszymi zachodnimi sąsiadami, tym razem 0:4. W tych rozgrywkach, w reprezentacji Polski wystąpiło aż trzech braci. Alfons, Henryk oraz Jan Flinik. Sportowcy reprezentowali Spartę Gniezno. Osiem lat później, na XVII igrzyskach w Rzymie, całą trójką walczyli o olimpijskie laury. Niestety i tym razem nie udało się ich zdobyć. Mało brakowało a byśmy weszli do najlepszej 8 turnieju. Pokonaliśmy Japonię 2:1, ale ulegliśmy Pakistanowi, późniejszemu złotemu medaliście, 0:8. Mecz o ćwierćfinał zremisowaliśmy z Australią 1:1. Potrzebny był dodatkowy pojedynek o awans. Niestety przegraliśmy go 0:2. W ramach protestu, po dwumeczu z reprezentacją z Antypodów, nie wzięliśmy udziału w dalszych grach, co w konsekwencji dało nam 12 pozycje.

Olimpijska saga poznańskiej familii

1 lutego 1972 roku, w Poznaniu, stolicy polskiego hokeja na trawie, przyszedł na świat Krzysztof Wybieralski. Od dziecka był zaangażowany w tę zespołową dyscyplinę sportu. Nie było w tym nic dziwnego.

Jego tata, Józef, był członkiem naszej drużyny narodowej, która awansowała, trzeci raz w historii, na igrzyska. XX olimpiada odbyła się w Monachium. W zawodach grupowych, na osiem zespołów zajęliśmy dopiero 6 pozycję. Świeżo upieczony ojciec wystąpił we wszystkich potyczkach. Najdobitniej zaznaczył swoja obecność w meczu o 11 miejsce. W pojedynku z Francją, po dogrywce, wynik brzmiał 4:4. Jedną z bramek, jedyną na igrzyskach, ustrzelił właśnie Józef Wybieralski. W serii rzutów karnych okazaliśmy się lepsi. Wygraliśmy je 3:0. Biorąc pod uwagę wyniki rodziciela, nie było nic dziwnego w tym, że mały Krzysztof, przesiąkł hokejem na trawie od najmłodszych lat.

REKLAMA

Ale to nie koniec rodzinnej opowieści. Młodszy brat taty, Jerzy, także zauroczył się tym sportem. Również był wybitnym reprezentantem. I także brał udział w olimpiadzie, na której mogliśmy, po raz pierwszy zdobyć medal. Miało to miejsce na XXII igrzyskach w stolicy ZSRR, Moskwie. W pierwszym pojedynku pokonaliśmy Kubę 7:1. W drugim zremisowaliśmy 2:2 z Indiami. W tej potyczce, debiutancką bramkę na igrzyskach zaliczył Wybieralski. Następnie przyszła porażka z gospodarzami 1:5. Aby myśleć o pierwszej czwórce musieliśmy pokonać Tanzanie. I udało nam się to. 9:1 nie pozostawiało żadnych złudzeń kto jest lepszy. W dodatku Jerzy zdobył trzy bramki. Ten wynik spowodował, że po raz pierwszy w naszych dziejach, mieliśmy szansę zdobyć medal. W walce o brąz ponowie mierzyliśmy się z Rosjanami. Niestety ulegliśmy 1:2 co dało nam 4 pozycje. Najwyższą w historii rodzimego hokeja na trawie.

Rodzinne tradycje zostały zachowane

Stryj Krzysztofa, zakończył starty w 1988 roku. Zaraz potem zajął się szkoleniem. Szło mu na tyle dobrze, że przed XXVII olimpiadą w stolicy Australii, Sydney, powierzona została mu rola selekcjonera naszej drużyny narodowej. Postanowił zbudować zespół na miarę awansu. W przygotowywanym przez niego teamie, nie mogło zabraknąć miejsca dla bardzo dobrego napastnika, jakim był jego synowiec. Dwukrotny mistrz naszego kraju, na otwartych boiskach, w zespole Pocztowiec TP SA Poznań. 5 krotny czempion na hali. Dwa razy zdobywał brązowe medale na Halowym Pucharze Europy. W barwach narodowych występował już od 1991 roku.

Ale nie był to ostatni członek klanu Wybieralskich, który zagrał w biało czerwonych barwach. Został nim Łukasz. Młodszy brat Krzysztofa. Także zapalony laskarz. Halowy mistrz Polski.

Pod wodzą nowego selekcjonera, reprezentacja, po raz piąty w historii, po 20 latach przerwy, dostała się na olimpiadę.

REKLAMA

- Igrzyska w Sydney były ogromnym sukcesem, sama kwalifikacja po wielu latach to osiągnięcie - stwierdził Jerzy Wybieralski.

Daleka Australia

Niestety na samym turnieju nie zrealizowaliśmy założonego celu. W pierwszym pojedynku polegliśmy z gospodarzami 0:4. Nastroje znacznie się poprawiły po zwycięstwie z Hiszpanią 4:1. Szansę na strefę medalową praktycznie straciliśmy po pechowym remisie z Argentyną 5:5. W tym meczu swoją debiutancka, olimpijską bramkę, zdobył Łukasz. W następnej potyczce zostaliśmy pokonani, przez późniejszego wicemistrza igrzysk, Koreę Południową 2:3. Na koniec zmagań grupowych padł remis 1:1 z Indiami. Piąte miejsce w grupie spowodowało, że mogliśmy walczyć, o najwyżej 9 pozycję. Niestety polegliśmy 2:3 z Kanadą. W tym meczu swoja obecność na igrzyskach zaznaczył Krzysztof Otworzył wynik potyczki w 23 minucie. Pojedynek o 11 miejsce także zakończył się naszą porażką 2:3. Naszym pogromcą okazała się Malezja.

- Nieszczęśliwie się złożyło, że drużynie nie udało się wtedy zająć wyższego miejsca. Szkoda, że nie wykorzystano tamtego występu, by rozpropagować hokej. Krótko po igrzyskach sprawa ucichła (…) Co z tego, że zawodnicy wywalczą awans na igrzyska, jak potem nikt ligi nie obejrzy? - pytał retorycznie selekcjoner.

Dalsze losy napastnika Pocztowca

Krzysztof Wybieralski, po olimpiadzie zakończył występy w barwach narodowych. W czasie 9 lat gry, w koszulce z orłem na piersi, rozegrał 110 spotkań, oraz zapisał na swoim koncie 42 gole. Rok po powrocie z igrzysk, w barwach Pocztowca Poznań, wywalczył srebrny medal w klubowych rozgrywkach Pucharu Europy. W finale ulegli niemieckiemu Durkheimer HC. To było jego największe osiągnięcie w rozgrywkach na starym kontynencie. W 2002 zdobył tytuł mistrza kraju w rozgrywkach po dachem. Ostatnim turniejem, w który wziął udział, były rozegrane, w 2008 roku, halowe mistrzostwa Europy, które odbyły się w Rosji. Tam zajęliśmy 8 miejsce.

REKLAMA

Niestety hokej na trawie przeżywa bardzo poważny regres. Nie ma w nim tak wspaniałych ludzi, jak rodzina Wybieralskich. Jedynym, który jeszcze działa w tej dyscyplinie sportu, jest były selekcjoner reprezentacji, Jerzy.

- Jestem optymistycznie nastawiony. Gdybym był pesymistą, to bym się nie bawił w hokej przez 40 lat - zauważył kilka lat temu stryj olimpijczyka z Sydney.

Może dobre czasy wrócą, jak pojawią się tacy ludzie, jak zakochani w hokeju na trawie Wybieralscy?

Źródła: olimpijski.pl, gloswielkopolski.pl, przegladsportowy.pl, dzieje.pl

REKLAMA

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej