40 lat temu urodził się Thiago Motta
40 lat temu urodził się włoski piłkarz pochodzenia brazylijskiego Thiago Motta.
2022-08-28, 05:00
Włoska krew
Brazylijska teraźniejszość budowana była na podobnych zasadach jak w Stanach Zjednoczonych. Tworzyli ją napływowi osadnicy podbijający jej teren od strony Oceanu Atlantyckiego. Byli to przede wszystkim mieszkańcy starego kontynentu, którzy dotarli tu aby szukać lepszych warunków do życia i przysłowiowego Eldorado. Tak dotarła na kontynent Ameryki Południowej rodzina Motta. Przybyli ponad sto lat temu z Włoch. Udali się na tereny południowej Brazylii. Osiedlili się na obrzeżach Sao Paulo. Ich prawnuczek Thiago przyszedł na świat w Sao Bernardo do Campo 28 sierpnia 1982 roku. Jak każdy Brazylijczyk uganiał się za futbolówką po okolicznych podwórkach. Zdecydowanie wyróżniał się spośród rówieśników. Został zawodnikiem lokalnego zespołu założonego przez imigrantów pochodzących z Italii. Nie mogło być inaczej.
- Juventus Sao Paulo to zespół, w którym grałem przez długi czas, kiedy byłem mały. W tym momencie muszę podziękować ludziom, którzy tam ze mną pracowali, byli bardzo ważni dla mojej przyszłości - wspominał Thiago Motta.
Katalońska przygoda
Dzięki swoim rodzinnym korzeniom postarał się o włoskie obywatelstwo. A to bardzo mu pomogło w karierze. Z punktu widzenia klubów ze starego kontynentu nie był postrzegany jako futbolista spoza Europy. A to przyciągnęło dużo skautów zainteresowanych grą młodego rozgrywającego. Jego klub także miał chrapkę aby zrobić na nim interes.
- Juventus chciał wysłać mnie na 3 miesiące na okres próbny do Mallorki. Ale wysłannicy Barcelony przyjechali do mnie z koszulką z okazji stulecia podpisaną przez Rivaldo, mojego idola. Wybór był łatwy - stwierdził Motta.
REKLAMA
Tak został graczem jednego z najlepszych klubów Półwyspu Iberyjskiego. 18 latek zaczął od występów w drugiej drużynie, ale już w 2001 roku zadebiutował w La Liga. Zagrał na Camp Nou przeciwko Realowi Mallorca. Pojedynek zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:0. Mimo młodego wieku Thiago grał pierwsze skrzypce w środkowej formacji Blaugrany.
Ciało nie wytrzymało
Jego wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała poważna kontuzja. 11 września 2004 r. w potyczce przeciwko Sevilli FC zerwał wiązadła krzyżowe w kolanie. To jeden z najpoważniejszych urazów piłkarskich. Do końca sezonu rehabilitował się na przemian w ojczyźnie i w Hiszpanii. W pełnym wymiarze czasu wrócił do gry dopiero po półtorej roku. Zagrał w wyjściowym składzie w spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea Londyn.
- To jest bardzo trudno wytłumaczyć, by tuż po ciężkiej kontuzji kolana zagrać dobry mecz, nie miałem zbyt wielu treningów, ale w jakiś sposób sobie poradziłem i tak jak słyszę zagrałem bardzo dobrze to mnie bardzo cieszy - stwierdził Motta po zakończeniu pojedynku.
Barcelona w tym samym sezonie wywalczyła Ligę Mistrzów. W finale, w który Thiago siedział na ławce rezerwowych pokonała Arsenal Londyn 2:1. Z Blaugraną wywalczył także dwa tytuł mistrza Hiszpanii. Jednak to był jego ostatni rok gry w Katalonii.
REKLAMA
- Wyjechałem z powodu konfliktu z prezydentem Laportą (Joan przyp. red.). Romowie (AS Roma przyp. red.) i ich trener Luciano Spallettiego chcieli mnie, ale wylądowałem w Atletico Madryt. I znowu uległem kontuzji. Po trzech operacjach kolana myślałem, że zakończę grę. Nawet Racing Santander mnie odrzucił - wspominał Motta bardzo zły moment swojej kariery.
Trafił do swojej drugiej ojczyzny
W Athletico rozegrał tylko 6 spotkań. Władze klubu nie były zainteresowane przedłużeniem kontraktu Brazylijczyka z włoskimi korzeniami. Tak trafił do Italii do zespołu Genoa CFC. Tam niestety także mu nie poszło najlepiej. Ale pomału wracał do swojej wybitnej formy sprzed kontuzji. Wtedy zwrócił na niego uwagę jeden z najlepszych szkoleniowców światowego futbolu Portugalczyk Jose Murinho. Prowadził w tamtym czasie klub z Mediolanu.
- AS Roma ponownie zaoferowała mi kontrakt, ale Enrico Preziosi (prezes Genui przyp. red.) przyszedł do szatni i powiedział mi, że sprzedał mnie z Milito (Diego piłkarz pochodzący z Argentyny przyp. red.) do Interu. Mourinho zadzwonił do mnie, aby zapytać, czy jestem gotowy na wojnę: był kimś, kto wiedział, jak mnie zmotywować - wspominał Motta.
Na północy Włoch bardzo szybko się odbudował. Zdobył czempionat i puchar Italii. Tryumfował ponownie w Champions League, tym razem w barwach Interu. Niestety w meczu finałowym nie było mu dane wejść a murawę. Wygraną 2:0 z Bayernem Monachium obserwował z ławki rezerwowych. W Mediolanie spędził trzy sezony. 30 latek postanowił szukać nowych wyzwań. Został zawodnikiem Paris Saint German, w którym spędził sześć lat. W 2018 roku postanowił powiedzieć stop.
REKLAMA
- Czuję się bardzo dobrze, choć trochę smutno, że kończę moją karierę. Bilans jest bardzo pozytywny, z pięknymi wspomnieniami - powiedział Motta.
Azzuri
Reprezentacyjną część swojej piłkarskiej historii rozpoczął jeszcze w Ameryce Południowej. Był zawodnikiem brazylijskich zespołów juniorskich. Wystąpił w drużynie U23. Stał się bohaterem dosyć istotnego precedensu. Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) podjęła w jego sprawie decyzję, że zawodnik, który występował w barwach narodowych w teamach młodzieżowych może być reprezentantem innego państwa w zespole seniorów. Dzięki temu Thiago mógł zasilić Azzurich. I tak też zrobił. Zadebiutował na początku 2011 roku w pojedynku przeciwko Niemcom zremisowanym 1:1. Później udał się z Italią na XIV Euro, które odbyło się na stadionach Polski i Ukrainy. W rozgrywkach grupowych wychodził w pierwszym składzie. Od fazy pucharowej selekcjoner Włoch Cesare Prandelli desygnował go do gry w roli zmiennika. Dotarli do finału, w którym czekała na nich ekipa Hiszpanii.
- Od początku wiedzieliśmy, że to możliwe, że mamy grupę zdolną do tryumfu (…) Zobaczmy, czy w niedzielę uda nam się ukończyć ten turniej z radością bycia mistrzem - stwierdził Motta.
To nie był ich dzień. Polegli aż 0:4. Tym samym Thiago został wicemistrzem starego kontynentu. W barwach narodowych rozegrał 30 pojedynków, w których strzelił jednego gola.
REKLAMA
Niespełniony rewolucjonista
Po zakończeniu kariery postanowił realizować się w roli szkoleniowca. Pracę w tym charakterze umożliwił mu jego ostatni klub. Brazylijczyk z włoskim paszportem objął grupy młodzieżowe PSG. Chciał zrewolucjonizować proces szkolenia.
- Mój pomysł na grę jest wyjątkowy. Kompaktowy zespół, duża presja i duża mobilność z piłką i bez piłki. Chcę, żeby zawodnik z piłką miał trzy lub cztery rozwiązania i dwóch kolegów z drużyny blisko mu do pomocy. Dla mnie, licząc od prawej do lewej, może to być 2-7-2 (…) W moim systemie napastnik jest pierwszym obrońcą, a bramkarz pierwszym napastnikiem - zadeklarował Thiago Motta.
Jak dotychczas ani zawodnicy ani władze klubowe nie poznały się na jego geniuszu.
Z PSG przeszedł na bardzo krótko do Genui. Po kilku miesiącach odszedł do Spezii Calcio, gdzie udało mu się pracować przez jeden sezon. 28 czerwca tego roku został zwolniony.
REKLAMA
Aktualnie szuka nowego pracodawcy.
Źródła: fcbarca.com, calciospezia.it, lequipe.fr, lance.com.br, espn.com.br,
AK
REKLAMA