Śmierć Matthew Perry'ego. Lekarz poszedł na współpracę z prokuraturą i przyznał się do winy

Jeden z lekarzy oskarżonych o przyczynienie się do śmierci aktora Matthew Perry'ego przyznał się do winy. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności, jednak wiele wskazuje na to, że ze wyrok będzie znacznie krótszy dzięki współpracy ze służbami.

2024-10-03, 07:01

Śmierć Matthew Perry'ego. Lekarz poszedł na współpracę z prokuraturą i przyznał się do winy
Matthew Perry zmarł w październiku 2023 roku w wieku zaledwie 54 lat. Lekarz opiekujący się aktorem przyznał się do udziału w podawaniu mu ketaminy. Foto: Rena Schild/Shutterstock

54-letni Mark Chavez był jednym z lekarzy zajmujących się Matthew Perrym. Medyk miał dostarczać aktorowi ketaminę - silny lek przeciwbólowy. W środę przyznał się przed sądem w Los Angeles do udziału w nielegalnym handlu tą substancją - podała agencja AP

Prokuratura pracuje nad "królową ketaminy"

Chavez jest trzecim z pięciu oskarżonych, którzy przyznali się do zarzutów postawionych w związku ze śmiercią aktora znanego z serialu "Przyjaciele". Lekarz zawarł ugodę z prokuraturą.

Prokuratorzy chcą zbudować mocniejsze oskarżenie przeciwko innemu medykowi, dr. Salvadorowi Plasencii, który według nich przekazał ketaminę bezpośrednio Perry'emu. Salvador Plasencia nie przyznaje się do winy.

Kolejnym głównym celem prokuratury jest Jasveen Sangha, domniemana dilerka narkotyków, nazywana podobno w Los Angeles "królową ketaminy". To od niej miała pochodzić substancja zażyta przez Perry'ego w dniu jego śmierci.

REKLAMA

Proces Plasencii i Sanghii ma rozpocząć się w marcu przyszłego roku.

Lekarz poszedł na współpracę

Zgodnie z ugodą Mark Chavez pozostanie na wolności do 2 kwietnia. Wtedy zostanie wydany na niego wyrok. Lekarz oddał władzom paszport i licencję uprawniającą do wykonywania zawodu.

Teoretycznie grozi mu do 10 lat więzienia, ale media twierdzą, że wyrok będzie znacznie niższy właśnie ze względu na ugodę zawartą z prokuraturą i współpracę ze służbami.

Matthew Perry zmarł z powodu przedawkowania ketaminy

Matthew Perry zmarł w październiku ubiegłego roku w Los Angeles. Został znaleziony w basenie swojego domu w Kalifornii. Miał 54 lata. Aktor znany był przede wszystkim z sitcomu "Przyjaciele". Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było silne działanie ketaminy i innych substancji, które sprawiły, że stracił przytomność i utonął w wannie.

REKLAMA

Matthew Perry przez wiele lat był uzależniony od narkotyków. Od kilku lat pozostawał czysty, jednak podczas leczenia odwykowego najprawdopodobniej uzależnił się od ketaminy - leku przeciwbólowego i antydepresyjnego. Formalnie leczenie tą substancją zakończył kilka tygodni przed swoją śmiercią. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że mający się nim opiekować lekarze wykorzystali jego słabość i w kolejnych dniach wstrzykiwali mu bardzo wysokie dawki substancji, co już wcześniej doprowadzało do utraty przytomności przez aktora, a w końcu doprowadziło do jego śmierci.

Czytaj również:

IAR/PAP/jmo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej