Sikorski zamknął w szafie nadzieję na pokój w Europie. Felieton Miłosza Manasterskiego
Najnowszy odcinek serialu "Reset" przynosi wstrząsającą informację z sabotażu dokonanego w ministerstwie spraw zagranicznych kierowanym przez Radosława Sikorskiego.
2023-07-04, 14:44
Współpraca rządu i prezydenta to konstytucyjny obowiązek, który powinien być realizowany dla dobra Rzeczpospolitej. Mamy w Polsce niepisaną tradycję, według której prezydenci rezygnują z legitymacji partyjnej na rzecz reprezentowania całego społeczeństwa. Ten gest jest wyraźnym sygnałem także w stronę rządu, który mógł wywodzić się z zupełnie innego środowiska politycznego niż głowa państwa.
Także śp. prof. Lech Kaczyński po wyborze na urząd prezydenta RP złożył rezygnację zarówno z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości, jak i funkcji honorowego prezesa tej partii. Nie da się jednak powiedzieć, że od tego momentu przestał być postrzegany przez obóz Donalda Tuska jako śmiertelny wróg.
Wiele już napisano o bezwzględnej wojnie jaką wydali politycy ówczesnego rządu Platformy Obywatelskiej prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Teraz nowe, szokujące szczegóły przynosi serial dokumentalny TVP "Reset", który analizuje przebieg operacji polsko-rosyjskiego zbliżenia w czasach PO-PSL.
REKLAMA
Była to polityka na wskroś realistyczna, zarówno jeśli chodzi o ocenę Rosji jak i polskich możliwości. Po raz pierwszy od wielu dekad Polska jako członek UE i NATO miała zdolność "ugrania" czegoś w relacjach z Rosją. Jednocześnie mogła też (co czynił prezydent Kaczyński) wspierać i wzmacniać kraje byłego Związku Sowieckiego w ich proeuropejskich dążeniach i ambicjach.
Działania Tuska i Sikorskiego doskonale opisuje dowcip pochodzący jeszcze z czasów komunizmu. Redaktor słynnego Radia Erywań pyta w nim przedstawiciela polskiego rządu:
- Jak układają się wasze stosunki handlowe z Rosją?
REKLAMA
- Doskonale - odpowiada polski minister. - My im dajemy mięso, a oni za to biorą od nas zboże.
Choć w XXI wieku Polska nie była już okupowana przez sowiecką armię, relacje między rządami Tuska i Putina układały się równie "doskonale" jak w owym żarcie z czasów ZSRS.
Tusk dawał Putinowi praktyczny monopol na sprzedaż gazu (po zawyżonych cenach) i ropy, a w zamian likwidował armię i mechanizmy dyplomatyczne mogące przeciwdziałać Rosji na arenie międzynarodowej.
Na tym drugim skupia się czwarty odcinek serialu Rachonia i Cenckiewicza. W TVP ujawniono szokujące kulisy ukrywania przez MSZ listu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Był to list napisany przed szczytem NATO w 2008 r., w którym prezydent Kaczyński apelował do przywódców państw Sojuszu o przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO. Apel ten nie trafił do przywódców państw NATO na czas i z tego powodu nie można było poruszyć jego treści na szczycie NATO w 2008 roku. W konsekwencji szczyt nie wystosował zaproszenia do Paktu dla Ukrainy i Gruzji. To otworzyło Rosji jeszcze w tym samym roku możliwość zaatakowania Gruzji, a kilka lat później, w 2014 r. rozpoczęcia agresji wobec Ukrainy.
REKLAMA
Co się stało z listem prezydenta Kaczyńskiego? Autorzy serialu odnaleźli list w archiwach rządowych. Zachował się on wraz z naklejoną na nim kartką z odręczną adnotacją: "Po rozmowie z MRS (ministrem Radosławem Sikorskim) ten dokument ma leżeć w naszej szafie panc. do poniedziałku i czekać na dalsze dyspozycje MRS".
Dzisiaj nie wiemy, czy list prezydenta Lecha Kaczyńskiego złamałby opór Francji i Niemiec w sprawie przyjęcia do NATO Gruzji i Ukrainy. Wyciszenie jego apelu jednak z pewnością bardzo mocno zaszkodziło sprawie bezpieczeństwa Europy i świata. Schowanie listu w szafie natomiast bardzo pomogło w realizacji imperialnych planów Kremla.
Gdyby inne były wyniki debaty na szczycie w Bukareszcie historia świata potoczyłaby się w zupełnie innym kierunku. W najbardziej optymistycznym scenariuszu dzisiaj nie byłoby wojen na Ukrainie ani na Kaukazie. Gruzja i Ukraina dzisiaj już na pewno byłyby członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, co niebywale podniosłoby poziom bezpieczeństwa Polski i Europy. Należy więc traktować naprawdę poważnie postulaty, stawiane przez wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę, by Radosław Sikorski odpowiedział za swoje działania przed Trybunałem Stanu.
Czwarty odcinek "Resetu" to także swojego rodzaju polityczna przestroga. Rachoń i Cenckiewicz opisują przeszłość, która może jesienią stać się naszą teraźniejszością. Politycy PO nigdy nie kryli swojej wrogości wobec prezydenta Andrzeja Dudy i już zapowiadają walkę z nim, jeśli zdołają sięgnąć po władzę. Nawet w bezpieczniejszych czasach walka taka byłaby niezwykle szkodliwa. Jednak w obliczu wojny na Ukrainie może stać się ona prawdziwą katastrofą. Zwłaszcza, że tutaj historia zatoczyłaby koło - zwolennicy resetu z Rosją z całą pewnością nie cofnęliby się przed niczym. Tak jak nie cofali się przed niczym zwalczając mentora obecnego prezydenta, ś.p. prof. Lecha Kaczyńskiego, kiedy był on głową państwa.
REKLAMA
Miłosz Manasterski
REKLAMA