35 lat temu urodziła się Martyna Synoradzka

Martyna Synoradzka, florecistka, olimpijka z Londynu.

2023-01-30, 05:00

35 lat temu urodziła się Martyna Synoradzka
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Sukcesy robią swoje

W 2000 rok na XXVII olimpiadzie, która odbyła się w amerykańskiej Atlancie nasze wspaniałe florecistki wywalczyły srebro w rywalizacji drużynowej. Cztery lata później na XXVIII letnich igrzyskach rozegranych w stolicy Grecji Atenach Sylwia Gruchała stanęła na najniższym stopniu podium w zmaganiach indywidualnych. To spowodowało duży napływ dziewczynek do polskiej szermierki. Jedną z nich była Martyna Synoradzka. Urodziła się 30 stycznia 1988 roku w stolicy Wielkopolski Poznaniu. Postanowiła spróbować swoich sił w fechtunku.

- Mając chyba około 11 lat zapisałam się do Zespołu Szkół nr 5 przy ul. Różanej 1/3, gdzie od kilkunastu lat istnieją specjalne klasy sportowe o profilu szermierka. Zajęcia te są prowadzone w ramach zajęć WF-u. Po krótkim czasie okazało się, że całkiem przyzwoicie mi to wszystko wychodzi, i zapisałam się do klubu Warta Poznań. Tak już zostałam na planszy do dziś - wspominała Synoradzka.

Jej ulubioną bronią stał się floret. Po kilku latach zmieniła także barwy zespołu, który reprezentowała na krajowym podwórku. Rozpoczęła występy w szeregach AZS AWF Poznań.

Zawsze była bardzo blisko

20 letnia adeptka fechtunku swój pierwszy sukces odniosła na juniorskim czempionacie globu gdzie okazała się bezkonkurencyjna. Z zawodów rozegranych we włoskim Acireala przywiozła złoto. Tryumf ten spowodował, że zaczęła występować w seniorskiej drużynie narodowej. Na debiutanckich mistrzostwach Europy rozegranych w 2009 r. w bułgarskim Płowdiw w rywalizacji indywidualnej była 28. Zdecydowanie lepiej, ale niestety bez medalu walczyła w drużynie. Nasze Panie zajęły najgorsze z możliwych miejsc. Uplasowały się na 4 pozycji. Rok później w niemieckim Lipsku było tak samo. W następnym sezonie znowu bez sukcesu. Biało czerwone były 6. Niestety na czempionacie globu w 2011 r. także nie mogły przełamać złego fatum. We włoskiej Catanii przeszły jak burza eliminacje pokonując kolejno Wielką Brytanię i Kanadę. Niestety poległy z kretesem w półfinale 31:45. Ich przeciwniczkami były gospodynie. Najbardziej pechowym pojedynkiem był bój o brąz z Koreą Południową. Biało czerwone przegrały go jednym punktem 26:27. W rywalizacji indywidualnej Synoradzka doszła do ćwierćfinału gdzie niestety musiała uznać wyższość późniejszej brązowej medalistki amerykanki Lee Kiefer. Uległa w stosunku 12:15.

REKLAMA

Wyśnione zawody

Dzięki swoim osiągnięciom na międzynarodowych planszach została zawodniczką naszej reprezentacji, która została wydelegowana na XXX letnie igrzyska do Londynu.

- Staram się start w Wielkiej Brytanii traktować, jak każdy inny start. Mam nadzieję, że takie podejście mi pomoże. Presji jeszcze nie czuję, ale wiem, że ona przyjdzie. Mam jednak nadzieję, a nawet jestem pewna, że jakoś się z tym wszystkim uporam - zapewniała Poznanianka przed wyjazdem.

Niestety debiutancka trema dała znać o sobie. W rywalizacji indywidualnej uległa bardzo wyraźnie w pierwszym pojedynku Rosjance Kamilli Gafurzianowej 8:15 i odpadłą z dalszej rozgrywki. Nieco lepiej radziła sobie w drużynie. Nasze panie wystąpiły w następującym składzie: Karolina Chlewińska, Sylwia Gruchała, Małgorzata Wojtkowiak oraz Synoradzka. Niestety w pierwszym pojedynku ulegliśmy Francji 31:45. Wszystkie pozostałe boje rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Odprawiliśmy z kwitkiem gospodynie 43:20 a następnie reprezentację Stanów Zjednoczonych 45:39. To dało nam 5 miejsce na olimpiadzie. Urodzona w Poznaniu florecistka już nigdy więcej nie wystąpiła na igrzyskach.

Długo musiała czekać

Na kolejnych czempionatach nie udawało się jej dojść do podium. To fatum prześladowało ją aż do 2018 roku. 30 letnia wówczas szermierka AZS AWF Poznań udała się do Nowego Sadu w Serbii. Tam wystartowała w rywalizacji indywidualnej. W pojedynkach grupowych zaprezentowała bardzo dobrą formę. Na sześć potyczek tylko w jednej poległa. To dało jej prawo do dalszych walk. W 1/16 po bardzo dramatycznym boju wygrała w doliczonej minucie 15:14 z Austriaczką Olivią Wohlgemuth. Następnie pokonała Turczynkę Irmę Karamete 15:10. W meczu o wejście do strefy medalowej trafiła na Sowietkę Matrę Martianową. Polka przegrywała już 12:14 w dodatku nabawiła się kontuzji nogi. Mimo to przysłowiowym rzutem na taśmę udało się jej zwyciężyć w tym pojedynku. W półfinale czekała na nią Rosjanka Inna Derigłazowa. Przy wyniku 4:10 nasza reprezentantka przerwała potyczkę z przyszłą mistrzynią starego kontynentu.

REKLAMA

- Wydaje się, że zrobiła słusznie, bo Derigłazowa jest obecnie poza zasięgiem nie tylko Martyny, ale i pozostałych rywalek. Dominuje zdecydowanie i nie ma sobie równych (…) Nie było sensu ryzykować poważniejszego urazu - powiedział wice prezes Polskiego Związku Szermierczego Adam Konopka.

Boju o trzecie miejsce nie rozgrywano. W związku z tym Poznanianka stanęła na najniższym stopniu podium wspólnie z Włoszką Alice Volpi. To jedyne międzynarodowe trofeum jakie zdobyła Martyna Synoradzka. Tak okrasiła swoją wybitną karierę.

Na krajowym podwórku zawodniczka ze stolicy Wielkopolski wywalczyła trzy złote medale, wszystkie w rywalizacji indywidualnej. Dołożyła do nich po jednym srebrze i brązie. W drużynie zdobyła 5 krążków. Raz był to drugi stopień podium a 4 razy jego najniższy szczebel.

Źródła: naszgloswielkopolski.pl, przegladsportowy.onet.pl, polskieradio.pl,

REKLAMA

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej