"Oburzeni" z całej Europy nie odpuszczają
Protestujący koczują przed siedzibami banków i giełd w całej Europie. Demonstracje odbywają się m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Holandii.
2011-10-17, 22:00
Posłuchaj
Około stu osób nadal protestuje przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie. W sobotę tak zwany "marsz oburzonych" zgromadził w tym miejscu kilka tysięcy ludzi. Wówczas rozbito tu namiotowe miasteczko. Także w Hamburgu około dwudziestu osób rozbiło namioty przed jednym z banków w centrum miasta. Policja na razie nie interweniuje.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Do masowych protestów odniosła się kanclerz Niemiec. Jak przekazał jej rzecznik, Angela Merkel zapewniła, że jej rząd traktuje całą sprawę bardzo poważnie. Merkel zastrzegła jednak, że winą za obecny kryzys nie można obciążać wyłącznie banków. Szefowa rządu przypomniała, że jest to efekt wieloletniego życia ponad stan i mnożenia długów.
Świt nowej polityki?
W Londynie trzeci dzień trwa protest przeciw dominacji politycznej wielkiego kapitału. - Jestem tu, bo globalny system jest niesprawiedliwy. Musimy go zmienić - mówi uczestniczka protestu Katherine Garrity.
Część komentatorów stawia znak równości między ruchem anty- czy alterglobalistycznym a obecnymi protestami, podchodząc do nich z dystansem i sceptycznie. "Dla jednych jest to wyraz politycznej naiwności, dla innych - świt nowej polityki, oddolnej, bez podziałów na lewicę i prawicę" - uważa Laurie Penny, 25-letnia dziennikarka i autorka internetowego blogu "Penny Red", zdobywczyni Nagrody Orwella.
"Czerwony dywan dla spekulantów"
W Amsterdamie kolejny dzień protestowali oburzeni. W akcji przed amsterdamską giełdą wzięło udział ponad 150 demonstrantów, którzy w namiotach ustawionych w centrum miasta spędzili już drugą noc.
Wiecujący rozłożyli przed budynkiem amstedamskiej giełdy czerwony dywan, a przechodzących nim pracowników tej finansowej instytucji prowokowali do dyskusji. - Właściwie powinniśmy ich nie wpuszczać do budynku, aby nie spekulowali na giełdzie. Trudno ich jednak osobiście atakować. Wolimy pokojowo pokazać nasze niezadowolenie - mówili protestujący.
Wiece przeprowadzono również w Hadze, w Rotterdamie, Maastricht, Zwolle i Einschede.
Z placów do pustostanów
W maju "oburzeni" okupowali centralne place hiszpańskich miast, teraz zajmują niezamieszkałe budynki. "Oburzeni" wprowadzają do nich rodziny, którym banki odebrały mieszkania.
W Madrycie "oburzeni" zajęli opuszczony hotel w centrum miasta, który wkrótce ma zostać przejęty przez bank. W hotelowych pokojach mieszkają bezrobotne i bezdomne rodziny. W Barcelonie okupowany jest wybudowany przed pięcioma laty blok, który od tamtej pory stoi pusty. Ostatnią noc spędziło w nim osiem rodzin. - Nie chcemy niczego w prezencie. Chcemy płacić za wynajem, ale w granicach naszych nożliwości - wyjaśnia Jose, jeden z okupujących.
Rodzinom towarzyszą "oburzeni", a straż pod blokiem, w ramach solidarności, pełnią okoliczni mieszkańcy. Firma, która wybudowała dom złozyła już doniesienie na policji, ale jeszcze nie zdecydowano, jaki los czeka okupujących.
Sprzed banku na starówkę
W Zurychu 40 osób z ruchu "oburzonych", którzy drugą noc spędzili na tamtejszym Paradeplatz, rano, na polecenie policji, opuściło to miejsce. Demonstranci koczowali na placu, gdzie znajdują się siedziby banków szwajcarskich.
Aktywiści mieli zamiar spotkać się z pracownikami banków i przekazać im swoje przesłanie. Musieli jednak na polecenie policji opuścić centrum finansowe w Zurychu. Nie oznacza to jednak zakończenia protestu. Demonstranci przenieśli się na Lindenhof, czyli główny plac starówki.
Będą dalsze cięcia
Setka "oburzonych" manifestowała przed gmachem parlamentu w Lizbonie. "Koniec kłamstw", "Pensja minimalna dla polityków!" - to tylko niektóre z ich haseł.
W niedzielę, gdy przed gmachem do późnych godzin nocnych, gromadziły się tysiące osób, między manifestującymi a funkcjonariuszami doszło do przepychanek. Protesty zorganizowano także w kilku innych miastach Portugalii.
Premier Pedro Passos Coelho w czwartek zapowiedział, że w przyszłym roku Portugalczyków czekają kolejne drastyczne cięcia budżetowe.
Włosi tropią anarchistów...
W całych Włoszech trwają poszukiwania anarchistów, którzy przekształcili sobotni marsz ruchu oburzonych w Rzymie w regularną bitwę z policją. Uczestnicy pochodu masowo wysyłają policji zarejestrowane przez siebie filmy, chcąc w ten sposób pomóc w znalezieniu winnych kilkugodzinnych gwałtownych starć w Wiecznym Mieście.
Rozpoczęta o świcie operacja z udziałem policjantów i karabinierów jest w toku. Dokonano już rewizji w ponad stu lokalach w całym kraju - od Trydentu po Sycylię. Chodzi zarówno o siedziby znanych organom ścigania grup anarchistów, jak i pseudokibiców nie stroniących od użycia przemocy.
...a Grecy szykują się do protestów
W poniedziałek rozpoczęły się pierwsze z wielu przewidzianych na ten tydzień strajków w Grecji przeciw działaniom oszczędnościowym rządu. Strajkować będą m.in. marynarze, lekarze, taksówkarze, dziennikarze i pracownicy transportu miejskiego.
Dziesiąty dzień z rzędu trwa strajk służb oczyszczania miasta. Na środę i czwartek akcję strajkową zapowiedziały dwie największe centrale związkowe sektora prywatnego i publicznego. We wtorek greccy piloci mają ogłosić kiedy będą strajkować. W środę zaczyna się 48-godzinny strajk kierowców autobusów i metra oraz taksówkarzy. Z kolei w czwartek Grecy nie usłyszą żadnych wiadomości, bo dziennikarze zamierzają tego dnia odstąpić od pracy na całą dobę.
W czwartek parlament w Atenach ma zatwierdzić nową ustawę, która wprowadza zwolnienia w budżetówce, redukuje wynagrodzenie urzędników i innych zatrudnionych w sektorze państwowym o kolejne 20 procent i podnosi podatki. Rządzący socjaliści dysponują większością 154 posłów w 300-osobowym parlamencie.
IAR,PAP,kk
REKLAMA
REKLAMA