Liga Konferencji. Legia - Broendby. Obsceniczny gest Feio? "Zachowujemy klasę, gdy się nas szanuje"

Legia Warszawa cieszyła się ze zwycięstwa z Broendby, tymczasem jej trener Goncalo Feio kibicom rywali miał pokazać środkowy palec. – To oni zaczęli zachowywać się prowokacyjnie. Nie pozwolimy na brak szacunku wobec nas – stwierdził Portugalczyk.

2024-08-16, 07:35

Liga Konferencji. Legia -  Broendby. Obsceniczny gest Feio? "Zachowujemy klasę, gdy się nas szanuje"
Piłkarze Legii Warszawa (P) i Broendby IF (L) po rewanżowym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji. Foto: PAP/Leszek Szymański

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali u siebie z Broendby Kopenhaga 1:1 (1:1) w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji, a w dwumeczu triumfowali 4:3. 

Po meczu na Łazienkowskiej wybuchła wielka awantura. 

– Trener Legii podszedł do naszej ławki rezerwowych. Kaszlnął i zaczął mówić, że możemy wracać do domu – mówił tuż po meczu Jesper Sorensen, szkoleniowiec Broendby cytowany przez TVP Sport. 

Szkoleniowcy wymienili spojrzenia i argumenty, a po chwili w akcji na boisku pojawili się trenerzy, członkowie sztabów oraz sami zawodnicy. 

REKLAMA

– Bardzo szanuję historię Legii Warszawa i nie uważam, że było to normalne zachowanie ze strony szkoleniowca. Zakładam, że spodziewał się takiej reakcji naszych piłkarzy i sztabu. Potem cała sytuacja przerodziła się w konfrontację z udziałem większości osób na boisku – stwierdził trener Broendby.

Goncalo Feio, którego krewki charakter kibice w Polsce już poznali, wyjaśniał. 

– Mam przypiętą łatkę, łatwo jest ze mną "jechać". Szkoda, że nikt nie zauważył, że już w Danii gospodarze nas prowokowali, naskakiwali na nas. Może to jest problem. Istnieją kompleksy i musimy z nimi walczyć. Nie jesteśmy od nikogo gorsi. Proszę mi wierzyć, że zachowujemy klasę, gdy się nas szanuje. Kiedy jest inaczej, to mamy to akceptować? Niektórzy płaczą, bo odpadli. Dążymy do tego, co Broendby robi z piłką, ale łatwo jest teraz kierować uwagę na coś innego – mówił Feio.

– To Broendby zaczęło się zachowywać prowokacyjnie. Teraz będę najgorszy, zrobi się ze mnie czarny charakter i ciągle będzie o tym dyskutowało. Idziesz ulicą, ktoś się atakuje i nie bronisz się? Mogą tu przyjechać Real Madryt, Manchester City, ktokolwiek… Nie pozwolimy na brak szacunku wobec nas. Nie będę przepraszał, że istnieję. Jeśli ktoś źle traktuje Legię, to mogę wystawić za to życie. Będę to robił, bo o Legię walczy się do śmierci – dodawał.

REKLAMA

– O co chodziło z prowokacjami Duńczyków? Byłem najgrzeczniejszy. Kiedy Broendby prowadziło na swoim stadionie, ich zachowania trudno było nie dostrzec. Były też śmiechy, uciszanie, jakieś gadanie o Polakach. Szkoda to powtarzać. Dziś po prostu wysłałem ich do domu zgodnie z tym, co pokazuje wynik. Nie widzę tu wielkiego halo. Zapewniam, że nie ja to wszystko zacząłem. Bycie ofiarą w życiu? Sorry, nie interesuje mnie. Nie interesuje mnie to z szacunku do klubu, który reprezentujemy – dodawał portugalski szkoleniowiec.

"Legii należą się brawa, pokonała rywala mocnego. To duży sukces. PS. Zachowanie trenera trudne do zrozumienia, żeby nie powiedzieć więcej" - napisał po meczu dyplomatycznie Zbigniew Boniek.

Kolejnym rywalem Legii będzie Drita Gnjilane z Kosowa.

REKLAMA

Posłuchaj

Z bramkarzem Legii Kacprem Tobiaszem rozmawiał Filip Jastrzębski (IAR) 1:58
+
Dodaj do playlisty

 

Legia Warszawa - Broendby Kopenhaga 1:1 (1:1)

Bramka: 0:1 Daniel Wass (38-karny), 1:1 Radovan Pankov (45+2).

Żółta kartka - Legia: Kacper Tobiasz, Bartosz Kapustka, Steve Kapuadi. Broendby: Clement Bischoff, Sean Klaiber, Jacob Rasmussen.

Sędzia: Chrysovalantis Theouli (Cypr). Widzów: 26823.

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov (75. Steve Kapuadi), Rafał Augustyniak, Sergio Barcia - Paweł Wszołek, Bartosz Kapustka, Claude Goncalves, Luquinhas (88. Ryoya Morishita), Ruben Vinagre - Marc Gual (75. Miguel Alfarela), Tomas Pekhart (60. Blaz Kramer).

Broendby Kopenhaga: Patrick Pentz - Sean Klaiber (74. Frederik Alves), Rasmus Lauritsen, Jacob Rasmussen - Sebastian Sebulonsen, Josip Radosevic, Daniel Wass (74. Filip Bundgaard), Noah Nartey (86. Oscar Schwartau), Clement Bischoff (62. Marko Divkovic) - Yuito Suzuki, Mathias Kvistgaarden (85. Ohi Omoijuanfo).

Czytaj także:

red/PR24/TVPSport

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej