5 lat temu zginął Michele Scarponi

5 lat temu podczas treningu zginął włoski kolarz Michele Scarponi. Zwycięzca Giro d’Italia

2022-04-22, 05:01

5 lat temu zginął Michele Scarponi
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Ostatni tryumf

21 kwietnia 2017 roku zakończył się pięcioetapowy wyścig kolarski Tour of the Alps. Większość startujących w nim teamów traktowała go jako ostatni etap przygotowań do mającej wystartować 5 maja jubileuszowej 100 edycji klasyka kolarskiego Giro d’Italia. Wziął w nim udział także zespół Astana. W jego barwach ścigał się w tych zawodach włoski kolarz Michele Scarponi. Wygrał pierwszy odcinek i po zakończeniu piątego zwyciężył w klasyfikacji generalnej. Wracał do domu w bardzo dobrym nastroju.

- Mogę uważać się za nestora grupy, mimo to należę do żelaznej klasy zawodników. Mój przepis na sukces to dużo treningu i dużo pasji do jazdy na rowerze (…) Ze swojej strony w pełni uszanuję swoją rolę kapitana (taką role pełnił na wszystkich dużych wyścigach jeżdżąc w Astanie przyp. red.) i jak zawsze dołożę wszelkich starań, aby walczyć w klasyfikacji generalnej i, jeśli nadarzy się okazja, wygrać znaczący etap - wspominał 38 letni Scarponi o swoich planach dotyczących startu w Giro d’Italia.

Tragiczny zbieg okoliczności

Zaraz po Tour of the Alps wrócił do swojej rodzinnej miejscowości Filottrano. To licząca nieco poniżej 10 tys. ludzi osada położona w centralnej części Półwyspu Apenińskiego. Jak to miał w zwyczaju już następnego dnia rano wsiadł na rower i ruszył na trening. W okolicy 8:00 rano 22 kwietnia wracał już do siebie. Jechał po głównej ulicy wjazdowej do miasteczka. Przemieszczał się po uprzywilejowanej Via dell’Indrustia. Wjechał na skrzyżowanie z Via Schiavoni. Do domu miał już tylko kilkadziesiąt metrów. W tym momencie uderzyła w niego furgonetka. Zderzenie było tak silne, że kolarz nie miał szans na przeżycie. Zginął na miejscu. Kierowcą pojazdu okazał się miejscowy rzemieślnik Giuseppe Giaconni. Przyjaciel ojca Michele.

- Znamy się dobrze. Straciłem syna, ale też o nim myślę - powiedział po tragicznym wypadku Giacomo, tata Scarpniego.

REKLAMA

Zatrzymany przez policję kierowca stwierdził, że wjeżdżając na skrzyżowanie nie widział kolarza. Rozpoczął się proces karny, który trwał do lutego następnego roku. Sprawca tragedii nie doczekał jego zakończenia. Zmarł na raka przed ogłoszeniem wyroku.

 

Hołd zmarłemu koledze

Cykliści na cały świecie natychmiast uczcili pamięć Scarponiego. Na pierwszych zawodach po wypadku, Tour of Croatia uczczono go minutą ciszy. Tryumfator tego wyścigu, bliski przyjaciel Michele, Włoch Vincenzo Nibali dedykował mu zwycięstwo. Na jednodniowym klasyku Liege-Bastogne-Liege w Belgii pożegnano go rzęsistymi oklaskami. Jego zwycięzca Hiszpan Alejandro Valverde przekazał wygraną rodzinie zmarłego kolegi. Do kondolencji dołączyli się także kibice piłki nożnej. Przed meczem Juventusu Turyn z Genuą uczczono urodzonego w Filottrano kolarza minutą ciszy. Pogrzeb Scarponiego odbył się 25 kwietnia na stadionie w jego rodzinnej miejscowości. Uczestniczyło w nim ponad 5 000 osób.

Kilka dni później szefowie Astany ogłosili, że na 100 Giro d’Italia ich zespół pojedzie w ośmioosobowym składzie. Dziewiąte miejsce zostało zarezerwowane dla zmarłego cyklisty. Szesnasty etap wyścigu dookoła Włoch wiodącym przez przełęcz Mortirolo poświęcono Scarponiemu. Właśnie tam odniósł swoje ostatnie etapowe zwycięstwo na tych zawodach. Słowak Peter Sagan po wywalczeniu tytułu mistrza świata w wyścigach szosowych stwierdził, że dedykuje je swojemu przyjacielowi. W marcu 2018 roku na cześć zmarłego kolarza organizatorzy Tirreno-Adriatico oświadczyli, że jeden z etapów tego tour-u zakończy się w rodzinnej miejscowości Michele, Filottrano. Jeszcze długo czczono pamięć zmarłego w tragicznych okolicznościach cyklisty.

REKLAMA

„L’aquila e le sue colline”

Na cześć włoskiego kolarza została założona przez jego brata Marco fundacja „L’aquila e le sue colline”. W tłumaczeniu jej nazwa brzmi „Orzeł i jego wzgórza”. Jej głównym celem jest uświadamianie opinii publicznej o wszelkich kwestiach związanych z bezpieczeństwem osób poruszających się rowerami po jezdniach. Szczególny nacisk kładzie ona na edukację dzieci i młodzieży w tym względzie.

- Wspólnie z chłopakami z Grupy Rowerowej „Michele Scarponi” i Gminy Filottrano stworzyliśmy fundację „Orzeł i jego wzgórza”, która zawiera szereg naprawdę ciekawych inicjatyw dotyczących bezpieczeństwa. Stworzyliśmy ją właśnie po to, by uhonorować Michele i podnieść świadomość obywateli na temat bezpieczeństwa na drogach - stwierdził Marco.

Działa ona po dzień dzisiejszy.

Początki

Scarponi przyszedł na świat 25 września 1979 roku. Urodził się w małej miejscowości, w której w każde jej miejsce najszybciej można było dojechać jednośladem.

REKLAMA

- Mieszkaliśmy na wsi z dziadkami, kuzynami, polami i niezbędnymi rowerami. To wytrwałość, wysiłek, pot, wspinaczka. Michele był zawsze mecenasem całego szeregu wartości, które przyczyniają się do urzeczywistniania dziecięcych marzeń (…) Jeśli istnieje słowo, które naprawdę pasuje do Michele, to jest nim słowo rodzina - wspominał swojego brata Marco.

Scarponi tak się zauroczył kolarstwem, że postanowił całkowicie mu się oddać. Mając 23 lata przeszedł na zawodowstwo. Wystartował w swoim debiutanckim Giro d’Itala, na którym zajął osiemnaste miejsce. W 2004 roku wziął udział w przedostatniej edycji Wyścigu Pokoju. Został jego zwycięzcą. W 2011 r. odniósł swój największy sukces. Był wtedy kolarzem grupy Lampre. Uczestniczył w 94 edycji tour-u wokół Półwyspu Apenińskiego. Nie wygrał żadnego z etapów, ale w końcowej klasyfikacji uplasował się na drugiej pozycji. 6 minut i 10 sekund za tryumfatorem Hiszpanem Alberto Contadorem. Jednak rok później okazało się, że kolarz z Półwyspu Iberyjskiego został zdyskwalifikowany za doping. Jego pierwsza pozycja w Giro d’Italia została anulowana. Tym samym urodzony w Filottrano cyklista został jego zwycięzcą. W swoim portfolio miał jeszcze wygraną w Tirreno-Adriatico z 2009 r.

- Umiem znaleźć wspólny język ze wszystkimi zawodnikami i zawsze staram się stawić czoła sportowym wyzwaniom będąc człowiekiem, który wykonuje bardzo męczącą, ale jednocześnie piękną pracę. W grupie dobrze się bawię i po tylu latach rower zawsze pozostaje moją wielką miłością - zauważył Michele Scarponi niedługo przed tragicznym wypadkiem.

Źródła: repobblica.it, leggopassword.it, sportfair.it

REKLAMA

AK

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej