70 lat temu urodził się kolarz Zbigniew Szczepkowski
Zbigniew Szczepkowski, olimpijczyk z Montrealu.
2022-05-04, 05:00
Sportowiec w mundurze
W powojennych latach, kiedy w naszym kraju panował ustrój komunistyczny, powstawały jak grzyby po deszczu resortowe kluby sportowe. Państwo nie szczędziło grosza na rozwój szeroko rozumianej kultury fizycznej. Tak narodziło się dużo zespołów wojskowych, milicyjnych czy kolejowych. W większości przypadków zasilane były one zawodnikami, którzy w różnej formie pracowali dla konkretnych służb. Nie inaczej było w polskiej armii. Do najsławniejszych klubów należą do dnia dzisiejszego Legia Warszawa, Śląska Wrocław czy Zawisza Bydgoszcz. Już nie są finansowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej, ale w świadomości kibiców pozostaną na zawsze wojskowymi. Ich przewaga nad pozostałymi teamami polegała na tym, że mogli ściągnąć do siebie każdego młodego człowieka w wieku poborowym. A ci, kiedy już zawitali w ich progach, w większości wypadków zostawali zawodowymi żołnierzami. Taką drogę przeszedł Zbigniew Szczepkowski. Wyjątkowo uzdolniony kolarz. Karierę rozpoczynał na północy Polski. Zaszczytny obowiązek służby naszemu kraju odbył, i tam już pozostał do końca zawodniczej kariery, w klubie ze stolicy. Dosłużył się także stopnia chorążego sztabowego. A na niwie sportowej właśnie w rozgrywkach wojskowych zdobywał największe laury. Został dwukrotnym zwycięzcą Pucharu Ministra Obrony Narodowej. Po raz pierwszy uczynił to w 1982 roku. Dwanaście miesięcy później powtórzył ten wyczyn. Ostatni sukces odniósł w 1986 r. kiedy drugi raz w karierze wywalczył drugie miejsce na podium.
- Wyścig, którego trasa przebiegała przez centrum Warszawy przyciągał tłumy. Sama trasa była niezwykle ciężka. To było zupełnie inne ściganie. O wyścigu mówiło się, że są to mistrzostwa Polski w kryterium ulicznym. Szkoda, że już nie ma tej atrakcyjnej imprezy w Warszawie - wspominał Zbigniew Szczepkowski.
Ściganie w barwach czerwono biało zielonych zakończył po dwóch latach od tego osiągnięcia.
Kolarski omnibus
4 maja 1952 roku w Nowogardzie, miejscowości liczącej nieco ponad 15 000 mieszkańców przyszedł na świat Zbigniew Szczepkowski. Jak każdy maluch wsiadł pewnego dnia na rower i od tego momentu nie rozstawał się z jednośladem. W tamtych czasach nie było specjalizacji. Kolarze startowali we wszelkiego rodzaju zawodach bez względy na to czy odbywały się one na szosie czy na torze. Tej zasadzie hołdował zawodnik z północno zachodniej Polski. Ścigał się wszędzie. Osiągał całkiem dobre rezultaty. To spowodowało, że postanowili go pozyskać trenerzy Legii. I to dało niesamowity impuls jego karierze. Rok po przeprowadzce do stolicy wystąpił na torowych mistrzostwach świata w belgijskim Liege. Zajął tam najlepszą w historii swoich startów pozycję. Był 5 w wyścigu drużynowym na dochodzenie na dystansie 4000 metrów. Z kolei najwyższe miejsce jakie zajął na czempionacie globu na asfalcie była 56 pozycja w rywalizacji indywidualnej uzyskana w Angielskim Goodwood w 1982 r. Na polskim rynku mógł poszczycić się wieloma tytułami mistrza kraju. Gdy miał 28 lat wspólnie z Czesławem Langiem, Stefanem Ciekańskim oraz Lechosławem Michalakiem został zdobywcą tytułu szosowego mistrza Polski w jeździe zespołowej na dystansie 100 kilometrów. Na tym samym czempionacie w zmaganiach indywidualnych finiszował na trzeciej pozycji. Wygrał Tadeusz Mytnik przed Janem Jankiewiczem. W zmaganiach na torze także w drużynie wywalczył pięciokrotnie tytuł krajowego czempiona na dystansie 4 km na dochodzenie
REKLAMA
Marzenie każdego sportowca
Rok po występie na debiutanckich mistrzostwach świata pod dachem dostąpił wielkiego zaszczytu. Został reprezentantem naszego kraju na XXI igrzyskach. Odbyły się one w kanadyjskim Montrealu. Wspólnie z Langiem, Jankiewiczem oraz Krzysztofem Sujką stanowili zespół biało czerwonych, który miał rywalizować na 4000 metrów na dochodzenie. W walce o wejście do półfinału natknęli się na późniejszego brązowego medalistę Wielką Brytanie. Niestety nie udało im się pokonać przeciwnika. Przegrali, ale uzyskali czas 4:27,21 co w ostatecznym rozrachunku dało Polakom 5 miejsce. Złoty medal zdobyli reprezentanci Republiki Federalnej Niemiec pokonując w finale ekipę Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Nigdy więcej nie udało się Szczepkowskiemu pojechać na olimpiadę.
Nie miał zamiaru rozstawać się z ukochaną dyscypliną
W wieku 36 lat postanowił zostawić wyczyn. Ale nie zrezygnował z kolarstwa. Uznał, że powinien szkolić młode pokolenia miłośników jednośladów. Dosyć szybko okazało się, że ma wybitne predyspozycje do zarządzania zespołami. W 2000 roku został Dyrektorem Sportowym pierwszej grupy zawodowej Servisco Koop Warszawa. Później dyrygował jeszcze DHL-Author Warszawa oraz Bank BGŻ Team.
- Marzenie może być tylko jedno, mianowicie Tour de France. Osiągnąłem w kraju wszystko, bo moi kolarze wygrywali wszystkie liczące się wyścigi, od Bałtyk-Karkonosze, przez Wyścig Pokoju, po Tour de Pologne. Chciałbym jako trener, żeby moja ekipa stanęła na starcie Wielkiej Pętli. Oczywiście myślę tutaj co najmniej o wygraniu etapu, czy też zdobyciu „jakiejś” koszulki. Chyba, że miałbym nieograniczony budżet jak US Postal, wtedy wygranej w „generalce” nie oddałbym nikomu - wspominał z humorem o swoim najskrytszym pragnieniu Szczepkowski.
Jednak nie udało mu się zrealizować swoich „zawodowych” celów.
REKLAMA
W 2013 r. został doceniony przez twórców „Alei Sław Kolarstwa” w Sobótce. Odsłonił swój głaz z pamiątkowym wpisem poświęconym jego osobie.
W nocy z 3 na 4 lutego 2019 roku zmarł w Warszawie. Pochowany został w swoim rodzinnym mieście.
- Zbyszek. Wspaniały kompan, świetny kolarz, osobowość. Razem od juniora przez kluby, po dorosłą reprezentację. Pół kolarskiej przygody w jednym pokoju. Zawsze można było liczyć na Jego pomoc i dobre słowo. Aż się wierzyć nie chce, że już nie porozmawiamy. Będzie mi Cię bardzo brakowało. Wyrazy współczucia dla najbliższych - stwierdził Czesław Lang ikona polskiego kolarstwa
Źródła: olimpijski.pl, naszosie.pl, bikeworld.pl, magazynrowerowy.pl, poldka-zbrojna.pl, legia.net
REKLAMA
AK
REKLAMA