Klub przeprosił "uśmierconego" piłkarza. "Pogrzebanie żywcem jest bardzo stresujące"
Bułgarski klub Arda Kyrdżali zaprosił legendę tego zespołu Petko Ganczewa i uhonorował go podczas środowego meczu tamtejszego ekstraklasy. Dwa tygodnie wcześniej... uczczono jego pamięć minutą ciszy, bazując na nieprawdziwej informacji, że zmarł.
2025-04-02, 18:54
W połowie marca, tuż przed spotkaniem Ardy z Lewskim Sofia (1:1), piłkarze obu drużyn ustawili się na środku boiska, pochylając głowy na cześć Ganczewa. Okazało się, że minuta ciszy była ogromnym nieporozumieniem.
Błędne informacje
Jednak jeszcze tego samego dnia klub z miasta Kyrdżali zamieścił oświadczenie, że otrzymał błędne informacje o śmierci byłego piłkarza.
"Zarząd PFK Arda chciałby serdecznie przeprosić byłego zawodnika Petko Ganczewa i jego rodzinę (...)" - napisano wówczas w oświadczeniu.
"Życzymy Petko Ganczewowi wielu lat dobrego zdrowia i cieszenia się z sukcesów Ardy" - dodano.
Przeprosiny dla legendy
W środę uhonorowano 78-latka, ale już w zupełnie inny sposób. Jak poinformował klub, jego "legenda" była gościem specjalnym na meczu ligowym z Czerno More Warna (4:0).
Ganczew otrzymał również koszulkę zespołu ze swoim nazwiskiem, a później oglądał spotkanie w towarzystwie innych dawnych gwiazd Ardy.
- Jeszcze raz przepraszamy Petko Ganczewa za gafę sprzed dwóch tygodni - dodano.
Bohater tego niecodziennego wydarzenia przyznał, że po omyłkowym uczczeniu jego pamięci minutą ciszy odebrał kilka telefonów. Jak dodał, jego żona płakała, gdy wrócił późno do domu, aby obejrzeć wówczas mecz.
- Kiedy usłyszałem straszne wieści, nalałem sobie trochę brandy" - powiedział bułgarskiemu portalowi "Blitz". - Pogrzebanie cię żywcem jest bardzo stresujące. Szczerze mówiąc, sytuacja nie była przyjemna - dodał.
- Pachnie El Clasico w Pucharze Króla. "Królewski" Real Madryt w finale [wideo]
- Atletico - FC Barcelona. Madryt drży przed Lewandowskim. "Powinni się od niego uczyć"
- Piłkarskie Euro kobiet. Boniek potwierdza. UEFA wypłaci PZPN grube miliony za awans Polek na ME
Źródło: PAP/ps