20 lat temu zmarł Jan Krenz-Mikołajczak
Jan Krenz-Mikołajczak, brązowy medalista olimpijski w wioślarstwie.
2022-12-15, 05:00
Sportowy filigranowy omnibus
Jan Krenz-Mikołajczak przeszedł na świat w Poznaniu, 11 lat przed uzyskaniem przez Polskę niepodległości. Urodził się 30 marca 1907 roku. Od dziecka zajął się spotem. Jego zainteresowania były bardzo szerokie. Trenował narciarstwo, łyżwiarstwo szybkie, tenis, żeglarstwo. Właściwie nie było dyscypliny, której młody Janek by nie spróbował. W pewnym momencie jednak postanowił skoncentrować się na jednej z nich. Wybór był dosyć niespodziewany. Uznał, że będzie wioślarzem. To była zaskakująca decyzja zważywszy na jego posturę. Mierzył zaledwie 172 centymetry i ważył 68 kilogramów. A sport, który sobie upodobał jest przeznaczony dla dużych i silnych mężczyzn. To oni mają zdecydowaną przewagę chociażby ze względu na rozpiętość ramion i zdecydowanie większą moc. Te walory decydują o sukcesach w tej dyscyplinie. Jednak dla Krenza-Mikołajczaka nie miało to żadnego znaczenia. Jak postanowił tak też zrobił. Skierował swoje kroki do lokalnego AZS w momencie, kiedy nasz kraj odzyskał niepodległość. W jego barwach rozpoczął pasmo sukcesów.
Fenomen
Pierwsze, z dziewięciu, mistrzostwo naszego kraju zdobył w 1929 roku w dwójce bez sternika. Wywalczył je wspólnie ze swoim wioślarskim partnerem Henrykiem Budzińskim. Obaj panowie byli niezbyt wysocy, ale niesamowicie ambitni i posiadający nadprzyrodzoną siłę. Umieli poradzić sobie ze zdecydowanie mocniejszymi partnerami. Ich tajemnicą była taktyka. Startowali bardzo szybko i wyrabiali sobie zdecydowaną przewagę, tak aby w drugiej połowie dystansu nie wkładać już dużo siły w wyścig, tylko go kontrolować. Po pierwszym sukcesie na krajowych torach udali się na czempionat starego kontynentu. Daleko nie było bo zawody odbyły się w Bydgoszczy. I tam pokazali jaką mają wartość. Stanęli na drugim stopniu podium ulegając jedynie osadzie włoskiej. Jeszcze lepiej wypadli rok później w Liege w Belgii. Okazali się najlepsi. Pokonali Węgrów oraz Holendrów. W 1931 r. ponownie wystartowali na mistrzostwach Europy, które przeprowadzono w stolicy Francji Paryżu. Tym razem rywalizowali w czwórce bez sternika. Poza Krenz-Mikołajczakiem i Budzińskim w łodzi popłynęli Zygmunt Kasprzak oraz Karol Nowakowski. Niewiele brakowało aby przecięli jako pierwsi linię mety. Finiszowali tuż za tryumfatorami ekipą Szwajcarii.
Spełnili sportowe marzenie
Po spektakularnych zwycięstwach na starym kontynencie zapadła decyzja o wysłaniu naszej dwójki bez sternika na X letnie igrzyska do Los Angeles na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Wspólnie z Budzińskim przystąpili do pierwszego biegu eliminacyjnego. Zajęli w nim pierwszą pozycję co dało im bezpośredni awans do boju o medale. W finale ścigały się cztery osady. Polacy jak to mieli w zwyczaju ruszyli bardzo ostro. Niestety nie udało im się utrzymać tempa. W pewnym momencie opadli z sił. To spowodowało, że przed finiszem minęły ich osady Wielkiej Brytanii a następnie Nowej Zelandii. Ostatkiem sił udało im się minąć linię mety 0,2 sekundy przed Holendrami. Tym samym zdobyli brązowy krążek najważniejszej imprezy sportowej świata. Miejsce na najniższym stopniu olimpijskiego podium zostało przyjęte jako wielki sukces naszej dwójki.
Kręte drogi
Swoją wybitną karierę Krenz-Mikołajczak zakończył przed wybuchem II wojny światowej. W czasie agresji niemieckiej, w 1943 roku został przymusowo wywieziony przez najeźdźców na teren budowy linii obrony w Witebsku. To miasto aktualnie znajdujące się na północy Białorusi. W trakcie wycofywania się dostał się w niewolę sowieckiej Armii Czerwonej. Został przetransportowany do obozu pracy pod Leningradem. Rok po zakończeniu działań wojennych miał zostać wywieziony na Sybir. Na szczęście salwował się ucieczką podczas przejazdu koleją. Udało mu się wrócić do rodzinnego miasta. Tam podjął studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej. Mając wyższe wykształcenie rzucił się w wir odbudowy stolicy Wielkopolski. Nie zapomniał wszakże o swojej ukochanej dyscyplinie. Podjął się pracy w roli szkoleniowca młodzieży. Później zajął się sędziowaniem. Jego dokonania sportowe i trenerskie zostały docenione. Nadano mu tytuł honorowego członka Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich.
REKLAMA
Olbrzymi zaszczyt
W 1999 roku 92 letni wówczas Poznaniak został zaproszony na obchody 80-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Uroczystości odbyły się w Teatrze Wielkim w Warszawie.
- Prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juan Antonio Samaranch nadał w poniedziałek w Warszawie tytuł Kawalera Orderu Olimpijskiego Janowi Krenzowi-Mikołajczakowi i Kazimierzowi Górskiemu - doniosła prasa sportowa.
Ten olbrzymi zaszczyt spotkał dwóch wielkich ludzi sportu.
15 grudnia 2002 roku dwadzieścia lat temu odszedł od nas Jan Krenz-Mikołajczak. Został pochowany w mieście, w którym się urodził.
REKLAMA
Źródła: olimpijki.pl, pztw.pl, poznan.pl, archiwum.rp.pl,
AK
REKLAMA