Znany aktor Jerzy S. znów stanął przed sądem. Zapadł wyrok

Sąd Okręgowy w Krakowie w procesie apelacyjnym utrzymał w mocy wyrok dla Jerzego S. za prowadzenie w stanie nietrzeźwości. Prokuratura domagała się dla znanego aktora bardziej surowej kary.

2023-06-30, 11:45

Znany aktor Jerzy S. znów stanął przed sądem. Zapadł wyrok
Jerzy S. pod wpływem alkoholu prowadził auto i potrącił motocyklistę.Foto: shutterstock/Denis Makarenko

Sąd Okręgowy w Krakowie w procesie apelacyjnym utrzymał w mocy wyrok dla Jerzego S. za prowadzenie w stanie nietrzeźwości. Sąd pierwszej instancji orzekł wobec aktora karę zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata, grzywny w wysokości 12 tys. zł oraz 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym, oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Sąd uznał, że wymierzona kara jest słuszna, sprawiedliwa i nie ma podstaw do jej zmiany.

Rozprawa odbyła się w piątek przed Sądem Okręgowym w Krakowie. W apelacji prokuratura domagała się wyższej kary - 45 tys. zł grzywny oraz wypłaty 25 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym, oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Krzyczał, lecz nie wyglądał na poszkodowanego

Jerzy S. 17 października 2022 r., prowadząc samochód marki Lexus, miał doprowadzić do kolizji z 44-letnim motocyklistą. Jak się okazało, miał ok. 0,7 promila alkoholu w organizmie.

REKLAMA

Wyjaśniając sprawę, aktor wskazywał m.in., że 17 października 2022 r. wypił trzy, cztery lampki wina do obiadu. Zapomniał o umówionym na ten dzień wywiadzie z dziennikarzem. Czując się dobrze i w przekonaniu, że alkoholu nie ma w organizmie, wyjechał bocznymi drogami - z powodu remontu ul. Królowej Jadwigi - na spotkanie z dziennikarzem.

Aktor tłumaczył, że najpierw odjechał z miejsca zdarzenia, ponieważ nie poczuł, aby spowodował kolizję i by zranił motocyklistę, który - jak wspominał - krzyczał i nie wyglądał na poszkodowanego. Jak podkreślił, miał wrażenie, że krzyczący obcy mężczyzna może go zaatakować.

Jerzy S. zaznaczył, że żałuje tamtego zdarzenia i nigdy wcześniej nie prowadził pod wpływem alkoholu. Zauważył też, że miał rozładowany aparat słuchowy w prawym uchu, co dodatkowo sprawiło, że nie wiedział, o co dokładnie chodziło na początku po zderzeniu.

Czytaj także:

PR24/PAP/łs

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej