Ostateczny wyrok ws. Roberta N. ps. Frog. Jest decyzja Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyrok uniewinniający Roberta N., pseudonim "Frog", w sprawach dotyczących rajdów samochodowych po Warszawie i pod Kielcami. Chodzi o zdarzenia z 2014 r. Robert N. przekraczał wówczas prędkość o ponad 100 km/h, a filmiki z szaleńczych rajdów umieszczał w internecie.

2024-01-04, 16:12

Ostateczny wyrok ws. Roberta N. ps. Frog. Jest decyzja Sądu Najwyższego
Robert N. "Frog" na sali rozpraw w Sądzie Rejonowym. Mężczyzna został oskarżony o szaleńczy rajd ulicami Warszawy. Foto: PAP/Tomasz Gzell

Kasacji od wyroku chciała prokuratura, która zarzuciła Sądowi Okręgowemu w Warszawie rażące naruszenie prawa, bo wyrok oparł na tak zwanym poglądzie Mikołaja Małeckiego, że czyny nie powinny być oceniane w całości. W przypadku "Froga" ocenie zostały więc poddane jedynie fragmentaryczne zachowania, takie jak 12 sekund z trwającego pół godziny rajdu.

Decydują "sędziowskie sumienie i wiedza"

Kasację Sąd Najwyższy uznał za bezzasadną. Przewodniczący składu sędziowskiego, prezes SN Wiesław Kozielewicz zaznaczył, że kluczem sędziowskiej jurysdykcji jest artykuł 8 Kodeksu postepowania karnego, który stanowi, że sędzia samodzielnie rozstrzyga zagadnienia faktyczne i prawne.

To sędziowskie sumienie i wiedza decyduje o tym, który z poglądów prawnych funkcjonujących w orzecznictwie sądów polskich, międzynarodowych ten sędzia w konkretnej sprawie przyjmie, a który pogląd prawny odrzuci - powiedział sędzia Kozielewicz. - Z tego powodu, że sędzia określony pogląd prawny przyjmie, a inny odrzuci, nie można sędziemu robić sprawy dyscyplinarnej i nie można twierdzić, że sędzia tak wyrokując w sposób rażący naruszył prawo - wyjaśnił prezes SN Wiesław Kozielewicz.

Sąd Najwyższy nie wykluczył sytuacji, że sądy orzekające mogą oprzeć się na innym poglądzie prawnym przeciwstawnym do poglądu Mikołaja Małeckiego.

REKLAMA

Czytaj także:

W pierwszej instancji Robert N., pseudonim "Frog", został skazany na dwa i pół roku więzienia. Sąd odwoławczy uznał jednak, że w przypadku jazdy po Warszawie zachowanie mężczyzny nie wyczerpało znamion przestępstwa bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

IAR/st

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej