40 lat temu urodził się Marcin Dołęga

Marcin Dołęga, brązowy medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów z Pekinu

2022-07-18, 05:00

40 lat temu urodził się Marcin Dołęga
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Łuków to liczące około 30 000 mieszkańców miasto na wschodzie Polski. Tam  18 lipca 1982 roku urodził się Marcin Dołęga. Jako bardzo postawny młodzian zainteresował się podnoszeniem ciężarów. Akurat w lokalnym klubie Orlęta taka sekcja funkcjonowała. Zabrał się ochoczo do treningów. W czasie swojej kariery osiągnął wiele spektakularnych sukcesów, na czele z trzecim miejsce na olimpijskim podium.

Przerwana kariera

Marcin Dołęga już w wieku 19 lat odniósł pierwszy wielki sukces. Wywalczył juniorski tytuł mistrza świata. Rok później potwierdził swoją supremację zostając młodzieżowym czempionem starego kontynentu. Mimo tak młodego wieku miał bardzo konkretną wizje tego co trzeba zrobić aby dojść na ciężarowe szczyty.

- Sukces rzadko przychodzi szybko, ale konsekwentne trzymanie się obranej drogi zawsze przynosi pożądane efekty. W sporcie, ale i nie tylko, liczy się przede wszystkich wytrwałość, cierpliwość i pokora (…) W większości dyscyplin sportowych, tak i w podnoszeniu ciężarów, zawodnik musi przygotować się na ciężką pracę, bo bez tego nie da rady osiągnąć sukcesu. Oczywiście do tego potrzebny jest talent i szczęście - zauważył Dołęga.

Hołdując tym zasadom realizował swoja profesjonalną drogę. Jednak nagle została ona w dosyć brutalny sposób przerwana. Badania antydopingowe, przeprowadzone wśród ciężarowców polskiej drużyny narodowej, wykazały w jego organizmie podwyższony poziom testosteronu. Marcin stwierdził, że przyjmował jedynie medykamenty i odżywki zalecane przez ówczesnego selekcjonera kadry Ryszarda Szewczyka. Dla szkoleniowca skończyło się to zwolnieniem z pracy. Dołęga otrzymał dwuletnią dyskwalifikację. To był dla niego olbrzymi cios. Postanowił zrezygnować z uprawiania sportu. Na szczęście tak się nie stało. Pomocną dłoń wyciągnęli do niego trenerzy Startu Otwock. Tam nadal ćwiczył swoją ukochaną dyscyplinę.

REKLAMA

Powrót na szczyty

Zaraz po zakończeniu karencji udał się do nadmorskiego Władysławowa na mistrzostwa Europy. W swojej koronnej kategorii 105 kg był bezkonkurencyjny. W dwuboju uzyskał 424 kilogramy ustanawiając przy okazji ówczesny rekord świata w rwaniu wynikiem 199 kg. To był tryumfalny powrót. W pokonanym polu został srebrny medalista Rosjanin Władimir Smorczkow oraz trzeci Alexandru Bratan z Mołdawii. Tajemnicą sukcesu był sposób trenowania jaki wypracował sobie w Otwocku.

- W okresie przygotowawczym, gdy zaczynam sezon i robię dużo powtórzeń, to dziennie podnoszę około 20 ton. W tym okresie, kilkanaście dni przed startem, około 5 ton - stwierdził Dołęga.

W tym samym roku udał się do odległej Dominikany na czempionat globu. Tam potwierdził swoją supremacje. Okazuje się, że podnoszenie ciężarów to nie tylko dźwiganie kilogramów. Aby być najlepszym trzeba być także zdolnym taktykiem. Po rwaniu nasz reprezentant przegrywał z Rosjaninem Dmitryjem Łapikowem o 1000 gram. Polak zaliczył 193 kg. W podrzucie sytuacja była niezmiernie ciekawa. Sowiet zaliczył 220 kg. Zawodnik Startu zaczekał z ostatnia próbą do tego momentu. To było ryzykowne zagranie bo mógł przegrać medal. Ale on znał swoje możliwości. Zadysponował 222 kg. Musiał podnieść większy o 2 kg ciężar. Przy równym wyniki o miejscu decyduje waga zawodnika a Marcin był cięższy od Rosjanina. Manewr taktyczny przyniósł efekt. Próba została zaliczona i w ten sposób Dołęga został czempionem świata.

Marzył o olimpijskim złocie

W 2008 roku miała odbyć się w stolicy Chin XXIX największa sportowa impreza świata. Polak jechał na nią w roli faworyta. Jednak nie był w pełni sił.

REKLAMA

- Śmiejemy się, że sport to zdrowie, a zawodowstwo to kalectwo. Ciężary to ciężka dyscyplina (…) Do bólu można się przyzwyczaić. Przed igrzyskami w Pekinie ćwiczyłem mimo kontuzji prawego kolana - wspominał Dołęga.

Dolegliwość nie pozwoliła mu na walkę o najwyższy laur. W całym konkursie zaliczył tylko dwie próby. Pozostałe były nieudane. W pierwszym podejściu w rwaniu udało mu się podnieść 195 kg. To dawało mu drugie miejsce. Jednak podrzut zupełnie mu się nie udał. Jedyny ciężar jaki zaliczył to było 225 kg. W dwuboju uzyskał 420 kg co dało mu dopiero 4 pozycję. Wygrał Białorusin Andriej Aramnau. Drugi był Rosjanin Dmitryj Kłokow. Na najniższym stopni podium stanął jego odwieczny rywal Łapikow. Zaliczył ten sam rezultat, ale był lżejszy o 7 dekagramów od naszego reprezentanta. Polak zajął najgorsze z możliwych miejsc.

Jednak w 2016 r. brązowy medalista olimpiady w Pekinie został zdyskwalifikowany za używanie niedozwolonych substancji.

- W dniu 4 lipca br. do Polskiego Komitetu Olimpijskiego wpłynęło podpisane przez przewodniczącego MKOl dr Thomasa Bacha oficjalne pismo, informujące o przyznaniu polskiemu sztangiście kategorii do 105 kg - Marcinowi Dołędze brązowego medalu (…) U brązowego medalisty Dmitrija Łapikowa z Rosji po ośmiu latach wykryto środek dopingujący - brzmiał oficjalny komunikat PKOl.

REKLAMA

Tak nasz reprezentant został posiadaczem krążka z XXIX igrzysk, ale otrzymał go dopiero 8 lat po ich zakończeniu.

Chciał się odegrać w Londynie

Dołęga bardzo sumiennie starał się przygotować do występu na XXX olimpiadzie. W czteroletnim okresie przygotowawczym został ponownie i to dwa razy czempionem globu. W południowo koreańskim Goyangu oraz rok później w 2010 r. w tureckiej Antalyi.

- W moim wypadku musi być tak, że do dwóch razy sztuka. Do trzecich igrzysk mój organizm po prostu już raczej nie wytrzyma - stwierdził zawodnik z Otwocka.

Jednak podróż do stolicy Wielkiej Brytanii zupełni mu się nie udała. Spalił wszystkie podejścia w rwaniu i odpadł z rywalizacji.

REKLAMA

Niestety dwa lat później po raz drugi w karierze wykryto w jego organizmie niedozwolone substancję. Ponownie został zdyskwalifikowany na dwa lat. To spowodowało, że postanowił zakończyć karierę.

Spełnił swoje marzenie

14 lat na podeście dało mu olbrzymie doświadczenie. Mając taki bagaż sportowej wiedzy postanowił zostać szkoleniowcem.  

- Jeszcze jako czynny zawodnik marzyłem, by po zakończeniu kariery zostać trenerem. Dlatego też zdecydowałem się ukończyć kurs trenerski na uczelni AZS AWF w Białej Podlaskiej. Pod koniec 2015 roku właściciel klubu Feniks Siedlce pan Wojtek Wysocki zaproponował mi współpracę i tak zaczęła się moja przygoda trenerska - stwierdził Marcin Dołęga.

Sztangista wspaniale realizuje się w nowej dla niego roli.

REKLAMA

Źródła: olimijski.pl, sport.onet.pl, plskieradio24.pl, sportsiedlce.pl, sport.se.pl,

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej