"Chodzi o władzę, ale nie tę w spółce". Tarczyński o ujawnionym nagraniu rozmowy "GW" z zarządem Agory
- Na nagraniu usłyszeliśmy, że chodzi o władzę i pieniądze - powiedział w programie "#Jedziemy" w TVP Info europoseł PiS Dominik Tarczyński, komentując ujawniony przez portal tvp.info zapis dźwięku ze spotkania pracowników "Gazety Wyborczej" z kierownictwem Agory. Podkreślił również, że "nie chodzi o władzę w spółce".
2022-07-25, 09:45
Portal tvp.info ujawnił nagranie, które zostało zarejestrowane przez jednego z uczestników spotkania pracowników "Gazety Wyborczej" z zarządem Agory w listopadzie 2021 r. Tematem rozmowy był spór między gazetą a spółką, który powstał w związku z inicjatywą połączenia "GW" z należącym do wydawnictwa portalem gazeta.pl. Na antenie TVP Info europoseł PiS Dominik Tarczyński odniósł się to treści tych nagrań.
"Nie chodzi o władzę w spółce"
- Na nagraniu usłyszeliśmy, że chodzi o władzę i pieniądze. I nie chodzi o władzę w spółce - komentował polityk.
- Pytanie, na ile to medialne ramię zbrojne nadal możemy nazwać faktycznie niezależnym medium, bo to nie ja ich o to oskarżam, to słyszeliśmy na tym nagraniu. Są oskarżenia o brak rzetelności i działalności wbrew rzetelności, medium musi być niepodległe w swej działalności, a tutaj tego brakuje - dodał Dominik Tarczyński.
"Reszta mediów musiała zadowolić się ochłapami"
Zaznaczył również, że kiedy "Gazeta Wyborcza"powstawała i kiedy "świętowała swoje najlepsze dni, to były czasy Platformy Obywatelskiej". - Tylko w pierwszej kadencji PO "GW" otrzymała 51,6 proc. całości budżetu przekazywanego z rządu na ogłoszenia publiczne, to było ponad 40 mln zł - przypomniał.
Jak dodał, reszta mediów musiała zadowolić się "ochłapami, a »GW« jako wykładnik moralności dostawała tyle pieniędzy i udawali, że są tymi, którzy wiedzą, jak zrobić biznes". - Udawali, że potrafią sobie poradzić na rynku, że są kupowani, że są lubiani - mówił.
REKLAMA
- Kiedy się okazało, że już nie dostają ponad 40 mln zł po przegranych przez PO wyborach okazało się, że nikt ich nie czyta, nie dostają na reklamy i okazuje się, że ta grupka, która ich czyta, to Michnik i jego rodzina polityczna. Istotnym jest to, że ta frustracja, którą słyszymy na nagraniu, wojna wewnątrz tej rodziny - powiedział europoseł PiS.
nj, tvp.info
REKLAMA
REKLAMA