55 lat temu urodził się Cezary Zamana
2022-11-14, 05:00
Przełajowiec
W polskiej krainie 1000 jezior czyli na Mazurach można ścigać się pomiędzy zbiornikami wodnymi, albo po nich jeździć na łyżwach w czasie kiedy zamarzają. Z drugiej wszakże strony odległości pomiędzy osadami, mimo, że w prostej linii nie są zbyt duże to w rzeczywistości rosną one dosyć znacznie bo trzeba omijać piękne akweny. W związku z tym większość dzieci, które tam się wychowały biega bądź jeździ na rowerach bo to zdecydowanie skraca czas dalekich wypraw. Na tych terenach swoją wrodzoną smykałkę do jazdy na rowerze rozwijał Cezary Zamana. Przyszedł na świat 14 listopada 1967 roku w Ełku. Jeździł po okolicznych szosach i bezdrożach. I robił to naprawdę bardzo dobrze. Wyprawy po pagórkowatym rejonie sprawiały mu największą przyjemność.
- Początki mojej kariery miały miejsce w Klubie Kolarskim w Ełku, mającym swoją specjalizację w przełajach, w którym spędziłem osiem lat. Z resztą do kadry narodowej trafiłem najpierw jako przełajowiec - wspominał Zamana.
Już w wieku 14 lat zasilił szeregi lokalnego zespołu. Jednak po kilku latach postanowił spróbować swoich sił na szosie. W czasie treningu na asfalcie wypracował w sobie niesamowity dryg sprinterski pozwalający na wygrywanie wyścigów na finiszach. Ten wyjątkowy dar dostrzegli skuci zawodowych grup kolarskich. Na szczęście dla Cezarego w naszym kraju następowały zmiany ustrojowe, które pozwoliły sportowcom na wyjazd do zachodnich klubów.
Prekursor
Był jednym z pierwszych polskich kolarzy, którzy mogli spróbować swoich sił wśród najlepszych. Gdy wyjeżdżał miał zaledwie 22 lata. Przez ponad 16 sezonów ścigał się w zawodowym peletonie. Na początku zasilił szeregi teamów Oschner a następnie Subaru Montgomery. W jego barwach zaczął odnosić pierwsze sukcesy. W 1993 roku w 7 odcinkowym wyścigu Criterium du Dauphine Libere rozgrywanym we Francji błysnął swoim nieprzeciętnym talentem sprinterskim. Tryumfował na ostatnim etapie, wygrywając go po brawurowym finiszu. Jednak w całych zawodach zajął odległą pozycję.
REKLAMA
Ściganie się na rowerach to sport dla twardzieli
Rok po swoim pierwszym etapowym sukcesie w zawodowym peletonie, już w barwach Kelme, wziął udział w największym wyścigu kolarskim. Wystąpił w Tour de France. 81 edycja rozpoczęła się w Lille. Już na pierwszym etapie do Armantieres Polak chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Po 234 kilometrach cała grupa zbliżała się do linii mety. Urodzony w Ełku cyklista postanowił zaatakować. I wtedy doszło do bardzo przykrego incydentu. W trakcie finiszu wszyscy zawodnicy biorący w nim udział mocno się rozpychali. Jeden z tych, którzy mieli chrapkę na tryumf został zepchnięty na policjanta zabezpieczającego trasę. To skończyło się bardzo poważnymi konsekwencjami dla obu mężczyzn.
- To był wypadek z Tour de France, kiedy finiszowałem razem z Olafem Ludwigiem (Niemiec), Laurentem Jalabertem (Francuz) i Wilfriedem Nelissenem (Belg). Ten ostatni już nigdy nie wrócił do ścigania. Wtedy, mając już dwójkę dzieci i 25 lat powiedział, że nigdy nie będę już sprinterem. W tej specjalności kolarskiej nie można mieć po prostu żadnych barier- zauważył Zamana.
W zamieszeniu ucierpiał jeszcze Francuz. Całą sytuację wykorzystał reprezentant Uzbekistanu Dżamolidin Abdużaparow, który pierwszy przeciął linię mety. Polak był 12. Na zakończenie TdF w klasyfikacji generalnej zajął 100 miejsce.
W następnym sezonie przez rok ścigał się w Motoroli wspólnie z Amerykaninem Lancem Armstrongiem.
REKLAMA
Polskie grupy zawodowe
W wieku 29 lat zasilił ekipę Mróz. W jej barwach wygrał pierwszy wieloetapowy wyścig. Tryumfował w 15 odcinkowym Commonwealth Bank Classic rozegranym w 1998 r. w Australii. Nie wygrał żadnego etapu, ale w generalce stanął na najwyższym stopniu podium. W szosowych mistrzostwach Polski w tym samym sezonie wywalczył brązowy krążek. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się rok później, kiedy zdobył złoty medal. Pokonał Piotra Przydziała i trzeciego Andrzeja Sypytkowskiego. W 2003 r. Zamana został najlepszym kolarzem Tour de Pologne. Co ciekawe w pokonanym polu zostawił jednego z najlepszych cyklistów świata Hiszpana Alberto Contadora. Polak w swojej karierze wystąpił także 7 razy na czempionatach globu. Najwyższą pozycję jaką zajął było 25 miejsce. W zawodowym peletonie ścigał się do 2006 roku.
Wybitny propagator
Po zakończeniu profesjonalnego współzawodnictwa powrócił do korzeni. Wsiadł na taki sam rower na jakim zaczynał karierę. Mountain Terrain Bike, czyli jednoślad górski służący do jazdy terenowej. Postanowił zacząć organizować masowe wyścigi. I tak powstała idea Mazovia MTB Marathon. W miarę upływu czasu impreza zdobywa coraz to większą rzeszę uczestników. Rozrasta się w szybkim tempie po całym naszym kraju. W rodzinnym mieście tryumfatora Tour de Pologne z 2003 roku ściganie odbywa się pod nazwą Gwiazda Mazur.
- Te imprezy są organizowane na światowym poziomie. Nasze maratony są bardzo profesjonalne. Przy okazji promujemy również piękne regiony naszego kraju - wspominał urodzony w Ełku cyklista.
Uczestnik TdF próbuje także zaszczepić sportowego bakcyla chętnym do rywalizacji na asfalcie.
REKLAMA
- Kolarstwo szosowe jest bardzo trudną dyscypliną. Czym większy dystans dzieli mnie od swojej kariery, tym bardziej to dostrzegam (…) Przy okazji organizowania cyklu szosowych imprez dla amatorów, widzę, jak trudno jest sprawić, by jakikolwiek wyścig doszedł do skutku. Zawodnicy nie palą się do tej dyscypliny sportu, ponieważ jest niebezpieczna - stwierdził Cezary Zamana.
Znając jednak jego profesjonalizm i upór w dążeniu do realizacji postawionych przed sobą celów na pewno i na szosie urośnie w siłę przygotowywany przez niego cykl zawodów dla niezrzeszonych rowerzystów.
Źródła: przegladsportowy.onet.pl, naszosie.pl, dziennikwschodni.pl, velonews.pl,
AK
REKLAMA
REKLAMA