Adam Brodzisz. Przedwojenny amant polskiego kina
46 lat temu, 9 listopada 1986 roku, zmarł aktor Adam Brodzisz, który w swoim czasie uchodził za jednego z największych amantów przedwojennego kina.
2023-11-09, 05:30
Od Lwowa do Kalifornii
Zmarł na obczyźnie, w Stanach Zjednoczonych, w kalifornijskim Desert Hot Springs (40 kilometrów na wschód od Los Angeles). Tam właśnie, wraz z małżonką, przebywał na emeryturze. Co ważne, później, po niespełna dwóch latach, pochowano go na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a było to w kwietniu 1988 roku. Droga jego życia wiodła od Lwowa, gdzie się urodził w lutym 1906 roku, przez Warszawę pełną filmów w dwudziestoleciu międzywojennym, II wojnę i Powstanie Warszawskie, aż po grę w teatrach objazdowych i ucieczkę wraz z żoną będąc na tournée w USA z Teatrem Polskim z Bielska Białej. Jednak w pamięci najstarszych widzów pozostał wspaniałym amantem polskiej kinematografii dwudziestolecia międzywojennego.
Najprzystojniejszy w polskim kinie
Brodzisz wpisał się do historii polskiego kina jako ten najprzystojniejszy, bardzo męski, z pociągłą twarzą, ale też pewną delikatnością w rysach. Zadebiutował w 1928 roku filmem "Przeznaczenie" Janusza Stara. Rola w tym filmie pozwoliła mu dostać w następnym już jedną z głównych, bo widzowie go pokochali, a kobiety szczególnie wzdychały. Kolejnym filmem z 1929 roku był "Z dnia na dzień" Józefa Lejtesa. W 1930 roku Brodzisz gra w aż 4 filmach, z których najwyższe noty zbiera "Uroda życia" Juliusza Gardana, gdzie aktor zagrał rolę Piotra Rozłuckiego, w którym budzą się dwie przeciwstawne miłości - do ojczyzny i do córki carskiego generała. Ten romans filmowy, z wyraźnym zaznaczeniem patriotycznych reminiscencji, stał się hitem warszawskich kin, a tygodnik "Kino dla wszystkich" pisał: "Brodzisz grał opanowanie – swobodnie – jak dobry zagraniczny amant".

Józef Lejtes. Najwybitniejszy reżyser przedwojenny
REKLAMA
Kino nieme i dźwiękowe
Wysoko oceniono grę aktora również w "Na Sybir" (1930) Henryka Szaro czy "Wiatr od morza" (1930) Kazimierza Czyńskiego. Po wypadku na planie wyjechał do Francji, gdzie grał w polskich filmach kręconych przez wytwórnię Paramount Pictures. SFP tak o tym pisze, przytaczając również wypowiedzi aktora, który właśnie tym francuskim okresem zamienił kino nieme na dźwiękowe: "Praca dla filmu dźwiękowego jest niesłychanie uciążliwa, bo aktor musi się uczyć całej roboty na pamięć. Z pomocy suflera również nie można skorzystać , bo "bestia" mikrofon mógłby zdradzić" – opowiada o pracy przy "Niebezpiecznym raju" Ryszarda Ordyńskiego, w którym musi też walczyć ze 140 kilogramowym, czyli dwa razy cięższym od siebie, byłym atletą. "Prosiłem Boga aby miał mnie w swojej opiece. Skończyło się na kilku guzach" – opowiadał.
Łatwiejsza okazuje się gra w "Świecie bez granic" (1931) Ordyńskiego. Brodzisz: "Przyzwyczaiłem się już do tempa pracy i otrzaskałem z mikrofonem".
Uwielbiany przez widzów
Portal Stowarzyszenia Filmowców Polskich zaczyna swój wspomnieniowy artykuł słowami: "W latach 30. XX wieku do przystojnego aktora wzdychają i kobiety, i dziewczęta. Powtarzają <<Brodzisz, Brodzisz, omdlewam, gdy ty wchodzisz>>. Zamawiają zdjęcia z autografem, wypytują, dlaczego miał zły humor w Krynicy, albo kiedy odwiedzi Gniezno. Na podobne uwielbienie może liczyć tylko Eugeniusz Bodo…". Po czym dodaje notę biograficzną: "Brodzisz (w rzeczywistości Brudzisz) przychodzi na świat 19 lutego 1906 roku we Lwowie. Maturę zdaje w tamtejszym gimnazjum przyrodniczo-matematycznym, ale po ukończeniu, z wyróżnieniem, Instytutu Filmowego im. Biegańskiego w Warszawie, stolica pochłania go całkowicie. Tak jak film, do którego trafia dzięki konkursowi na najbardziej fotogeniczne twarze".
Brodzisz i Bodo
Znaczącym faktem w jego przedwojennym filmowym życiorysie jest rpk 1931, kiedy to zakłada wraz z reżyserem i scenarzystą Michałem Waszyńskim oraz uwielbianym przez publikę Eugeniuszem Bodo wytwórnię filmową "B-W-B". Od tej pory filmy, w których się pojawia, sypią się jak z rękawa. Bo to "Świst bez granic" (1931), "Straszna noc" (1931), "Niebezpieczny raj" (1931), "Dziesięciu z Pawiaka" (1931), "Bezimienni bohaterowie" (1932), "Głos pustyni" (1932), "Pod Twoją obronę" (1933), "Młody las" (1934), "Rapsodia Bałtyku" (1935), "Bohaterowie Sybiru" (1936), "Pan redaktor szaleje" (1937), "Kobiety nad przepaścią" (1938), "U kresu drogi" (1939).
REKLAMA
Także w 1939 roku wystąpił w filmie "Bogurodzica" (1939) w reż. Jana Fethke i Henryka Korewickiego. Brodzisz zagrał wraz z poślubioną Marią Bogdą, aktorką uznaną za "najpiękniejszy typ Polki". Co ciekawe, aktor powiedział w wywiadzie, że zagra w tym filmie ze swoją żoną, a fakt jego małżeństwa, już wtedy czteroletniego, był skrzętnie ukrywany. Tak, przy okazji niefortunnego wywiadu, film zyskał ogromny rozgłos, bo każdy chciał zobaczyć Brodzisza razem z żoną. Czyżby był to dobrze przemyślany ruch reklamujący produkcję...

Czas II wojny światowej
O okresie wojennym portal SFP pisze: "W czasie okupacji aktor zostaje kelnerem. Pracuje w restauracjach Ziemiańska, Napoleonka i Eldorado, a potem aż do lipca 1944 roku - w biurze. Bierze udział w Powstaniu Warszawskim (nosi pseudonim Bonza). Jest saperem, nadzoruje budowę umocnień. Wraz z innymi postaciami przedwojennej sceny (m.in. Mirą Zimińską, Hanną Brzezińską, czy Mieczysławem Foggiem) często występują dla mieszkańców walczącej stolicy – na podwórkach, w piwnicach, szpitalach polowych, świetlicach żołnierskich. Publiczność w rękach trzyma karabiny, u pasków ma przywieszone granaty. Po upadku powstania przenosi się z żoną do Zakopanego. Prowadzą pensjonat Brodziszówka".
Powojenne losy aktora raczej nie notują znaczących osiągnięć. Brodzisz zaliczył jedynie dwa niewielkie epizody w kinie, a swoje siły skierował na występy w teatrach, szczególnie objazdowych. Jako aktor drugiej kategorii, tak zaszeregowały go komunistyczne władze (z uwagi na jego AK-owską i powstańczą przeszłość), mógł liczyć tylko na tego typu angaże. Skorzystali wraz z żoną na tym i podczas artystycznego pobytu w USA nie wrócili już do kraju, a był to rok 1961. Tam zajmowali się głównie pracami przy hodowli szynszyli, a Brodzisz dorabiał sobie jeszcze jako rysownik komputerowy.
PP
REKLAMA
REKLAMA