Pierwsze wydanie "Hobbita" sprzedane na aukcji. Gollum w tej wersji był zupełnie inny

Ponad 40 tysięcy funtów - tyle zapłacił kolekcjoner za pierwsze wydanie "Hobbita", bardzo odmiennego od późniejszego. Książka pojawiła się na aukcji online organizowanej przez dom aukcyjny Auctioneum w Bristolu i Bath.

2025-08-07, 10:20

Pierwsze wydanie "Hobbita" sprzedane na aukcji. Gollum w tej wersji był zupełnie inny
Pierwsze wydanie "Hobbita" J. R. R. Tolkiena. Foto: Bournemouth News/Shutterstock/Rex Features/East News

Pierwsze wydanie "Hobbita" sprzedane na aukcji

Jest w twardej, zielonej prawie, ma rysunek smoka. Wtajemniczeni wiedzą, że chodzi o Smauga. Takich książek z 1937 jest niewiele: około półtora tysiąca. Pierwsza wersja Hobbita jest fascynująca, bo różni się od tej, którą zna większość czytelników. Szczególnie jeśli chodzi o Golluma. - W pierwszym wydaniu nie dowiadujemy się o nim wiele. Ma dwoje błyszczących oczu. Tak naprawdę to jedyny szczegół wyglądu - tłumaczył profesor Thijs Porck, językoznawca i specjalista od Tolkiena z uniwersytetu w Leidzie. 

Rozmówca Polskiego Radia dodał, że to zabieg podobny ze słynnego poematu "Beowulf", od którego ekspertem był Tolkien. Tamtejszy Grendel też opisany jest oszczędnie, tak by czytelnicy sami mogli sobie wyobrazić potwora i nadać mu cechy, które osobiście wydawały im się najbardziej przerażające. Dopiero potem, w następnym wydaniu, Tolkien uzupełni opis stwora, między innymi o wymiary, tak, by w oczach czytelnika "upodobnić" Golluma do Hobbita. W przeszłości stwór Hobbitem bowiem był.

Gollum jest bardziej uprzejmy

Dodatkowo w pierwszej wersji Gollum jest bardziej uprzejmy i honorowy. Po tym, jak przegrywa pojedynek na zagadki, pomaga Bilbo w opuszczeniu jaskiń goblinów. Ten fragment Tolkien przepisze zupełnie tak, by Gollum i pierścień bardziej pasowali do "Władcy Pierścieni", nad którym autor pracował. Tolkien stosunkowo późno podejmie decyzję, że znaleziony przez Bilba pierścień jest śmiertelnie niebezpieczny, a Gollum to stwór złowrogi. 

Licytacja rozpoczęła się od sumy sześciu tysięcy funtów. Zakończyła na 43 tysiącach. Stawka podbijana była 45 razy. Ani cena, ani zacięta walka nie dziwi tolkienowskich kolekcjonerów. Jeszcze droższe są książki podpisane przez autora. Bardzo nieliczne. 

- Tolkien podpisywał książki tylko dla przyjaciół i rodziny. Nie rozdawał autografów. Największy problem to w ogóle znaleźć taki egzemplarz. Ale jak już się uda - trzeba wydać kilkaset tysięcy funtów - podkreślał w rozmowie z londyńskim korespondentem Polskiego Radia Bernd Greisinger, właściciel tolkienowskiego muzeum w szwajcarskiej wiosce Jenins.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/Adam Dąbrowski

Polecane

Wróć do strony głównej