Wyciek dokumentów amerykańskiego wywiadu. Zełenski o sprawie dowiedział się z... mediów

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z dziennikiem "Washington Post" przyznał, że o masowym wycieku dokumentów amerykańskiego wywiadu dowiedział się z mediów.

2023-05-03, 07:45

Wyciek dokumentów amerykańskiego wywiadu. Zełenski o sprawie dowiedział się z... mediów
Wyciek dokumentów amerykańskiego wywiadu. Prezydent Ukrainy o sprawie dowiedział się z mediów. Foto: PAP/Paweł Supernak

- Nie otrzymałem wcześniej informacji z Białego Domu lub Pentagonu - powiedział Zełenski w opublikowanym wywiadzie. - Nie mieliśmy takich informacji. Ja osobiście nie miałem. To zdecydowanie kiepska historia - dodał.

W rozmowie z "Washington Post" Zełenski określił rewelacje jako "niekorzystne dla Kijowa". - Nie są one również dobre dla reputacji Białego Domu i Stanów Zjednoczonych - powiedział.

Tajne dokumenty w sieci

W reakcji na komentarze Zełenskiego rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, cytowany przez agencję Reutera, powiedział: "Jesteśmy w stałej komunikacji z naszymi ukraińskimi kolegami na temat szeregu kwestii, w tym nad nieautoryzowanymi publikacjami, ale nie zamierzamy wchodzić w szczegóły tych prywatnych dyskusji".

Amerykańskie media po raz pierwszy poinformowały o wycieku na krótko przed Wielkanocą. Wówczas od tygodni krążyły w sieci tajne dokumenty amerykańskich agencji na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainie - z informacjami o transportach broni, ocenami przebiegu wojny i szczegółami rzekomych amerykańskich operacji szpiegowskich wymierzonych w sojuszników.

REKLAMA

Aresztowanie 21-latka

FBI aresztowała 13 kwietnia Jacka Teixeirę, 21-letniego żołnierza sił powietrznych Gwardii Narodowej z Massachusetts, który został oskarżony o bezprawne wydobywanie, przechowywanie i przekazywanie niejawnych dokumentów związanych z obroną narodową.

Według dziennikarzy "NYT" Teixeira, który służył w jednostce wywiadowczej Sił Powietrznej Gwardii Narodowej, był administratorem liczącej 20-30 osób grupy dyskusyjnej na portalu Discord, złożonej w dużej mierze z nastolatków, w której przez miesiące zamieszczono ponad 300 niejawnych dokumentów. Dziennikarze ustalili to na podstawie rozmów z innymi członkami grupy i cyfrowych śladów, które pozostawił po sobie autor przecieku. Grupa skupiona była wokół dyskusji na temat broni, gier wideo i rasistowskich memów.

Czytaj też:

PAP/mn

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej