Historia jak z bajki. Santi Cazorla miał nie grać w piłkę, a dokonał cudu z Realem Oviedo
Piłkarze Oviedo awansowali do hiszpańskiej La Liga, w której ostatnio występowali w sezonie 2000/01. W sobotnim rewanżowym meczu finałowym pokonali u siebie Mirandes 3:1 po dogrywce, a wyjątkową historię napisał Santi Cazorla, który wrócił do klubu, w którym stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki.
2025-06-22, 08:55
Oviedo czekało na to 24 lata. Niesamowity wyczyn Cazorli
Mirandes miało jednobramkową zaliczkę z własnego stadionu, a do tego w sobotę prowadziło w rewanżu po 16 minutach po golu Argentyńczyka Joaquina Panichellego. Sygnał do odrabiania strat dał jednak doświadczony, 40-letni Santi Cazorla, były piłkarz m.in. Arsenalu i Villarrealu, który jeszcze przed przerwą wykorzystał rzut karny (39.).
W drugiej połowie stan dwumeczu wyrównał Marokańczyk Ilyas Chaira (52.), natomiast w dogrywce wynik ustalił Francisco Portillo (103.).
Bajka Santiego Cazorli
Ten wynik i awans to niesamowity wyczyn dla Santiego Cazorli, który zaczynał karierę w Realu Oviedo. Hiszpan w swojej piłkarskiej drodze długo czekał na to, by wrócić w dawne progi, lecz kiedy to zrobił, napisał jedną z najlepszych piłkarskich historii ostatnich lat.
Środkowy pomocnik mówił jasno przed sobotnim spotkaniem, że to najważniejszy mecz w jego życiu, choć przecież był w składzie kadry Hiszpanii przy dwóch triumfach w mistrzostwach Europy. Tutaj chodziło o coś więcej. Cazorla borykał się przez długi czas z kontuzją, a przez złe leczenie doszło do tego, że lekarze nie dawali mu większych szans na powrót na boisko.
REKLAMA
Piłkarz wycierpiał wiele, przez całe lata walczył o powrót do pełnej sprawności, poradził sobie także z zerwanymi więzadłami, często zmagając się z koszmarnym bólem. Ostatecznie jednak dopiął swego, a najpiękniejsza część kariery nastała dopiero, kiedy wydawało się, że dał sobie spokój z futbolem na najwyższym poziomie. Po tamtym czasie został mu tatuaż, który... zmienił miejsce. Lekarze przeszczepili część skóry z przedramienia przy ścięgnie Achillesa. W sumie przerwa od piłki trwała ponad 600 dni, Hiszpan nie zagrał już w Arsenalu i przeniósł się do Villareal. Miał wówczas 34 lata i piłkarsko niewiele już musiał, okazało się jednak, że zaczął nadrabiać stracony czas. Po drodze zaliczył jeszcze trzyletnią przygodę w Katarze, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Oviedo było dla Cazorli klubem, w którym się wychował. Wrócił do niego na etapie, w którym nie musiał już absolutnie nic, mógł zakończyć karierę i nikt nie miałby do niego pretensji. Ostatecznie jednak przyczynił się do tego, że drużyna z dzieciństwa wróciła do La Liga po 24 latach. Kiedy z niego odchodził, jeszcze jako junior, Real osuwał się na dno, karnie relegowany do czwartej ligi. Oviedo ostatecznie udało się przetrwać, co jest główną zasługą oddanych kibiców.

- Po prostu staram się cieszyć tym, co zostało z mojej kariery. Wiem, że jestem blisko jej końca - przyznał w jednym z wywiadów Cazorla. Doświadczony piłkarz grał za minimalną pensję, podkreślając przy każdej okazji, że wrócił tu nie po pieniądze. I potwierdził to doskonale.
W meczu półfinałowym zdobył gola, który dał jego drużynie przepustkę do finału, a gol w finale był najlepszą puentą tej historii. Co będzie dalej? Cazorla wcale nie zadeklarował, że to koniec.
REKLAMA
Wcześniej awans do najwyższej klasy rozgrywkowej wywalczyły drużyny Levante i Elche. Elitę opuściły Leganes, Las Palmas i Real Valladolid. Mistrzem kraju została Barcelona Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego.
- Cezary Kulesza jasno mówi o zatrudnieniu Macieja Skorży. "50 na 50"
- Sensacja w Berlinie. Aryna Sabalenka przegrała z outsiderką
Źrodło: PAP/ps
REKLAMA