Wallace de Souza - mistrz

6 lat temu jeden z najlepszych atakujących świata, brazylijski siatkarz Wallace de Souza został mistrzem olimpijskim.

2022-08-21, 05:00

Wallace de Souza - mistrz
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Złota blask

Na XXIII letnich igrzyskach przeprowadzonych w 1984 roku po raz pierwszy w zmaganiach siatkarzy do głosu doszła Brazylia. Na parkietach Los Angeles wywalczyła srebro ulegając w finale gospodarzom 0:3. Później dwukrotnie udało się jej zdobyć najwyższy laur olimpijski. Miało to miejsce w 1992 oraz 2004 roku. Cztery lata później na zawodach w stolicy Chin Pekinie ulegli w finale reprezentacji Stanów Zjednoczonych 1:3. Uznano to za druzgocącą porażkę. Rozpoczęła się budowa nowej drużyny na miarę tryumfu w najważniejszych zawodach świata. Ówczesny selekcjoner Bernardo Rezende całkowicie przemeblował skład. W szeregach Canarinhos pojawił się nowy atakujący wówczas 21 letni Wallace de Souza. Od tego momentu stał się on podstawowym zawodnikiem teamu Brazylii. Drużyna udała się na XXX igrzyska do Londynu.

- Najważniejsza jest kwestia poświęcenia, oddania się w pełni. To właśnie powiedziałbym każdemu, kto chce zdobywać trofea. Musisz dać z siebie wszystko. Wtedy szansa, że dostaniesz to, czego chcesz, jest wysoka - zdradził de Souza swoją receptę na olimpijski sukces.

Wszystko szło zgodnie z planem. W ćwierćfinale odprawili Argentynę 3:0. W takim samym stosunku pokonali w meczu o wejście do finału Włochów. W pojedynku o krążek z najcenniejszego kruszcu przyszło im potykać się z Rosją. Po bardzo dramatycznym boju polegli 2:3 ulegając w tie-breaku 9:15. Znowu się nie udało. To co się nie powiodło w stolicy Wielkiej Brytanii musiało się udać w Rio de Janeiro.

- Będziemy musieli dużo popracować nad podaniem, inaczej stracimy przewagę w środku pola, co bardzo nam skomplikuje grę - zapowiadał de Souza.

REKLAMA

Cały zespół był wyjątkowo skoncentrowany. Przecież turniej miał odbyć się po raz pierwszy w historii w ich ojczyźnie. Każdy inny wynik niż pierwsze miejsce uznany byłby za klęskę narodową.

- Przed igrzyskami olimpijskimi w 2016 roku zastanawiałem się, dlaczego ciągle srebro? (…) Pozostawiało to gorzki posmak. Pomyślałem, że możemy wywalczyć coś bardzo dobrego. Nikt nie trenował więcej niż my, to fakt - zauważył atakujący zespołu, któremu nie udało się wywalczyć najwyższego lauru w Londynie.

Marzenia w końcu się ziściły. 21 sierpnia 2016 roku odbył się finał z zespołem Italii. Nie pozostawił żadnych wątpliwości kto powinien zawiesić złotek krążki na szyli. Canarinhos wygrali 3:0 i po 12 latach przerwy ponownie, po raz trzeci w swoich dziejach, zostali najlepszym zespołem igrzysk.

- Wywalczyłem największe osiągnięcie w mojej karierze - stwierdził Wallace de Souza zaraz po ostatnim pojedynku zawodów.

REKLAMA

Polskie przekleństwo

De Souza od czasu występu na igrzyskach w Londynie był podstawowym wyborem selekcjonera przy doborze atakujących. Na XVIII mistrzostwach świata Brazylijczycy chcieli powetować sobie porażkę odniesiona na olimpiadzie w Wielkiej Brytanii. Mundial odbył się w naszym kraju. Do meczu o złoto toczył się on zgodnie z oczekiwaniami teamu z Ameryki Południowej. W finale czekali na nich biało czerwoni. Pojedynek odbył się 21 września 2014 roku w katowickim Spodku. 12 500 kibiców obserwowało tę potyczkę. Wallace dwoił się i troił. Grał w każdym secie. Zdobył 18 punktów. Ale nie uchronił Canarinhos przed porażką. Polska wygrała 3:1. Tym samym zdobyliśmy drugi w naszej historii czempionat globu. 4 lata później zawody odbyły się na parkietach Italii i Bułgarii. Żółto zieloni byli zdecydowanymi faworytami. Opromienieni złotym medalem olimpijskim wywalczonym w swojej ojczyźnie wydawali się nie do pokonania.

- Drużyna była zgrana, każdy zawodnik miał indywidualne talenty, które wzajemnie się uzupełniały. Moim zadaniem było starać się jak najlepiej pomóc zespołowi, dobrze atakować i pomóc w odbiorach. Oczywistym naszym celem było dotarcie do finału mistrzostw i zostanie mistrzem – wspominał de Souza.

A jednak. W finale znowu natknęli się na naszą reprezentacje. Wallace ponownie zrobił wszystko co było w jego mocy aby zwyciężyć. Zdobył największą ilość punktów w swoim teamie. Nazbierał ich 14. Jednak nie był w stanie ustrzec Canarinhos przed porażką. Potyczka zakończyła się totalną deklasacją Brazylii. Polska tryumfowała 3:0.

- Za tą drużyną pójdę w ogień. Ci siatkarze są dla mnie jak moje dzieci. Gdybym nie ufał moim zawodnikom, nie byłoby drużyny. Ufam w stu procentach każdemu z moich czternastu graczy - cieszył się po meczu belgijski szkoleniowiec biało czerwonych Vital Heynen.

REKLAMA

Zostaliśmy po raz trzeci w dziejach czempionem globu.

Klasa światowa

Sao Paulo to największe miasto jakie znajduje się na południowej półkuli naszego globu. Leży nieopodal wybrzeża Oceanu Atlantyckiego w południowej części Brazylii. W nim 26 czerwca 1987 roku przyszedł na świat Wallace Leonardo de Souza. Sukcesy zaczął odnosić kiedy został zawodnikiem Sada Cruzeiro Volei. Z tym zespołem wywalczył najważniejsze trofeum w siatkówce. Trzykrotnie zdobywał klubowy czempionat globu.

- Mój szczyt przypadał na lata 2015-2016. Bez wątpienia najwspanialszym momentem były igrzyska olimpijskie. Z Cruzeiro dwukrotne mistrzostwo świata. Każdy sportowiec klubowy marzy o zdobyciu klubowego tytułu mistrza świata, co jest bardzo trudne - zauważył de Souza.

Po raz trzeci wywalczył go w 2021 r. Praktycznie całą karierę spędził w Brazylii. Tylko na rok wybrał się do Turcji. Tam występował w Spor Toto. Poza wielkimi zdobyczami na parkietach międzynarodowych był także czterokrotnym czempionem swojej ojczyzny. Nadal występuje w Sada Cruzeiro Volei. Wiele trofeów jeszcze na niego czeka.

REKLAMA

Jednak w 2019 uznał, że czas na rozstanie się z reprezentacją Canarinhos.

- Potrzebowałem tej chwili nie tylko na odpoczynek, ale też chciałem spędzić trochę więcej czasu z rodziną. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tak długi czas wolny jak ten, który mam teraz (…) moja córka ma urodzić się pod koniec października lub na początku listopada. Wszystko to zaważyło na mojej decyzji o zakończeniu startów - stwierdził złoty medalista olimpijski.

Jednak przerwa nie trwała zbyt długo. Rozpoczęły się przygotowania do występu żółto zielonych na igrzyskach w Tokio, które miały odbyć się w 2020 roku. Jednak ze względu na pandemię Covid-19 przeprowadzone zostały rok później.

- Jeśli chłopaki do mnie zadzwonią i poczuję się dobrze, wrócę - stwierdził urodzony w Sao Paulo siatkarz.

REKLAMA

I tak się stało. Telefon wykonał Renan Dal Zotto aktualny selekcjoner Brazylii. Wallace podjął się zadania poprowadzenia reprezentacji. Jednak występ się nie udał. Zajęli najgorsze z możliwych miejsc. Zmagania zakończyli na 4 pozycji. W potyczce o brąz przegrali z Argentyną 2:3 ulegając w tie-braku 13:15. To spowodowało, że definitywnie zakończył przygodę w teamie żółto zielonych.

- Pierwszy tytuł z młodzieżową drużyną wywalczyłem w 2000 roku, pierwsze powołanie do seniorów otrzymałem w 2007 roku, pierwsza Superliga z Sadą, Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, pierwszy tytuł mistrza świata z Cruzeiro (…) To były miłe momenty. Jestem zadowolony ze swojej kariery - zadeklarował Wallace de Souza.

Miesiąc temu sportową prasę obiegła wiadomość, że złoty medalista olimpijski znowu wrócił do Canarinhos. Jest w składzie drużyny Brazylii przygotowującej się do udziału w mistrzostwach świata, które rozpoczną się 26 sierpnia tego roku na parkietach w Polsce i na Słowenii.

Źródła: uol.com.br, ge.globo.com, saidaderede.blogosfera.uol.com.br, esportes.yahoo.com, olimpiadatododia.com.br, przegladsportowy.pl,

REKLAMA

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej