Przeciwko wojnie, inflacji i mikromanii. Felieton Miłosza Manasterskiego
Podczas konwencji w Markach prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział dalsze wsparcie dla Ukrainy, twardą obronę Polski przed zagrożeniami i zdecydowaną walkę z inflacją jako zadania dla rządu. Wyzwaniem wskazanym przez Jarosława Kaczyńskiego, któremu powinniśmy przeciwstawić się wszyscy, jest mikromania niszcząca naszą narodową wspólnotę.
2022-06-05, 00:14
Lider Prawa i Sprawiedliwości swoim przemówieniem w Markach nade wszystko po raz kolejny potwierdził swoją przywódczą rolę - nie tylko w Zjednoczonej Prawicy, ale w całym środowisku patriotycznym. Rozwój wydarzeń w ostatnich miesiącach stał się potwierdzeniem wielkości politycznej Jarosława Kaczyńskiego i jego śp. brata Lecha Kaczyńskiego, których prognozy i diagnozy dla Polski, Europy i świata okazały się niesłychanie precyzyjne. Trudno szukać w Europie polityków o podobnej przenikliwości. To dzięki ich zdolności przewidywania i skuteczności współczesna Polska okazała się najlepiej przygotowana na naszym kontynencie wobec wojny hybrydowej, kryzysu energetycznego i agresji Putina.
Bez pychy, ale i bez fałszywej skromności prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński przedstawił podczas konwencji w Markach efekty sześciu i pół roku rządów swojej partii przekładając je na obiektywny język ekonomii. Pokazując radykalne zmiany w budżecie państwa od momentu przejęcia przez PiS władzy z rąk Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. To konkrety, które są jednoznacznym wskaźnikiem efektu "dobrej zmiany", takie jak choćby o 200 miliardów większy budżet państwa. To także miary o charakterze obiektywnym. Rząd, za którego władzy nie ma wzrostu gospodarczego, budżet się kurczy a bezrobocie i ubóstwo rośnie, nie może być przecież oceniany pozytywnie, nawet jeśli przez zagranicę jest komplementowany.
Efektywność ekonomiczna jest koronnym argumentem, którym PiS będzie się posługiwał w najbliższej kampanii wyborczej. Zwłaszcza, że nie chodzi o żadną żonglerkę cyframi i magiczne tabelki, które mają nas przekonać, że jesteśmy jakąś zieloną wyspą na czarnym oceanie kryzysu. Efekty dobrego zarządzania budżetem i państwem (jak to prezes Jarosław Kaczyński określi wprost: ukrócenia kradzieży pieniędzy podatników) są powszechnie odczuwalne. Przekładają się na inwestycje państwowe i samorządowe, przekładają się na sferę bezpieczeństwa, komunikacji i zdrowia. Są widoczne w portfelach Polaków, w których jest więcej pieniędzy dzięki korzystnym i radykalnym zmianom podatkowym, podwyżkom pensji minimalnej a także za sprawą bardzo licznych programów społecznych adresowanych do rodzin i seniorów.
- Konwencja PiS. Jarosław Kaczyński ogłosił wielką "mobilizację" całej Zjednoczonej Prawicy
- Polska na czele pomocy dla Ukrainy. Jarosław Kaczyński: to nasz polityczny i moralny obowiązek
Z różnych powodów żaden z rządów po 1989 r. nie zbliżył się nawet do połowy efektywności finansowej i zarządczej gabinetów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Wręcz odwrotnie, wiele poprzednich rządów, świadomie lub nie, przyczyniło się do osłabiania państwa i ubożenia społeczeństwa. Władza PiS to czas prosperity całego społeczeństwa trwającej bez zakłóceń do czasu pandemii. Dzisiaj do tej "plagi", jak określił COVID-19 prezes Jarosław Kaczyński, dołączyły dwie kolejne: wojna i putininflacja, które mogą (ale nie muszą) zaszkodzić wzrostowi kraju, który szybko wrócił na ścieżki rozwoju sprzed pandemii. Bank Goldman Sachs z optymizmem prognozuje dla Polski na ten rok 6 proc. wzrostu PKB, czyli więcej niż w rekordowym 2019 r., zakładając stabilność gabinetu Mateusza Morawieckiego w tym okresie.
Dobrą kondycję gospodarczą Polski obrazuje skala naszej pomocy dla Ukrainy. Jak podkreślał sam Jarosław Kaczyński nasza pomoc dla tego państwa, biorąc pod uwagę różne formy zaangażowania, jest największa na świecie, choć na tym etapie, jak dodał wicepremier, nie można jeszcze głośno mówić o wszystkich działaniach Warszawy na rzecz Kijowa.
Pomoc ta nie byłaby możliwa bez rządów Prawa i Sprawiedliwości od 2015 roku prowadzących dywersyfikację energetyczną, wzmacniającego wojsko, rozwijającego gospodarkę i zasypującego nierówności społeczne. Także to, że w Polsce udało się przyjąć ponad dwa miliony uchodźców nie budując ani jednego obozu dla nich, jest pośrednio efektem budowy przez PiS klasy średniej oraz systemowej likwidacji ubóstwa. Polskie społeczeństwo w kondycji finansowej z 2015 roku nie mogłoby wesprzeć tak hojnie tak licznie przybywających Ukraińców, ponieważ zwyczajnie nie byłoby go na to stać. Polska armia nie mogłaby przekazywać broni, sprzętu wojskowego i amunicji, a polskie spółki skarbu państwa nie mogłyby ofiarować tak pokaźnej pomocy humanitarnej, niezależnie od woli i motywacji.
Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu mówił także o patriotyzmie, którzy w czasach pokoju dla wielu stał się tylko "pozytywną emocją". Wojna na Ukrainie pokazuje zaś, że patriotyzm to bardzo poważne zobowiązanie. Bohaterska postawa Ukraińców, jak i haniebne działania Rosjan dążących do ich fizycznego i kulturowego zniszczenia mówią nam, że historia narodów Europy wcale nie zmierza ku końcowi. I że Polacy, podobnie jak Ukraińcy muszą być gotowi do walki o swoje przetrwanie w świecie, w którym wciąż rządzi brutalna siła, a nie prawa międzynarodowe, poszanowanie różnorodności i górnolotne deklaracje praw człowieka.
REKLAMA
Jako naród liczny i zamożny, naród posiadający światłych liderów, wybitnych artystów, naukowców i sportowców, nie powinniśmy się obawiać o naszą przyszłość. A jednak zagrożenie dla Polski jest bardzo poważne. Trudno bowiem walczyć o zwycięstwa z fatalną samooceną, z przekonaniem, że na nie się nie zasługuje. Jarosław Kaczyński dotknął w swoim przemówieniu samego sedna polskiej słabości, którą lider PiS celnie określił jako mikromanię. To diagnoza, nie pierwsza postawiona przez lidera PiS, niesłychanie trafna. Mikromania, czyli mania małości, w Polsce bardzo mocno uwidacznia się w postawach społecznych, przekazach medialnych czy działaniach polityków.
Jak ponad tysiącletni naród bohaterów, wynalazców i artystów może popaść w tak potężne kompleksy stające się chorobą umysłową? Doświadczenie niemieckiej okupacji, stalinizmu i komunizmu pozostawiło w polskiej duszy liczne rany. Dlaczego nie zostały one jednak wygojone po odzyskaniu suwerenności w latach 90-tych ubiegłego wieku? Chyba dlatego, że mało kto próbował je leczyć. Zamiast uzdrowienia, choroba została pogłębiona za pomocą pedagogiki wstydu, negacji historycznych faktów i takiego kształtowaniu obrazu własnego Polaków i ich państwa, by nie dostarczał on najmniejszych powodów do samozadowolenia.
- Rozwój polskiej armii. Prezes PiS: wydatki na obronność wzrosły niemal o 70 proc.
- Jarosław Kaczyński o sytuacji gazowej: jesteśmy bezpieczni
Jednym z czołowych "propagatorów" (a może jednocześnie ofiar?) mikromanii jest Donald Tusk, który już w latach osiemdziesiątych twierdził, że "polskość to nienormalność". Mikromania za sprawą Tuska patronuje całej Platformie Obywatelskiej, która mniej lub bardziej wprost przekonuje swoich wyborców, że najlepszym wyjściem byłoby wyrzec się tożsamości narodowej, rozpłynąć się w niezdefiniowanej europejskości a stery władzy oddać władzy "mądrzejszym" urzędnikom z Brukseli.
REKLAMA
Doskonałym obrazem tego zjawiska (schorzenia?) i jego zaraźliwości jest działalność Tomasza Lisa, byłego redaktora naczelnego "Newsweeka". Tomasz Lis prowadził niegdyś autorski program telewizyjny pt. "Co z tą Polską?". Już samo nazwanie tak programu zawierało stwierdzenie, że jest źle, że z Polskę toczy nieznana choroba, której diagnozy poszukuje prowadzący. Tytuł nie dawał nadziei, ale zaznaczał dystans badacza od obiektu jego badania, z którym niewiele go łączy prócz zawodowej ciekawości, w najlepszym razie pewnej dozy współczucia. Gdyby autor programu i widz mieli poczuć identyfikację z własną ojczyzną, musieliby pytać "Co z NASZĄ Polską?". Ale nie to, było celem audycji, tylko przekaz mówiący, że być może Polska nie przetrwa, ale my widzowie, jeśli się od niej odsuniemy na odpowiednią odległość, mamy szansę przeżyć.
Skutkiem mikromanii jest bowiem niszczenie poczucia narodowej wspólnoty i państwowości. Przecież nikt, kto ma jakiekolwiek poczucie indywidualnej wartości, nie będzie chciał się identyfikować z "tą" - w domyśle "chorą" - Polską. Zaledwie kilka dni temu politolog Marek Migalski zupełnie na serio pytał zirytowany w mediach społecznościowych, dlaczego Polacy cieszą się z sukcesów sportowych Igi Świątek, bo jego zdaniem "zwykłych Polaków" z Igą Świątek nic nie łączy poza językiem…
Liczne grono przedstawicieli elit III RP, do których zalicza się także Migalski, zbudowało swoje własne poczucie wartości właśnie na przekonaniu, że są lepszymi, mądrzejszymi i piękniejszymi od "tego kraju" w którym przyszło im żyć. Polski nieprawdziwej, Polski nieudaczników i przegrywów, odmalowanej w najczarniejszych barwach i zohydzanej codziennie w takich mediach jak TVN czy Onet. Dla "ludzi sukcesu", "prawdziwych Europejczyków" karmionych tego rodzaju wizjami Polski i Polaków odcięcie się od polskości jest w pewnym sensie odruchem.
- Centralny Port Komunikacyjny. Prezes PiS: ta inwestycja postawi nas w centrum Europy
- "To sprawa naszej integralności terytorialnej". Prezes PiS o znaczeniu przekopu Mierzei Wiślanej
Zarówno zjawisko odseparowania się tzw. elit II RP od społeczeństwa (które zaprzecza ich definiowaniu jako elity, ta bowiem z definicji jest jego częścią), jak i dążenie do zanegowania łączących nas wszystkich więzów krwi, historii, kultury i wartości, są w obliczu realnego zagrożenia bezpieczeństwa państwa niezwykle problematyczne. Stąd wezwanie do działania członków i zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, wystosowane przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego podczas mareckiej konwencji.
Potrzebna jest pełna mobilizacja środowisk patriotycznych, by stawić czoło bardzo poważnym wyzwaniom. Jak powiedział lider Zjednoczonej Prawicy przed Polską wielka szansa, by odwrócić układ sił w Europie, by Warszawa była kluczową stolicą w naszej części świata, by ze zdaniem Polaków liczono się na Wschodzie i na Zachodzie. To jednak będzie wymagać wysiłku i odrzucenia patologicznych schematów myślowych utwierdzających nas w braku własnych zdolności, możliwości i sił. W tym sensie być może ważniejszą od walki z pandemią, koronakryzysem, putininflacją czy nawet agresywnymi działaniami Federacji Rosyjskiej, będzie nasza własna, wewnętrzna walka z powszechną mikromanią.
Miłosz Manasterski
REKLAMA