Burza po meczu Legia - Jagiellonia. Szymon Marciniak się tłumaczy. "Nie ma takiej kamery"
Szymon Marciniak, który obsługiwał system VAR podczas środowego meczu Legii z Jagiellonią, tłumaczył swoje decyzje o braku podyktowania dwóch rzutów karnych dla białostoczan. - Tego po prostu na żadnym ujęciu nie widać - mówił arbiter w rozmowie z portalem TVP Sport.
2025-02-27, 09:30
Mecz Legia - Jagiellonia był uznawany za hit ćwierćfinałów Pucharu Polski i bez wątpienia spełnił swoją rolę.
Ostatecznie legioniści wygrali 3:1 i awansowali do najlepszej czwórki, ale po meczu dużo więcej niż o wyniku mówiło się o postawie sędziów. W drugiej połowie spotkania białostoczanie domagali się podyktowania dwóch rzutów karnych.
Pod ostrzałem znaleźli się sędzia główny Piotr Lasyk oraz odpowiadający za VAR Szymon Marciniak. Ten drugi tłumaczył swoje decyzje w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Karnych nie było, Marciniak się tłumaczy
REKLAMA
Najpierw w 59. minucie ręką we własnym polu karnym zagrywał Ilia Szkurin, który próbował zablokować piłkę po uderzeniu głową Afimico Pululu. Lasyk nie podyktował jednak jedenastki za zagranie Białorusina, choć sytuacja długo była sprawdzana przez VAR.
- Pokaż mi ujęcie z kamery pokazującej to zdarzenie z drugiej strony, żeby było widać odbicie czy chociaż dotknięcie piłki ręką - zwrócił się Marciniak do przeprowadzającego z nim wywiad Rafała Rostkowskiego, byłego sędziego międzynarodowego. - – Nie ma takiej kamery. Za tą bramką nie było kamery. Na powtórce widać piłkę pod ręką Szkurina, ale na tej podstawie nie można stwierdzić kategorycznie, że ręka dotknęła piłki. Tego po prostu na żadnym ujęciu nie widać. Na żadnym ujęciu z żadnej kamery nie widać kontaktu piłki z ręką Szkurina - wyjaśniał sędzia.
Jeszcze większą kontrowersję sędziowie zgotowali w 74. minucie, gdy Oskar Pietuszewski padł w polu karnym Legii po starciu z Pawłem Wszołkiem. W tym wypadku Lasyk początkowo wskazał na "wapno".
Co powiedział Lasykowi? "Tak jest w FIFA"
Znowu jednak rozpoczęło się długie sprawdzanie sytuacji przez system VAR. W międzyczasie między piłkarzami obu ekip doszło do przepychanek. Tym razem Marciniak zaprosił Lasyka do monitora, a ten, po dłuższym namyśle, odwołał rzut karny.
REKLAMA
Arbiter, który ma w dorobku prowadzenie finału mistrzostw świata i finału Ligi Mistrzów, zdradził, co wówczas powiedział Lasykowi, że ten zmienił decyzję.
- Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka - tłumaczył Marciniak.
- Legia w półfinale Pucharu Polski. Jagiellonia odpada, w tle kontrowersje i pretensje
- Sędziowie skrzywdzili Jagiellonię? Ogromne kontrowersje w hicie Pucharu Polski
- Trener Jagiellonii nie szukał wymówek. Adrian Siemieniec: nie oceniam pracy arbitrów
Źródła: PolskieRadio24.pl, sport.tvp.pl, empe
REKLAMA