65 lat temu urodzili się Grzegorz i Paweł Skrzecz
Grzegorz i Paweł Skrzecz, polscy pięściarze medaliści największych imprez pięściarskich świata.
2022-08-25, 05:00
Sport bywa wybawieniem
Życie nie zawsze nas rozpieszcza. Czasami już od najmłodszych lat musimy mierzyć się z sytuacjami, które nigdy nie powinny dotyczyć dzieci. Tak było w przypadku rodzeństwa Skrzecz. Bliźniacy Paweł i Grzegorz wraz ze starszym bratem Markiem, już jako kilkulatkowie musieli ciężko pracować aby pomóc samotnej rodzicielce w prowadzeniu domu.
- Mama nas mnie i dwóch braci wychowywała sama, bo kiedy miałem siedem lat, nasz tata sobie poszedł do innej pani - wspominał Paweł Skrzecz.
W związku z tym musieli dbać o całe obejście co wiązało się z bardzo ciężką pracą fizyczną. Nie powinni tego robić tacy młodzi ludzie, ale jak się później okazało doprowadziło ich to do wspaniałych karier zawodniczych. Obaj przyszli na świat 25 sierpnia 1957 roku. Wychowywali się na warszawskim Żeraniu. Ciężko pracująca mam nie miała czasu aby zając się synami. A Ci dzięki sile fizycznej, którą wypracowali w czasie prac domowych rządzili na podwórku.
- Od najmłodszych lat byłem chuliganem i lubiłem się bić (…) Sport uratował mi życie. Nie wiem, jakby ono wyglądało, gdyby nie boks. Mój pierwszy trener - Mieczysław Kosinow - zastąpił mi ojca i wziął mnie w karby - zauważył Paweł Skrzecz.
REKLAMA
To samo dotyczyło Grzegorza. Obaj rzucili się w wir pięściarstwa. To był ich żywioł. Bardzo szybko stał się ich pasją. Trafili do niego dosyć późno, ale szybko nadrobili zaległości i zaczęli dominować na krajowych ringach. Przez całą swoją karierę obaj reprezentowali Gwardię Warszawa.
Pierwsze sukcesy
Szkoleniowcy, którzy zajęli się bliźniakami zdecydowali, że przygotują ich do dwóch różnych kategorii. Nie miało najmniejszego sensu aby obaj walczyli w tej samej. Paweł został zawodnikiem wagi półciężkiej do 81 kilogramów a Grzegorz, który był nieco większy od brata skierowany został do ciężkiej powyżej 81 kg.
- Ja dopiero w 1975 roku, kiedy zdobyłem Mistrzostwo Spartakiady Młodzieży, zrozumiałem, że coś z tego mojego trenowania boksu może być - stwierdził Paweł Skrzecz
Nie dość, że został tryumfatorem tego turnieju to jeszcze wszystkie walki wygrał przed czasem. Bardzo szybko obaj stali się najlepszymi zawodnikami w swoich kategoriach w Polsce. Potwierdzili to wywalczeniem tytułów mistrzów Polski w 1979 r. W tym samym roku Paweł wywalczył brązowy medal czempionatu starego kontynentu rozegrany w niemieckiej Kolonii. Przegrał w półfinale z reprezentantem ZSRR Albertem Nikolianem, późniejszym tryumfatorem zawodów.
REKLAMA
XXII olimpiada
W roku 1980 w stolicy Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich obyły się letnie igrzyska. Zadebiutowało na nich rodzeństwo Skrzeczów. Pierwszy na ring wyszedł Paweł. Swoje potyczki rozpoczął od wygranej 4:1 z Rumunem Georgicą Donici. W półfinale skrzyżował rękawice z jednym z najlepszych ówczesnych zawodników kategorii do 81 kg Kubańczykiem Ricardo Rojasem. To był porywający pojedynek, który zakończył się zwycięstwem Polaka 3:2. Tak dotarł do walki o złoto. W niej przeważał przez cały bój. Niestety pod koniec trzeciej rundy rozproszył się co skończyło się jego porażką.
- Cóż, brak uwagi, brak koncentracji na ostatnie sekundy. Słyszałem doping: “Paweł, Paweł”, chciałem skończyć rywala z Jugosławii. Nadziałem się na kontrę, przegrałem walkę 1:4 - wspominał srebrny medalista olimpijski.
Jego pogromcą okazał się Slobodan Kacar. Drugi z rodzeństwa Skrzeczów swoje występy rozpoczął od znokautowania w drugiej rundzie mistrza Afryki Tanzańczyka Williama Isangura. Tym samym stał się pierwszym w historii występów na olimpiadzie zawodnikiem z Polski, który awansował do ćwierćfinału wagi ciężkiej powyżej 81 kg. Niestety losowanie nie było łaskawe dla pięściarza Gwardii.
- Na mojej drodze do medalu stanął największy z największych Toefilo Stevenson człowiek, który w tym okresie był nie do pokonania - zauważył Grzegorz w programie „AsWywiadu”.
REKLAMA
Musiał zakończyć występy w turnieju po nokaucie w potyczce z Kubańczykiem. Rodzeństwo wracało z dużym niedosytem. Mogły być dwa medale a w ich dorobku był jeden i nie z najcenniejszego kruszcu tylko ze srebra.
Walczyli o kolejne trofea
Obaj udali się dwa lata później na czempionat globu rozegrany w niemieckim Monachium. Grzegorz bez żadnego problemu przebrnął początkowe pojedynki. Pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie reprezentanta gospodarzy Karla Heinza Heistermanna. W ćwierćfinale odprawił z kwitkiem Kolumbijczyka Luisa Castillo. Jednak w pojedynku o wejście do finału musiał uznać wyższość pięściarza z ZSRR Aleksandra Jakubkina. Poległ 0:5 i musiał zadowolić się najniższym stopniem podium. Niemniej był to jego pierwszy zdobyty medal na międzynarodowych zawodach rangi mistrzowskiej. Paweł zaszedł wyżej, ale znowu nie udało mu się wywalczyć złota.
- Pamiętam moje mistrzostwa świata w 1982 roku w Monachium, gdzie w pierwszej walce wylosowałem Kolumbijczyka. Nie zastanawiałem się, co to za rywal, co może sobą reprezentować. Ja od razu patrzyłem w drabinkę, kto jest następny - stwierdził srebrny medalista olimpijski.
Zawodnik z Ameryki Południowej przegrał przez nokaut techniczny w drugiej rundzie. W następnej Polak pokonał 5:0 reprezentanta Stanów Zjednoczonych Bennie Hearda. W półfinale wygrał z Jugosłowianinem Pero Tadiciem 4:1. Jednak w finale musiał uznać wyższość Kubańczyka Pablo Romero. Poległ 0:5.
REKLAMA
W tym samym roku obaj udali się na zawody czempionatu starego kontynentu. Grzegorz ponownie stanął na trzecim stopniu podium a Paweł na drugim. Na krajowym podwórku dominowali w swoich kategoriach. W mistrzostwach Polski tryumfowali aż 9 razy. Tutaj lepszym okazał się Grzegorz. Wywalczył 5 tytułów. Jego brat musiał zadowolić się tylko czterema. W całej swojej karierze zawodnik wagi ciężkiej stoczył 236 walk, z których 204 wygrał, jedną zremisował i przegrał 31 razy. Jego bliźniak boksował 278 razy w kategorii półciężkiej. Zwycięsko zakończył 239 pojedynków. 4 zremisował i 35 razy schodził pokonany z ringu.
Nadal zajmują się boksem
Po zakończeniu karier ich drogi się rozeszły. Każdy wybrał swoja ścieżkę. Jednak nie zapomnieli o swojej ukochanej dyscyplinie sportu.
- Pracuję w Akademii Walki mojego syna Sebastiana, gdzie prowadzę uczniowski klub sportowy, ale przede wszystkim zajmuję się wnukami. Mam trójkę wnuków, poświęcam im każdą wolną chwilę - stwierdził Paweł Skrzecz
- Odszedłem od sportu, zająłem się zarabianiem pieniędzy i otworzyłem firmę ochroniarską. Chroniliśmy ważne osobistości, koronowane głowy. Prowadzę też zajęcia z dzieciakami w Legionowie i na warszawskiej Białołęce. Moi wychowankowie zdobywają medale, to daje dużo frajdy - zauważył Grzegorz Skrzecz.
REKLAMA
Źródła: kierunektokio.pl, sport.se.pl, przedsiębiorcy.eu, polskieradio.pl,
AK
REKLAMA