Thomas Thurnbichler zabrał głos. "Starsi zawodnicy nie chcieli ze mną pracować"

Afera w kadrze skoków narciarskich trwa, a każdy dzień przynosi nowe fakty i wypowiedzi osób, które były bezpośrednio zaangażowane w wydarzenia z ostatnich miesięcy. Były trener Thomas Thurnbichler zdradził, dlaczego nie wyobrażał sobie dalszej pracy z reprezentacją Polski.

2025-04-01, 10:34

Thomas Thurnbichler zabrał głos. "Starsi zawodnicy nie chcieli ze mną pracować"
Thomas Thurnbichler przyznał, że starsi skoczkowie nie chcieli dalej z nim współpracować. Foto: Damian Klamka/East News

Thomas Thurnbichler może mówić o gorzkim zakończeniu swojej pracy w kadrze Polski. Trzy lata pod wodzą Austriaka przyniosły jeden udany sezon, później zaś nastąpił regres i początek konfliktów w kadrze. Efekty widać zwłaszcza w ostatnich dniach, w których oczom kibiców ukazuje się skala problemów.

"Kontynuowanie tego nie miało sensu"

Starsi skoczkowie ewidentnie nie mieli zaufania do szkoleniowca, Dawid KubackiAleksander Zniszczoł zdecydowali się przyznać to jasno i nie bez pewnej satysfakcji mówić o zwolnieniu Austriaka. Nie brakuje kibiców, którzy potępili to zachowanie, wskazując na to, że to ich niechęć do zmian była jednym z utrudnień, z którymi spotkał się Thurnbichler.

Austriak zdecydował się na słowa komentarza, które ukazują kilka nowych faktów w całej tej sytuacji i propozycji, którą złożył Adamowi Małyszowi odnośnie zmiany formy współpracy.

- Mieliśmy mieć jedną wielką kadrę narodową. Maciej Maciusiak wziąłby odpowiedzialność za starszyznę, a ja kontynuowałbym pracę z młodszymi skoczkami, Pawłem Wąskiem i Kubą Wolnym. Olek Zniszczoł i reszta znaleźliby się pod skrzydłami Maćka. Ja zajmowałbym się w tym wypadku przygotowaniem zmiany pokoleniowej po igrzyskach mówił w rozmowie z "WP Sportowe Fakty".

REKLAMA

- Wiem, że Zniszczoł i Maciusiak mają ze sobą bardzo dobre relacje, są przyjaciółmi. Widziałem, że starsi zawodnicy nie chcą ze mną pracować. Kontynowanie tego nie miałoby więc sensu. Jeśli nie ma chęci współpracy z trenerem, to oni tracą czas i ja tracę czas, oni tracą energię, ja także. Dlatego też wymyśliłem taki podział - wyjaśnił.

Adam Małysz nie przyjął propozycji Austriaka i podjął decyzję o rozstaniu. Ostatnie dni pokazują jednak dobitnie, jak duże napięcia były w reprezentacji, wydaje się też, że dały jasną odpowiedź na temat tego, czy dalsza praca Thurnbichlera w tej formie była możliwa.

- Wewnętrzne sprawy drużyny pozostaną wewnętrznymi sprawami drużyny - uciął temat trener, nie chcąc odkrywać za dużo. Thurnbichlerowi można zarzucić sporo, jednak warto zaznaczyć, że potrafił pożegnać się z klasą i nawet jeśli miał żal do tego, jak potoczyła się jego przygoda z kadrą Polski, to nie zdecydował się go ujawniać.

REKLAMA

Szpilka wbita w Małysza

Zachowanie Adama Małysza pokazało, że słowa i postawa starszych skoczków nie przypadły mu do gustu i postanowił głośno o tym powiedzieć. Problem w tym, że... legenda polskich skoków także ma swoje za uszami i nie wszyscy widzą w jego działaniach same pozytywy. Krytyków prezesa nie brakuje, a przypominana jest także sytuacja z dyrektorem sportowym Alexandrem Stoecklem, którego publicznej krytyki także nie odmówił sobie Małysz.

- Chcieliśmy, żeby Stoeckl był przywódcą całych skoków. Ale czujemy, że trochę za bardzo stał się teamem. Brakuje trochę dystansu. Widzieliśmy, jak Słoweńcy potrafili walczyć o swoje na lotach i w Willingen po dyskwalifikacji Zajca. A u nas Alexa nie widać, a po to Thomas go chciał, aby walczył o nasz team - mówił w lutym o Stoecklu.

Jak widać, afera cały czas budzi emocje, a zakończony sezon ujawnił o wiele więcej rzeczy niż problemy czysto sportowe. Nietrudno domyślić się, że w takich realiach trudno jest skupić się na pracy i rywalizacji, co nie pozostaje bez wpływu na wyniki. Polskie skoki narciarskie znalazły się w najtrudniejszym miejscu od lat i misja wydobycia ich z dołka to bardzo karkołomne zadanie.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej