45 lat temu urodziła się Anna Rybicka
Anna Rybicka - srebrna medalistka olimpijska z Sydney w drużynie we florecie.
2022-03-28, 05:00
Przypadek rządzi naszym losem
Nad polskim morzem, w Gdyni, przyszła na świat Anna Rybicka. Miało to miejsce 28 marca 1977 roku. Rodzina mieszkała w mieście słynnym z najpiękniejszego molo nad naszym wybrzeżem. Żywe sreberko, której wszędzie było pełno, nie wykazywała specjalnego zainteresowania jakąkolwiek dyscypliną sportową. Sytuacja się zmieniła gdy była uczennicą podstawówki.
- Pochodzę z Sopotu, do szkoły w Oliwie trafiłam dzięki temu, że w wieku 7 lat spotkałam w sopockiej "Ósemce" Longina Szmita, który miał wówczas 27 lat i uczył mnie wuefu. Uwielbiałam te zajęcia, bo trener miał do nas podejście - wspominała przyszła medalistka olimpijska.
Nauczyciel spowodował, że zajęła się szermierką. Cały swój wolny czas poświęcała nowej pasji. A efekty przyszły nadspodziewanie szybko. Została zawodniczką AZS AWF Gdańsk. Rozpoczęła swoją karierę w kategoriach juniorskich.
- Kiedyś czasy były ciężkie, nie było pieniędzy na żadne wyjazdy zagraniczne, a ja swój pierwszy medal mistrzostw świata kadetów, srebro w Bonn w 1992 roku, zdobyłam dzięki temu, że pan Szymański (Stanisław, trener, przyp. red.) wziął swoją ładę, na dach wrzucił nasze szermiercze torby i zwyczajnie nas tam zawiózł - stwierdziła urodzona w Gdyni sportsmenka.
REKLAMA
Rybicka wyspecjalizowała się we florecie. W 1997 roku odbyły się na Wyspach Kanaryjskich, na Teneryfie, młodzieżowe mistrzostwa świata. 19 letnia zawodniczka osiągnęła olbrzymi sukces. Okazała się najlepsza. Zdobyła złoty krążek czempionatu globu.
Świat stanął przed nią otworem
- Bardzo się cieszę z wyników, które miałam jako kadetka i juniorka, bo jakby trochę przecierałam szlaki - zauważyła Anna Rybicka.
Ruszyła na szermiercze plansze. Uznana został za najbardziej obiecującą florecistkę w naszym kraju. Zaowocowało to wylotem na XXVI letnie igrzyska do amerykańskiej Atlanty. Polka jechała po naukę. Wystartowała w turnieju indywidualnym. Niestety przegrała pierwszą walkę z Węgierką Aidą Mohamed 8:15. Nieco lepiej poszło jej w rywalizacji drużynowej. Jej partnerkami były: Katarzyna Felusiak oraz Barbara Wolnicka-Szewczyk. Niestety odniosły tylko jedno zwycięstwo i zajęły odległe 8 miejsce. Rybicka miała wtedy dopiero 18 lat. I jak się okazało doświadczenie zdobyte na debiutanckich zawodach spowodowało, że cztery lata później osiągnęła swój największy sukces w karierze. XXVII olimpiada odbyła się w australijskim Sydney. Znowu próbowała swoich sił w rozgrywkach indywidualnych i niestety tak jak w Atlancie odpadła po pierwszym boju. Przegrała 9:15 z reprezentantką Chin Meng Jie. Zmagania drużynowe przybrały zupełnie inny obrót. Skład reprezentacji narodowej uległ zmianie. Pozostała w niej Wolnicka-Szewczyk a nowymi zawodniczkami były Sylwia Gruchała oraz Magdalena Mroczkiewicz. Polki rozpoczęły bardzo dobrze. W pierwszym pojedynku rozprawiły się z reprezentacją Państwa Środka 45:33. To dało nam prawo występu w półfinale. Tam odprawiliśmy z kwitkiem Niemki. Po wspaniałych walkach wygraliśmy 45:34. W potyczce o najwyższy stopień podium spotkaliśmy się z Włoszkami. Niestety nie było na nie mocnych. Polegliśmy 36:45. Tym samym drużyna, w której składzie była Rybicka wywalczyła srebrny medal igrzysk. To największe osiągnięcia florecistki z Sopotu w jej karierze. To był jej ostatni występ na olimpiadzie.
- Szkoda, że w 2004 roku w Atenach nie było drużynowego floretu (…) Wtedy byłyśmy w szczycie formy. Szkoda, ale życie to nie jest koncert życzeń. Bronie zmieniają się rotacyjnie na igrzyskach i wtedy wypadło na nas. Wyników i atmosfery w drużynie, Sylwia jako kończąca, my na różnych pozycjach, tego nikt nam nigdy nie zabierze. To naprawdę były złote lata polskiej szermierki - wspominała Anna Rybicka.
REKLAMA
Upragniony krążek z najcenniejszego kruszcu
Po wyjątkowym sukcesie w Sydney przyszły kolejne bardzo dobre wyniki. W październiku 2003 roku odbyły się mistrzostwa świata w stolicy Kuby Hawanie. Polki jechały tam jako zdecydowane faworytki do czołowej trójki zawodów. W składzie zaszła jedna zmiana. Odeszła Wolnicka-Szewczyk a w jej miejsce pojawiła się Małgorzata Wojtkowiak. Po brawurowej postawie na szermierczych karaibskich planszach wywalczyły krążek z najcenniejszego kruszcu. W finale pokonały Rosjanki 45:36. Ostatnim jej sukcesem na międzynarodowych turniejach był występ na czempionacie globu w 2010 r., który odbył się w stolicy Francji. Ten start spiął klamrą całą karierę urodzonej w Gdyni zawodniczki. W pierwszym pojedynku zdeklasowały Rosjanki 45:29. W drugim rozprawiły się z Koreą Południową 41:37. Jednak w potyczce o najwyższy laur trafiły na Włoszki. Nie udało się ich pokonać. Polegliśmy 37:45.
- W 2010, zdobyłyśmy z Sylwią, Kasią i Karoliną (Gruchałą, Kryczało i Chlewińską przyp. red.) srebrny medal mistrzostw świata w Paryżu w drużynie, z Longinem Szmitem w roli trenera reprezentacji - stwierdziła Rybicka.
Wywalczyła swoje ostatnie wielkie trofeum pod kierunkiem szkoleniowca, dzięki którem zainteresowała się szermierką i rozpoczęła swoją karierę. W międzyczasie zdobyła także jeden drugi i dwa najniższe stopnie podium na czempionatach globu. W Europie także odnosiła sukcesy. Dwukrotnie wywalczyła złoto oraz czterokrotnie brąz. Na Polskim rynku udało się jej tryumfować czterokrotnie w rywalizacji indywidualnej.
- Uważam, że szermierka to jest sport, w którym doświadczenie odgrywa dużo większą rolę niż niektóre parametry czysto fizyczne jak szybkość, dynamika. Oczywiście są to ważne cechy, ale one doświadczenia nie zastąpią. Natomiast doświadczenie może je zastąpić - zauważyła urodzona w Gdyni sportsmenka.
REKLAMA
Jednak innego zdania były władze Polskiego Związku Szermierczego.
Koniec kariery
Mimo olbrzymiego bagażu doświadczeń, 33 letnia zawodniczka przestała cieszyć się uznaniem selekcjonerów drużyny narodowej. Na zawody jeździła dzięki wsparciu klubu bądź sama opłacała koszty startów.
- Początków decyzji o zakończeniu kariery należy szukać w 2013 roku. Zajęłam wówczas szóste miejsce na Pucharze Świata w Gdańsku wygrywając z utytułowanymi zawodniczkami z pierwszej szesnastki i wylądowałam najpierw na trzecim, a potem na drugim miejscu krajowego rankingu. A mimo to nie byłam brana na żadne zgrupowania - stwierdziła srebrna medalistka olimpijska.
Zarządzający PZS skreślili ją. Mimo olbrzymiej, zdobytej na planszach całego świata wiedzy nie była im już potrzebna. Inwestowali w młodzież nie myśląc o tym, że powinna się ona uczyć u boku wielokrotnej tryumfatorki największych imprez szermierczych globu.
REKLAMA
- Decyzja o zakończeniu trenowania była dla mnie wyjątkowo trudna – zauważyła Anna Rybicka w 2015 roku.
Na szczęście nie zerwała ze swoim ukochanym sportem. Udziela się w szkółce szermierczej dla dzieci z domów dziecka. Prowadzi także zajęcia w Gdańskiej Szkółce Szermierki dla amatorów.
Źródła: wybrzeze24.pl, dziennikbaltycki.pl, przegladsportowy.pl, polskieradio.pl, sportdziennik.com
AK
REKLAMA
REKLAMA