NIK kontroluje PKP. Wyniki utajnił sąd
W najnowszym raporcie NIK krytykuje PKP m.in. za złe zarządzanie nieruchomościami. Kto za to odpowiada? Tego w raporcie nie przeczytamy. Utajnił go sąd.
2011-11-22, 09:00
Posłuchaj
NIK zarzuca PKP, że nieruchomości, które kolejarze wynajmują komercyjnie zamiast przynosić zyski, generują koszty. Tak było m.in. w przypadku pomieszczeń na warszawskim Dworcu Centralnym. Opinia publiczna nie dowie się jednak ani kto za nie odpowiada, ani kto na nich skorzystał - reprezentujący PKP prawnicy zablokowali możliwość podania do publicznej wiadomości szczegółów nieprawidłowości. Argument? Ochrona dobrego imienia PKP.
Pełen raport NIK dostali tylko politycy.
Spółka M. na Centralnym bez umowy i opłat
Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" utajniony fragment dotyczy ugody między PKP a firmą M., należącą do jednego z najbogatszych Polaków. Jak ustalił dziennik, przez 10 lat firma wynajmowała od PKP pomieszczenia na Dworcu Centralnym - bez umowy i bez określonego czynszu. Co więcej, w sądzie władze kolei zgodziły się na bardzo niską opłatę w zamian za obietnicę szybkiego opuszczenia nieruchomości. Reprezentująca PKP kancelaria adwokacka wywalczyła sądowy zakaz upowszechniania tych informacji przez Najwyższą Izbę Kontroli.
NIK odwołał się od tej decyzji.
REKLAMA
Pomysł na zadłużenie? Sprzedać nieruchomości
Kontrolerzy szacują, że dzięki pieniądzom uzyskanym z wynajmu lub sprzedaży swoich nieruchomości koleje mogłyby uregulować swoje zadłużenie, sięgające około 4-5 miliardów złotych. Kontrolerzy NIK odnotowali, że pomimo upływu 10 lat od rozpoczęcia restrukturyzacji polskich kolei, większość nieruchomości uznanaych za zbędne dla transportu kolejowego wciąż nie została zagospodarowana.
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR podkreśla, że PKP już od ponad 10 lat próbuje zarobić na swoich nieruchomościach, ale w długiej perspektywie nie ma wielkiej motywacji, by wyprzedawać kolejowy majątek.
- To była niechęć do podcinania gałęzi, na której się siedzi - mówi. - Jeżeli PKP SA sprawnie sprzedawałoby nieruchomości, to w którymś momencie trzeba by postawić pytanie: "po co wy, jako PKP SA istniejecie?" W związku z tym te procesy były wydłużane - mówi.
"To zła decyzja sądu"
Paweł Biedziak rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli przyznaje, że to sytuacja bez precedensu, która utrudnia obywatelom dostęp do informacji. - Sąd swoją decyzją uderzył w opinię publiczną, która za pośrednictwem mediów dowiaduje się nie tylko o pracy NIK, ale przede wszystkim o działalności kontrolowanych firm i urzędów państwowych - twierdzi rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli.
REKLAMA
IAR,wit
REKLAMA