"Cywile gołymi rękami wydobywają ludzi spod gruzów". Syria po kataklizmie pozostawiona sama sobie

Po trzęsieniu ziemi Turcja natychmiast wezwała na pomoc społeczność międzynarodową. Specjalistyczne grupy poszukiwawczo-ratunkowe pojawiły się na miejscu już w ciągu 24 godzin. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w rozerwanej wojną domową Syrii. - Pomoc nadeszła dopiero po... 4 dniach, a sami Syryjczycy gołymi rękami wydobywają ludzi spod gruzów - opowiada portalowi PolskieRadio24.pl Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.

2023-02-11, 10:50

"Cywile gołymi rękami wydobywają ludzi spod gruzów". Syria po kataklizmie pozostawiona sama sobie
Syryjscy cywile sami próbują wydostać ludzi spod gruzów. Foto: FORUM/Reuters/KHALIL ASHAWI

Trwa walka z czasem. Ratownicy w Turcji w pocie czoła usuwają tony gruzu w nadziei na znalezienie żywych ofiar trzęsienia ziemi. Według najnowszych doniesień w wyniku kataklizmu zginęło co najmniej 22 375 osób, z czego 18 991 w Turcji i 3384 w Syrii.

- Turcja jest dużym, bogatym i wydajnym ekonomicznie krajem. Państwa zrzeszone w NATO, którego jest członkiem natychmiast wysłały ekipy poszukiwawczo-ratunkowe (...) ta pomoc ruszyła bez zawahania. W Syrii sytuacja jest zupełnie inna. Można tam wjechać tylko jednym przejściem. Zamknięcie pozostałych przejść (pomiędzy Turcją a północno-zachodnią Syrią) zostało wymuszone przez Rosję trzy lata temu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.

"Cywile gołymi rękami wydobywają ofiary spod gruzów"

Mijają kolejne godziny od kataklizmu, a w akcję ratunkową w Syrii "zaangażowani są przede wszystkim sami Syryjczycy, czyli Białe Hełmy i cywile, którzy gołymi rękami, albo w samych rękawiczkach wydobywają ludzi spod gruzów". - Brakuje ciężkiego sprzętu do przesuwania zawalonych części domów, które były zbudowane z taniego, kruchego betonu - podkreśla Olasińska-Chart i dodaje, że w trakcie trzęsienia ziemi "budynki sypały się jak domki z kart".

Kataklizm objął 1/3 terytorium Syrii. Dotknięte zostały rejony: prowincja Idlib, Aleppo i miasto Hama, aż po miejscowość Latakia nad Morzem Śródziemnym.

REKLAMA


Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. PAP/REUTERS/opr. Maciej Zieliński PAP/REUTERS/opr. Maciej Zieliński

Trzęsienie ziemi w Syrii. Wsparcie dotarło po czterech dniach 

- Syryjska obrona cywilna, czyli tak zwane Białe Hełmy już w pierwszych godzinach po trzęsieniu ziemi prosiły ONZ, społeczność międzynarodową o dostarczenie pomocy w postaci ciężkiego sprzętu, leków, żywności, namiotów i wszystkiego co może ratować życie ofiar. Niestety dopiero na czwarty dzień po trzęsieniu ziemi ONZ wysłał pierwszy konwój z pomocą humanitarną, a kolejne duże państwa i instytucjonalni donatorzy obiecali fundusze na pomoc - wyjaśnia Olasińska-Chart.

Czytaj także:

Pomoc humanitarna. "Jest duży postęp"

Syryjska Obrona Cywilna Białe Hełmy i cywile ciężko pracują, ale dodatkową przeszkodą są trudne warunki atmosferyczne. Kobiety i dzieci nie mają, gdzie się schronić w czasie mrozów. Pomoc humanitarna możliwa wyłącznie przez przejście graniczne Bab al-Hawa, łączące turecka autostradę z Idlib, jednym z największych miast w regionie kontrolowanym przez antyrządową opozycję.

Małgorzata Olasińska-Chart zwróciła uwagę, że "jest duży postęp, bo transporty zarówno Światowej Organizacji Zdrowia, jak i Międzynarodowej Organizacji na Rzecz Migracji, a także Światowego Programu Żywnościowego zaczęły dostarczać w konwojach pomoc do Syrii, co oznacza, że ludzie którzy przez te dni czekają ratunek w końcu dostaną wsparcie".

REKLAMA

Dodała też, że w wyniku trzęsienia ziemi zniszczone zostały namioty w nieformalnych obozowiskach, gdzie mieszka blisko połowa mieszkańców w prowincji Idlib.

- Trzeba pamiętać, że ten skrawek ziemi zamieszkują 4 miliony Syryjczyków. Połowa to mieszkańcy, którzy są tam od pokoleń, ale druga część populacji to wewnętrznie przesiedleni Syryjczycy, którzy uciekli do Idlib przed prześladowaniami reżimu Baszara al-Asada - mówiła członek zarządu Polskiej Misji Medycznej.

Transporty z pomocą humanitarna dla Syrii. Forum/Reuters/ORHAN QEREMAN Transporty z pomocą humanitarna dla Syrii. Forum/Reuters/ORHAN QEREMAN

"Pliki osób, które zginęły pod gruzami"

- Dwie trzecie ludzi w północno-zachodniej Syrii mieszka w niekompletnych lub niewykończonych budynkach, dlatego byli najbardziej narażeni na skutki trzęsienia. Otrzymuję pliki z wymienionymi imiennie setkami osób, które zginęły. Do tego dochodzą tysiące rannych. Liczba ofiar wzrośnie: nadal jest wiele rodzin, które są uwięzione w gruzach - powiedział doktor Mansour Alatrash, syryjski lekarz, który od pięciu lat współpracuje z Polską Misją Medyczną w zakresie pomocy uchodźcom.

Jak dodał, wie on o jednej miejscowości w dystrykcie Harim w Idlib, w której zawaliło się dwadzieścia pięć 5-piętrowych budynków. - To może być nawet 700 ofiar w tym jednym miejscu. Dotyka to również naszych najbliższych: zaginął mój kuzyn, jego żona i trójka dzieci, zginęli też moi trzej kolejni kuzyni, jest też wielu rannych - powiedział lekarz.

REKLAMA

Małgorzata Olasińska-Chart zaznacza, że dopóki ratownicy i cywile nie zamkną swoich poszukiwań, wciąż jest nadzieja, że pod gruzami znajdą się jeszcze żywi ludzie. Nadzieję dają informacje o kolejnych uratowanych osobach. Tak jak to było choćby w przypadku kilkuletniego syryjskiego chłopca, o czym poinformował na Twitterze burmistrz Stambułu. Aferin Muhammed.

Polska Misja Medyczna przekazała już 43 tysiące dolarów na pokrycie kosztów związanych m.in. z uruchomieniem ostrego dyżuru i chirurgii urazowej w szpitalu w Szamarin, dostarczeniem niezbędnych leków do ośrodków zdrowia, gotowych posiłków dla osób przesiedlonych i paliwa dla potrzebujących placówek służby zdrowia.

Syryjczyków w ich dramatycznej sytuacji można wesprzeć przez stronę Polskiej Misji Medycznej.

Posłuchaj: podcast Wojciecha Cegielskiego

polskieradio24.pl/asp

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej